Silny głos w sprawie igrzysk w Polsce. „Polska byłaby w stanie wyleczyć się z kompleksów”
– Już sam status kandydata pozwoli ruszyć wiele projektów w skali całego kraju. Trzeba zdawać sobie sprawę, że nikt z punktu widzenia czysto finansowego nie zarobił na takiej imprezie, ale inne korzyści są ogromne. Poza tym wierzę, że Polska byłaby w stanie dzięki igrzyskom wyleczyć się z części swoich kompleksów – mówi w rozmowie z Interią Olivier Jarosz z firmy konsultingowej LTT Sports. Wywiad przeprowadziliśmy przy okazji wydania przez naszego rozmówcę i Adama Metelskiego książki „Geopolityka sportu”.
Jakub Żelepień, Interia: Co skłoniło was do napisania takiej książki akurat w tym czasie? Wydawać by się mogło, że szczyt popularności tematu geopolityki sportu przypadł na listopad/grudzień 2022 roku i raczej teraz już opada.
Olivier Jarosz: Mamy bardzo praktyczne podejście do geopolityki sportu, a pomysł napisania książki narodził się w naszych głowach, kiedy na początku 2022 roku blisko współpracowaliśmy z Szachtarem Donieck. Ukraina, jak pamiętamy, została wówczas zaatakowana przez Rosję, a klub poprosił nas o dodatkowa pomoc doradczą i strategiczną. Chcieliśmy podkreślić, że geopolityka sportowa - wbrew swojej nazwie - nie ogranicza się tylko do podmiotów państwowych czy inwestycji infrastrukturalnych i wizerunku na arenie międzynarodowej. Jest znacznie szersza, dotyka wielu obszarów i może obejmować zarówno kluby, firmy, jak i miasta. Może mocno wpływać na decyzje dotyczące polityki sponsoringu.
W Polsce temat geopolityki sportu był wówczas niemalże nieznany.
To prawda. Zainteresowanie wystrzeliło dopiero przy okazji mundialu w Katarze, natomiast my podeszliśmy do sprawy w sposób bardziej kompleksowy i woleliśmy poczekać z naszą publikacją. Geopolityka jest narzędziem, które można wykorzystać pozytywnie, mając odpowiednią strategię.
Mieliście, pisząc tę książkę, wrażenie, że jeszcze nigdy wcześniej sport nie był tak mocno złączony z polityką? Czy może wprost przeciwnie: od lat wygląda to tak samo, a zmieniają się tylko okoliczności?
Zdecydowanie drugie twierdzenie jest bliższe prawdy. Sport i polityka od lat idą ramię w ramię, w kontekście nowożytnym można powiedzieć, że to połączenie zaczęło się w XIX wieku. Baron Pierre de Coubertin wymyślił przecież igrzyska olimpijskie przede wszystkim po to, aby dowiedzieć się, jaki jest poziom usportowienia innych państw - głównie Niemiec i Anglii. To było podszyte niczym innym niż względami militarnymi.
W jednym z rozdziałów zadajecie ciekawe pytanie: czy państwa mogą zaistnieć dzięki sportowi. A zatem - mogą?
Oczywiście, że tak, zwłaszcza mniejsze państwa. Wybierają sobie one dyscyplinę, w której się specjalizują i są pewniakami do medali czy pucharów. To chociażby Słowenia w kolarstwie, Kenia w biegach, Maroko w półmaratonie, Bułgaria w podnoszeniu ciężarów. Tylko Stany Zjednoczone i Wielka Brytania są w stanie wystawić swoich reprezentantów we wszystkich konkurencjach olimpijskich. Inni muszą coś wybrać i maksymalizować swoje szanse na tym polu. Niemniej to wciąż ogromna szansa dla poszczególnych krajów. Pamiętajmy też o tym, że FIFA czy MKOl mają więcej członków niż ONZ, co ma znaczenie dla państw nieuznawanych czy częściowo nieuznawanych jak Palestyna lub Kosowo.
Soft power - te dwa słowa przewijają się niemalże przez całą książkę. Chcę więc zapytać, który kraj korzysta z miękkiej siły najlepiej na świecie zdaniem autorów.
Zdecydowanie Stany Zjednoczone. Zresztą sam koncept narodził się na Uniwersytecie Harvarda, co jest dość wymowne. Joseph Nye powiedział w 1990 roku, że znaczna część soft power USA to Hollywood, Microsoft i Michael Jordan. Krótko mówiąc - kultura popularna. Amerykanom pomaga też globalizacja świata, która de facto jest jego amerykanizacją.
A kultura ciągnie za sobą amerykański sport.
Tak. Amerykanie, jak powiedzieliśmy, potrafią wystawić swoich sportowców w każdej dyscyplinie olimpijskiej. Ich gospodarka pozwala im też na skuteczne ubieganie się o organizację największych imprez - choćby takich jak mundial, który będą współorganizować w 2026 roku czy igrzyska olimpijskie i paralimpijskie w Los Angeles dwa lata później.
A kto poza USA?
W ostatnim czasie Królestwo Arabii Saudyjskiej stawia bardzo mocno na sportowy soft power i smart power, aby zaistnieć na arenie międzynarodowej. Perłą w koronie było zatrudnienie Cristiano Ronaldo, który swoją osobą promuje kraj. Jego gigantyczna pensja wciąż jest dużo niższa od kwot, które potencjalnie trzeba by zapłacić za reklamy na całym świecie z takim zasięgiem, jaki gwarantuje Portugalczyk.
Na koniec chcę zapytać o wizję organizacji przez Polskę igrzysk olimpijskich. Co - na razie czysto hipotetycznie - taka impreza oznaczałaby dla naszego kraju?
To byłby niesamowity bodziec rozwojowy. Już sam status kandydata pozwoli ruszyć wiele projektów w skali całego kraju. Najlepszym przykładem jest miasto Lille, które bezskutecznie starało się o igrzyska, a pomimo tego zrealizowało wiele inwestycji i aktywnie zaangażowało się podczas ostatnich igrzysk jako miasto, w którym odbyło się wiele wydarzeń towarzyszących. Trzeba zdawać sobie sprawę, że nikt z punktu widzenia czysto finansowego nie zarobił na takiej imprezie, ale inne korzyści są ogromne. Poza tym wierzę, że Polska byłaby w stanie dzięki igrzyskom wyleczyć się z części swoich kompleksów.
Rozmawiał Jakub Żelepień, Interia