Przypomnijmy grający na pozycji lewego pomocnik młodzieżowiec Wisły Kraków został wyrzucony do szatni po pół godzinie meczu z Koroną, gdy podczas zagrania piłki zahaczył podeszwą korków w głowę nadbiegającego Grzegorza Szymusika, który doznał rany głowy i musiał opuścić boisko. Prowadzący zawody Wojciech Myć pokazał żółtą kartkę wiślakowi. Do akcji wkroczył VAR. Na wozie obsługującym system powtórek wideo siedzieli Tomasz Kwiatkowski i w roli jego asystenta Mariusz Złotek. Ich interwencja była o tyle niezrozumiała, że sytuacja nie umknęła uwadze arbitra, a na dodatek nie była z gatunku ewidentnych pomyłek, przy których VAR powinien interweniować. Po obejrzeniu powtórek i wysłuchaniu porad kolegów VAR Myć unieważnił żółtą kartkę, by wyjąć czerwoną. Konsekwencje są spore. Oznacza to wcześniejsze pożegnanie się z Wisłą Mateusza, który po sezonie wraca do Legii Warszawa. - Żółta kartka była karą właściwą. Nie rozumiem, z jakiego powodu interweniował tu VAR. Dyrektywy UEFA nakazują rozróżniać, czy tego typu zagranie było intencjonalne, czy przypadkowe. W tym wypadku to jest zupełny przypadek, zawodnik w ogóle nie widzi przeciwnika - dowodził popularny pan Sławek.