- Absolutnie, nie - odpowiedział Longoria na pytanie, czy w związku z tym transferem, przewiduje odejście któregoś z dotychczasowych napastników Milika lub Senegalczyka Bambę Dienga. Nowy napastnik OM z szacunkiem o Miliku - Od początku mówiliśmy, że potrzebujemy tego typu napastnika, aby stanowił uzupełnienie aktualnego zestawu piłkarzy ofensywnych. Ten profil piłkarza oferuje ogromnie dużo rozwiązań. Na rynku bardzo trudno znaleźć tego typu napastnika. To drugi napastnik, który może grać na różnych pozycjach. Pamiętam jak grał w Hiszpanii z Soldado właśnie jako drugi napastnik albo z Leo Baptistao jako ten pierwszy napastnik - tłumaczył Longoria. O rywalizacji w ataku Marsylii wypowiedział się sam Bakambu. - Konkurencja z Milikiem? Przybyłem tutaj po to, aby pomóc drużynie, jestem pokorny. Całą karierę grałem u boku wielkich napastników. Mam nadzieję, ze przyszedłem tutaj, żeby w tym sezonie dokonać czegoś wielkiego - powiedział napastnik z Demokratycznej Republiki Kongo. 30-letni piłkarz grał już we Francji - w Sochaux. Później był zawodnikiem Bursaspor, Villareal, a ostatnio chińskiego BJ Guoan. Marsylia musi oszczędzać, ale nie chce się osłabiać Miejsce Milka w Marsylii było nie tyle zagrożone z powodu słabszej formy w lidze (tylko jeden gol w sezonie), ale sytuacji finansowej Marsylii. Klub ma rozdęty budżet, dostał ostrzeżenie od Komisji Finansowej Ligi i szuka oszczędności. Reprezentant Polski jako jeden z najlepiej zarabiających (około 4 mln euro na sezon) był naturalnym kandydatem do transferu. Marsylia nie chce jednak się osłabiać. W Ligue 1 zajmuje trzecie miejsce i walczy w tym sezonie o podium, gra dalej w Pucharze Francji, w którym Milik strzelił cztery gole w dwóch spotkaniach. Olgierd Kwiatkowski