Floras to najmłodszy zawodnik polskiej kadry, która w światowym czempionacie drużyn zajęła 12. miejsce w gronie 118 ekip. 19-letni reprezentant Polski zanotował w zawodach cztery wygrane i dwie porażki. To najlepszy bilans spośród wszystkich "Biało-czerwonych". Pokonał m.in. 17. na światowej liście Japończyka Seiyę Kishikawę. "W decydującym secie przegrywałem już 6:10, ale zdobyłem sześć punktów z rzędu i wygrałem. To dodało mi wiary i wielkiej ochoty do gry. Czułem głód grania i wolę zwyciężania" - przyznał Floras, który triumfował również z byłym mistrzem świata Austriakiem Wernerem Schlagerem. "To zwycięstwo cieszy mnie najbardziej. Grałem swoje, nie patrząc, że w całym spotkaniu przegrywaliśmy już 0:2. Potem Schlager przyznał mi, że zagrałem dobry mecz" - dodał tenisista stołowy z Grodziska Mazowieckiego. W ubiegłym roku Floras zadebiutował w indywidualnych mistrzostwach świata seniorów w Rotterdamie, gdzie nie zdołał awansować do turnieju głównego. Premierowy występ w mistrzostwach globu zespołów wypadł bardzo okazale. Co było receptą na wygrywanie? "Myślę, że to element zaskoczenia, przeciwnicy słabo mnie znali, nie wiedząc o silnych i słabych stronach. Świetnie funkcjonował u mnie serwis, którym zdobywałem bezpośrednio punkty, a także dobrze spisywałem się w ataku" - stwierdził gracz "Biało-czerwonych". Reprezentacja Polski zajęła w niemieckim turnieju 12. miejsce, powtarzając osiągnięcie sprzed dwóch lat z Moskwy. Od Polaków z grona ekip europejskich lepszych było tylko pięć reprezentacji. "Ten wynik to sukces, zwłaszcza że byliśmy rozstawieni z numerem 19. Daliśmy z siebie wszystko, w tym momencie nie stać nas było na więcej. Był to długi i ciężki turniej, także pod względem psychicznym" - podsumował Robert Floras. W dniach 11-15 kwietnia w Luksemburgu zostaną rozegrane europejskie kwalifikacje do igrzysk olimpijskich w Londynie. Wystąpi w nich trójka reprezentantów Polski. Awans uzyska 11 najlepszych zawodników turnieju.