Większość rundy jesiennej w wykonaniu piłkarzy Wisły Kraków była jak koszmar. O ile jeszcze nieźle radzili sobie w eliminacjach europejskich pucharów, to w lidze grali poniżej krytyki. Kibice liczyli, że w przypadku Wisły zadziała motto: "do trzech razy sztuka" i tym razem drużyna awansuje do Ekstraklasy, tymczasem od pierwszej kolejki wszystko układało się jak w czarnym śnie. Efekt? Miejsca w dole tabeli, a chwilowo nawet w strefie spadkowej! Wszystko zmieniło się po przyjściu trenera Mariusza Jopa. Kazimierz Moskal został zwolniony, gdy Wisła była na 16., spadkowej pozycji, zdobywała średnio mnie niż punkt na mecz, ale miała do rozegrania trzy zaległe spotkania. Za Jopa krakowianie punktują jednak jak faworyci do awansu - zdobywają średnio 2,3 punktu i z dołu tabeli wywindowali się aż na szóstą pozycję, która daje udział w barażach o awans do Ekstraklasy. Co więcej, Wisła ma jeszcze jedno zaległe spotkanie (z Miedzią Legnica), więc w najlepszym przypadku może rundę skończyć nawet na czwartej pozycji. Jedno jest pewne - jeśli dziś Wisła wygra w Warszawie z Polonią, to bez względu na wszystko przerwę zimową zakończy na miejscu barażowym, co jeszcze kilka tygodni temu wydawało się mało prawdopodobne. - Nie lubimy przegrywać, ale po odpadnięciu z Pucharu Polski na pewno nie trzeba nikogo podnosić na duchu. Chcemy wygrać, choć muszę przypomnieć, że Polonia w lidze ostatnio radzi sobie bardzo dobrze - dodaje szkoleniowiec. Mecz Polonia - Wisła dziś o godz. 20:30.