Partner merytoryczny: Eleven Sports

Nagła śmierć kolarza. Myślał, że to przeziębienie, kilka godzin później już nie żył

Niezwykle smutne wieści docierają do nas z Belgii. W poniedziałek 25 listopada w dniu swoich 19. urodził zmarł młody kolarz Tuur Hancke. Bliscy zmarłego sportowca szczegółami tej tragedii podzielili się dopiero teraz. Jak się okazuje, nastolatek stracił życie w wyniku poważnej infekcji, która błyskawicznie zaatakowała cały jego organizm.

Nie żyje Tuur Hancke
Nie żyje Tuur Hancke/Instagram/the_lead_out_cycling_academy/123RF/PICSEL

Tuur Hancke był wschodzącą gwiazdą belgijskiego kolarstwa. 19-latek był zawodnikiem The Lead Out Cycling Academy, a swoim talentem zachwycał działaczy sportowych. Niestety, młodemu kolarzowi nie dane było odnieść większych sukcesów na arenach międzynarodowych. W dniu jego 19. urodzin doszło bowiem do ogromnej tragedii, która zakończyła się nagłą i niespodziewaną śmiercią sportowca. 

AS Sportu 2024. Iga Świątek VS Magdalena Stysiak. WIDEO/INTERIA.TV/Interia.tv

Nie żyje Tuur Hancke. Kolarz zmarł w dniu swoich urodzin

Dramat rozegrał się w miniony poniedziałek, 25 listopada. O szczegółach tragedii bliscy Tuura Hancke zdecydowali się opowiedzieć dopiero kilka dni później. Jak wyjawił ojciec zmarłego zawodnika, 19-latek miał opuścić wcześniej zajęcia na uniwersytecie i wrócić do swojego akademika, ponieważ źle się poczuł. "Myślał, że się przeziębił, ponieważ w niedzielę jechał na rowerze w deszczu. Gdy stan nie ustąpił, udał się do lekarza" - ujawnił mężczyzna w rozmowie z gazetą "Het Nieuwsblad". 

Lekarz podejrzewał, że 19-latek ma do czynienia z infekcją grypopodobną i odesłał go do akademika. Niestety, wkrótce potem stan zdrowia młodego sportowca znacznie się pogorszył. "Moja żona pojechała do jego pokoju w akademiku za kwadrans ósma. Był osłabiony i nie mógł już ustać na nogach" - relacjonuje ojciec Tuura. 

Wieczorem młody kolarz został zabrany do Szpitala Uniwersyteckiego w Gandawie, gdzie lekarze przepisali mu antybiotyki i odesłali go z powrotem do akademika. Jak twierdzi ojciec 19-latka, po powrocie do pokoju jego syna, wydawało się, że stan zdrowia nastolatka nieco się polepszył. Wkrótce potem jednak stracił przytomność. "Na początku można było go ocucić. Ale o drugiej w nocy już nie żył" - przyznał z goryczą. 

Dziennikarze "Het Nieuwsblad" poprosili o komentarz w tej sprawie Tanię Desmet, szefową lokalnych służb ratunkowych. Kobieta przyznała, że jej zdaniem u 19-latka mogło dojść do zatrucia krwi i wstrząsu septycznego. "Sytuacja jest wówczas poważna i dramatyczna. Stan pogarsza się w ciągu kilku godzin. I tak właśnie stało się w tym przypadku" - ujawniła. 

W mediach społecznościowych tragicznie zmarłego nastolatka pożegnał jego zespół. "Nasz klub był w wielkim szoku, gdy dowiedział się o nagłej śmierci Tuura Hancke. Kolarze i pracownicy mają najlepsze wspomnienia z Tuurem. Zawsze pełen szacunku, zawsze szczęśliwy, kochany przez wszystkich" - przekazano. 

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem