Partner merytoryczny: Eleven Sports

1:5 i nagłe przebudzenie Włoszek, Polki zdruzgotane. "Skończyłyśmy jak mistrzynie"

Włoszki po raz drugi z rzędu awansowały do finału Pucharu Billie Jean King, pokonując w poniedziałek Polki w decydującym meczu deblowym i wygrywając półfinał 2:1. Po spotkaniu deblowym Jasmine Paolini i Sara Errani podzieliły się swoimi emocjami i przemyśleniami w związku z zakończoną rywalizacją. Nie kryły wielkiego szczęścia oraz tego, że gra z Polkami nie należała do najłatwiejszych.

Lucia Bronzetti pokonała Magdę Linette i zwyciężyła w pierwszym meczu singlowym dla Włoszek. Jednak druga rakieta świata, Iga Świątek, zrewanżowała w pojedynku z Jasmine Paolini - wygrała i wyrównała stan rywalizacji. O wszystkim miał zadecydować mecz gry podwójnej.

Niesamowity powrót Włoszek. "Skończyłyśmy jak mistrzynie"

W deblu Paolini połączyła siły z Sarą Errani. Włoszki zdobyły jedyne przełamanie w pierwszym secie w 11. gemie, a następnie zakończyły go wynikiem 7:5. Świątek i jej partnerka z drużyny, Katarzyna Kawa, wywalczyły trzy przełamania z rzędu w drugim secie i wyszły na prowadzenie 5:1. Jednak debiutujące w półfinale Polki nie utrzymały przewagi, przegrywając sześć gemów z rzędu. W efekcie Paolini i Errani odwróciły losy meczu i ostatecznie wygrały 7:5, 7:5.

- Dzisiaj było ciężko. W drugiej rundzie grałam z Igą Świątek. Ile to trwało? Jakoś 2,5 godziny. Nie wiem dokładnie, ale intensywność była naprawdę szalona. Byłam bardzo zmęczona. Mówiłam sobie: "Masz jeszcze debla, musisz naciskać. Dla Włoch, dla mojego zespołu". Ciesze się, że znalazłam w sobie energię i jestem bardzo szczęśliwa - mówiła Paolini tuż po wygranym meczu. 

- To nie było łatwe. Oglądałam wszystkie mecze singlowe i gorąco kibicowałam. Na 100%, jakbym sama nie grała. Może nie było to najlepsze przygotowanie, ale uważam, że właśnie tak trzeba robić - dodała Sara Errani. "Przegrywałyśmy, a skończyłyśmy jak mistrzynie" - chwaliły się nasze półfinałowe rywalki. 

Tego dnia Włoszki udowodniły, że w sporcie należy grać do samego końca i dopóki piłka w grze można odrobić każdą, nawet tak dużą stratę jak 1:5. Szczególnie w tenisie, gdzie czas meczu nie jest w żaden sposób ograniczony. 

Włoszki, czterokrotne mistrzynie, które w zeszłym roku zajęły drugie miejsce, zmierzą się w środowym finale z Wielką Brytanią lub Słowacją.

Jasmine Paolini i Iga Świątek/JORGE GUERRERO/JOSE BRETON/NurPhoto/AFP
Jasmine Paolini/AFP
Sukces Sary Errani i Jasmine Paolini na igrzyskach odbił się szerokim echem we Włoszech/CARL DE SOUZA / AFP/AFP

© 2024 Associated Press

Zobacz także

Sportowym okiem