Partner merytoryczny: Eleven Sports

​Michniewicz wie, jak to rozegrać! Może być "autobus"...

Legia trochę mnie denerwowała w rewanżu z Bodo/Glimt. Na koniec wypada przyznać, że spotkanie potoczyło się na warunkach Czesława Michniewicza. Trener mistrza Polski - dzięki swojemu ogromnemu doświadczeniu i chęci nauki - wie, jak rozgrywać takie batalie.

Prawda Futbolu. Co musiałby Polski trener zrobić by przekonać Lewandowskiego? Wideo/Prawda Futbolu/INTERIA.TV

1. Upał, upał i jeszcze raz upał. 14 lipca Warszawa żyła upałem w dniu rewanżu z mistrzem Norwegii. Temperatura sięgała 35 stopni Celsjusza w cieniu. Jeszcze o godzinie 20 było 31 stopni. Ba, po meczu termometry wskazywały... 29 stopni. Nic dziwnego, że trener Legii chciał, aby jego piłkarze nie wydatkowali za dużo energii. Ustawił "autobus" i niemal całkowicie oddając inicjatywę rywalowi. Dość powiedzieć, że zespół rywali miał do przerwy 60 procent posiadania piłki i zainicjował dużo więcej ataków.

2. W takim meczu oczekuje się, że liderzy spiszą się na miarę oczekiwań. Artur Jędrzejczyk był jednym ze słabszych na murawie. Na szczęście Luquinhas błyszczał w kilku akacjach, a wręcz zachwycił w 40 minucie, strzelając fantastyczną bramkę. To był piłkarski artyzm! W 2019 Brazylijczyk przyszedł do Polski i często długo holował piłkę. Od początku stał się celem ataków, również nieprzepisowych. Jednak teraz Luquinhas jest dużo bardziej konkretny. Szuka bramek, asysty. Czaruje dryblingiem, ale szukając drogi do bramki, a nie schodząc do boku.

3. Michniewicz lubi powtarzać: "Chcemy grać w osi boiska. Szukać konkretnej drogi do bramki. I duża w tym rola Luquinhasa i Kapustki". Już w poprzednim sezonie Michniewicz zaczął stosować ustawienie 1-3-4-2-1, gdzie Luquinhas i Kapustka operują za napastnikiem. W cyklu rozgrywek 2020/21 był to Tomas Pekhart, który został królem strzelców PKO Bank Polski Ekstraklasy, korzystając także z szalejących na wahadłach Josipa Juranovica i Filipa Mladenovica. Pehkart, kadrowicz Czech, nie został sprzedany, ale jednocześnie Legia sięgnęła po Mahira Emreliego.

4. Nie mówię, że w europejskiej rywalizacji będą grali razem, ale wydaje mi się, że Emreli i Pekhart mogą stanowić duet napastników na polskich boiskach. Bo Emreli czuje grę, czuje partnerów, mądrze rozwiązuje sytuacje boiskowe. Już widać, że to klasowy zawodnik.

5. To jedyny gracz pozyskany przez Legię, który od początku tego sezonu znalazł się w podstawowym składzie. Z ławki pokazał się prawy obrońca (lub prawy wahadłowy) Matthias Johansson. Na swoją szansę czekają środkowy obrońca, Lindsay Rose (duże doświadczenie zawodnika wychowanego we francuskim systemie szkolenia), lewonożny defensor, Joel Abu Hanna i ofensywny pomocnik Josue (podobno kapitalnie bije rzuty wolne).

6. W najbliższych tygodniach Michniewicz pewnie będzie trochę rotował składem, biorąc pod uwagę intensywność gry do końca sierpnia. Legię czeka - zakładając awans z Florą Tallinn - aż 15 meczów o stawkę! W tym już w sobotę z Rakowem Częstochowa o Superpuchar Polski!

7. Nie chcę dzielić - broń Boże! - skóry na niedźwiedziu. Jednak warto przedstawić rywali Legii w 3. rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów: Dinamo Zagrzeb (Chorwacja) lub Omonia Nikozja (Cypr), Slavia Praga (Czechy), Olympiakos Pireus (Grecja) lub Neftci Baku (Azerbejdżan), Slovan Bratysława (Słowacja) lub Young Boys Berno (Szwajcaria), Kajrat Ałmaty (Kazachstan) lub Crvena Zvezda Belgrad (Serbia), Rangers FC (Szkocja). Silni, ale czy naprawdę za silni na Legię z pomysłem Michniewicza? Co prawda przeciwko wielu tym zespołom będziemy świadkami "autobusu", jeśli chodzi o taktykę Legii, ale jeśli chodzi o skuteczną walkę o Ligę Mistrzów mi to nie przeszkadza.

Roman Kołtoń, "Prawda Futbolu"

Czesław Michniewicz/Piotr Dziurman/REPORTER/East News
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem