Wprawdzie reprezentacja pod okiem Wiktora Pysza idzie dobrą drogą, lecz sytuacja w klubach nie pozostawia złudzeń: nasz hokej jest w głębszym dołku niż przed rokiem. Wojas Podhale Nowy Targ w pięknym stylu zdobył dziewiętnasty tytuł mistrza Polski, by krótko po tym, ogłosić, że nie przystąpi do kolejnego sezonu. Miejski Młodzieżowy Klub Sportowy Podhale, który podjął się ratowania hokeja w Nowym Targu musiał o PLH walczyć w barażach. Prezes nowotarskiego klubu Mirosław Mrugała szukał pieniędzy na funkcjonowanie drużyny, ale nie był w stanie zapewnić zawodnikom takich zarobków, jakimi kusiła ich konkurencja. Misja reanimacji Podhala udała się dzięki przedsiębiorczości prezesa Mrugały i systematycznej pracy z młodzieżą, przez lata zaniedbywanej w innych ośrodkach. Kontrakt z MMKS-em podpisał m.in najlepszy zawodnik ubiegłych finałów PLH Marcin Kolusz, ale większość kluczowych zawodników odeszła. Dużym wzmocnieniem jest powrót bramkarza Tomasza Rajskiego oraz Jarosława Różańskiego. W takim składzie Podhale nie będzie walczyć o medale, ale "Górali" stać na sprawienie niejednej niespodzianki. Sanok królem polowania Królem okresu transferowego był Ciarko KH Sanok. Budowę zespołu wreszcie rozpoczęto od sprowadzenia trenerów z prawdziwego zdarzenia. Duet Milan Janczuszka - Marek Ziętara wyciągnął wnioski z porażki Podhala w półfinale w 2009 roku i poprzednie rozgrywki rozegrał po mistrzowsku. Teraz w oparciu o gigantyczne wzmocnienia ma dać Sanokowi długo oczekiwany pierwszy medal. Krzysztof Zapała, Martin Iviczicz, Dmitrij Suur, Dariusz Gruszka, Krystian Dziubiński, Filip Drzewiecki, Michał Radwański, Marek Rączka, Michał Plaskiewicz, Zoltan Kubat, Roman Guriczan, Piotr Koseda i wszystko wskazuje, że jeszcze Tomasz Malasiński - z takimi wzmocnieniami finał to absolutne minimum. Do Sanoka długo nie udawało się ściągnąć najlepszych polskich hokeistów. Nie jest więc żadną tajemnicą, że teraz nie przekonały ich jedynie uroki piękniejącej "bramy Bieszczad". Wysokie, jak na nasze warunki, kontrakty nie skusiły jednak wszystkich, którym je oferowano. W kuluarowych rozmowach głośno słychać pytanie o to, czy budżet klubu wytrzyma takie obciążenie. Kto jeszcze powalczy o mistrza? Zupełnie inną strategię obrał Janusz Filipiak, prezes najstabilniejszego w ostatnich latach klubu - Comarch Cracovii. Przykręcił kurek z pieniędzmi na kontrakty i nawołuje do powrotu do normalności. W efekcie trener Rudolf Rohaczek dysponuje słabszym składem niż przed rokiem. Kibice w Krakowie liczą, że lukę po takich zawodnikach jak: Marian Csorich, Filip Drzewiecki, Martin Dudasz czy David Musial wypełnią nowi obcokrajowcy: napastnik Petr Dvorzak i dwaj obrońcy - Filip Szimka i Jan Fiszera oraz Kanadyjczycy - Dawid Kostuch i Rafał Martynowski. Zapis w regulaminie otwierający możliwość zakontraktowania trzech dodatkowych obcokrajowców mających polskie korzenie to bardzo dobry ruch ze strony PZHL. Szukanie takich zawodników i naturalizacja najlepszych obcokrajowców w lidze to kierunek, który obrały już inne kraje dobijające się do hokejowej elity. U nas zwolennikiem takiego rozwiązania od dawna jest trener kadry Wiktor Pysz. W walkę o mistrzostwo na pewno włączy się GKS Tychy. Największym wzmocnieniem tyszan wydaje się być trener Jirzi Szejba. Jako zawodnik grał m.in. w NHL, a z Czechosłowacją zdobywał mistrzostwo świata. Kadrę wzmocnili: Marian Csorich (Comarch Cracovia), Josef Vitek (Stoczniowiec) i Roman Szimiczka (Dukla Trenczyn). Wielkie plany ma także Zagłębie Sosnowiec. Jak co roku, tak i teraz, prezes Adam Bernat mocno przewietrzył szatnię. Gwiazdą zespołu ma być doskonale znany z występów w Podhalu Milan