Ligue 1. Start rozgrywek zagrożony?

Aż dziewięć przypadków w Strasbourgu i jeden w Montpellier. To pokłosie meczu towarzyskiego między obiema drużynami, który został rozegrany 28 lipca. Kolejni chorzy - czterech zawodników Lille, w tym były piłkarz Bayernu Monachium Renato Sanches, trzech w FC Nantes, jeden w Bordeaux.

W Strasbourgu panika. Klub stracił 1/3 kadry, musiał odwołać niektóre z meczów towarzyskich. Trener Thierry Laurey mówi, że w takiej sytuacji nie jest w stanie przygotować zespołu na początek sezonu i pierwszy mecz 23 sierpnia z Lorient.

Władze ligi nie biorą jednak pod uwagę wstrzymania rozpoczęcia sezonu. - Ale założenie, że sezon będzie rozgrywał się normalnie to tylko życzenie - powiedział anonimowo w dzienniku "L’Equipe" wysoko postawiony działacz.

Gazeta w artykule "Chmury nad Ligue 1" zaznacza, że w niektórych przypadkach zachorowania są wynikiem zbyt łagodnego podejścia klubów do przestrzegania protokołu sanitarnego i lekceważenia wirusa. Taką postawę zademonstrował chociażby właściciel FC Nantes Waldemar Kita. - Mam wrażenie, że wirus nie jest już tak ostry jak w marcu, a sportowcy lepiej go znoszą. Nie mamy żadnego przypadku budzącego niepokój - powiedział Kita.

Prawdopodobnie, jeżeli sytuacja nie ulegnie poprawie, niektóre mecze zostaną przełożone. Na razie jednak przedstawiciele francuskiego futbolu mają w tym tygodniu spotkać się z ministrem Sportu i ministrem Zdrowia, ale po to, żeby przedyskutować wprowadzenie zezwolenia na udział w meczach 5 tys. kibiców.

Ligue 1 jako jedyna z wielkich lig europejskich nie dokończyła poprzedniego sezonu. Decyzją rządu został zakończony pod koniec kwietnia. Pod koniec lipca rozegrano jedynie finały - Pucharu Francji i Pucharu Ligi Francuskiej. Po oba trofea sięgnął mistrz kraju Paris Saint-Germain.ok