Tor Suzuka, trochę wbrew nazwie, która może sugerować powiązania z innym japońskim producentem samochodów, został zbudowany przez Hondę, jako tor doświadczalny niemal 60 lat temu. Jego projektantem był Holender Johannes Hugenholtz, spod ręki którego wyszły między innymi takie tory, jak Zandvoort, Zolder, Jarama i częściowo Hockenheim. Wszystkie goszczą lub gościły w przeszłości wyścigi Formuły 1, a Zandvoort jak wiadomo powraca do kalendarza w przyszłym roku. Pięć ostatnich edycji Grand Prix Japonii zakończyło się zwycięstwami Mercedesa. Cztery razy wygrał Lewis Hamilton, raz, w drodze po swój mistrzowski tytuł w 2016 roku Nico Rosberg. W zeszłym roku triumfował Hamilton przed Bottasem, a kolejne miejsca zajęli kierowcy Red Bulla (3 - 4) i Ferrari (5 - 6). Po Grand Prix Rosji przed niespełna dwoma tygodniami rozgoryczenie polskich kibiców sięgnęło zenitu. Wbrew słowom Claire Williams, że zespół powoli wychodzi na prostą, a kryzys ma charakter przejściowy i wkrótce z pewnością będzie lepiej, widać, że jest gorzej, niż się wydawało wcześniej. Wycofanie samochodu przed końcem wyścigu przez zespół, nie z powodu awarii czy niedokręconego koła, lecz aby zaoszczędzić części na kolejne wyścigi (zostało ich do końca sezonu jeszcze pięć) to prawdziwe kuriozum. Pomijając kwestie sportowe, każdy zespół w sporcie motorowym to przede wszystkim organizm gospodarczy. Przede wszystkim - bo jeżeli nie ma pieniędzy, ludzi, budżetu, efektywnej struktury organizacyjnej, planu biznesowego, strategii rozwoju i jeszcze paru drobiazgów niezbędnych do funkcjonowania każdego przedsiębiorstwa, trudno mówić o wynikach sportowych. Wiele wskazuje na to, że w Williamsie nie ma już niczego z czynników wymienionych powyżej. Może z wyjątkiem niektórych osób, w tym z pewnością obydwóch kierowców. Najnowsze wiadomości o Robercie Kubicy! Przyznam, że trochę wbrew brutalnym faktom długo broniłem się przed tą myślą, ale widać coraz wyraźniej, że Williams jest na skraju upadłości i może być wystawiony na sprzedaż szybciej, niż się wydaje. Wyniki sportowe mówią za siebie. Jeden punkt wywalczony przez Roberta Kubicę - pamiętamy w jakich okolicznościach. Ale nawet nie o punkty tu chodzi, a bardziej o styl, o to wszystko co się dzieje wewnątrz zespołu. W rozmowach z dziennikarzami przed rozpoczęciem weekendu w Japonii Kubica nie krył rozczarowania. Zdradził, że zespołowi najbardziej doskwiera deficyt przednich skrzydeł. Fakt, że jest to element chyba najbardziej narażony na uszkodzenie, a kosztuje, chociaż trudno w to uwierzyć, tyle, co luksusowy samochód. No ale albo się bawimy, albo dajmy sobie spokój. Nic dziwnego, że PKN Orlen poprosił zespół o wyjaśnienia. W tak absurdalnej sytuacji interesy sponsora i zespołu zaczynają być nie całkiem tożsame. Orlen - potężna, poważna firma podpisywał umowę przed sezonem z poważnym partnerem. Tak się wtedy wydawało. Teraz widać, że tylko się wydawało. O tym, że na linii Orlen - Williams iskrzy było wiadomo nie od wczoraj. Jeżeli ktoś miał wątpliwości, to rezygnacja zespołu i Russella z udziału w sierpniowej Verva Street Racing, ogłoszona w ostatniej chwili dawała sporo do myślenia. Tak na marginesie - biorąc pod uwagę gigantyczny sukces gdyńskiej imprezy - niech Williams żałuje, bo mógł sporo zyskać wizerunkowo. Nie tylko w Polsce, bo renoma VSR wykracza poza granice naszego kraju. My, kibice, nie mamy czego żałować. Dzięki temu mieliśmy okazję posłuchać genialnego dźwięku "starej" Formuły 1. W najbliższy weekend będziemy oglądać szósty start Roberta Kubicy w Grand Prix Japonii. W 2008 roku nasz kierowca był drugi za Fernando Alonso, ale wówczas wyścig odbywał się na torze Fuji. Tymczasem tegoroczna edycja jest bardzo poważnie zagrożona przez tajfun Hagibis, który ma uderzyć w sobotę. Plan B zakłada, że sesja kwalifikacyjna odbyłaby się w niedzielę rano czasu lokalnego czyli w nocy czasu europejskiego. Czy zatem czeka nas bezsenna noc z soboty na niedzielę? Grzegorz Gac