Baranyk. Z Nowego Targu sprowadzono także Martina Voznika, a z Tychów Robina Bacula. Jest też Radim Antonović, który razem z Vladimirem Luką mają grać ze statusem zawodników krajowych. Aksam Unia i Jastrzębie celują w medale Silna drużyna powstała w Oświęcimiu. W ostatnim meczu Pucharu Polski Aksam Unia rozbita na własnym lodzie Comarch Cracovię 9-3. "Pasy" grały bez reprezentantów Polski, ale wynik i tak robi wrażenie. Hat-tricka ustrzelił i asystę zaliczył nowy nabytek ze słowackiej Żyliny - Robert Krajczi. Doszedł Łukasz Rziha z Martina, z Jastrzębia wrócili: Sebastian Kowalówka, Grzegorz Piekarski i Jakub Radwan, a z Zagłębia Jerzy Gabryś. Unia będzie mocniejsza także dzięki nowemu duetowi bramkarzy - Krzysztofowi Zborowskiemu, który miał ogromny udział w zdobyciu ostatniego tytułu przez "Szarotki" i Przemysławowi Witkowi (wraca po latach spędzonych w Tychach). Na awans do półfinału liczą także w Jastrzębiu, gdzie hitem transferowym było sprowadzenie Richarda Krala. Czeski napastnik dwukrotnie wygrywał punktację kanadyjską, a raz był najlepszym strzelcem oraz asystentem czeskiej ekstraligi. Obronę ma wzmocnić kolejny Czech Patrik Rimmel z Szumperka. Sprowadzono także mających polskie korzenie Richarda Bordowskiego i Jakuba Ciupę, a ze Stoczniowca doszedł Milan Furo. Dobrą wiadomością dla fanów w Jastrzębiu było przedłużenie kontraktu przez bramkarza Kamila Kosowskiego. Wzmocnienia w Janowie, dramat w Gdańsku Hokeiści Naprzodu Janów udowodnili w poprzednim sezonie, że nie można ich nie doceniać. Przed rokiem przystępowali do rozgrywek w dramatycznych okolicznościach, a mimo tego awansowali do najlepszej szóstki po pierwszym etapie. Przed nowym sezonem wzmocnili ich doskonale znani na naszych lodowiskach: Jozef Mihalik, Martin Petrina oraz Artur Ślusarczyk. O utrzymanie walczyć będzie beniaminek KTH Krynica. Wysokie porażki z Comarch Cracovią czy Ciarko KH w sparingach jasno pokazują jak duży jest przeskok z pierwszej ligi do PLH. Trudno typować o co grać będzie Stoczniowiec. Tuż przed rozpoczęciem sezonu w Gdańsku trwa walka o uratowanie hokeja i na razie nic nie zapowiada, że uda się tę walkę wygrać. Gdański klub ma problemy finansowe po tym, jak skończyła się umowa ze sponsorem tytularnym firmą Energa. Problemy finansowe sprawiły, że po zakończeniu rozgrywek z klubu odeszli czołowi hokeiści: Jarosław Rzeszutko, Josef Vitek i Milan Furo. W Gdańsku nie pojawił się także trener Andrzej Słowakiewicz. Nowym szkoleniowcem został Tadeusz Obłój, niegdyś znakomity hokeista, trzykrotny olimpijczyk. Jednak z pustego nawet Salomon nie naleje... Zawodnicy dostali obietnicę, że do 10 września otrzymają zaległe pieniądze. Co będzie, jeśli tak się nie stanie? Na niedawny mecz pucharowy z JKH GKS Jastrzębiem hokeiści nie pojechali w proteście przeciwko zaległościom finansowym. Czarny scenariusz w postaci rozwiązania drużyny jest niestety całkowicie realny. Będzie mniej meczów Tradycji stało się za dość i także przed nadchodzącymi rozgrywkami doszło do zmian w regulaminie. Nie będzie podziału na silniejszą i słabszą grupę przed play offami. Zespoły rozegrają cztery rundy systemem każdy z każdym. Dwa najsłabsze po sezonie zasadniczym będą walczyły o utrzymanie (zwycięzcę czeka jeszcze baraż z wicemistrzem 1. ligi), a osiem najlepszych zagra w fazie play off o mistrzostwo Polski. Oznacza to, że będzie o wiele mniej meczów niż w poprzednich sezonach. Nowinką jest zapis, że zespoły z pozycji 1-3 po sezonie zasadniczym, w kolejności zajętego miejsca, będą wybierały rywala spośród drużyn z lokat 5-8. Zespół, który zajmie czwarte miejsce zmierzy się z tym, którego nie wybrał nikt wyżej notowanych.