Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lech Poznań miał intensywne okno transferowe. Jest powód, dlaczego dopiero teraz

Prezes Lecha Poznań Piotr Rutkowski uważa, że klub wcale nie zmienił swojej koncepcji transferowej, co robił często na przestrzeni ostatnich kilku lat. Jego zdaniem, koncepcja zawsze była taka, jak obecnie, ale dopiero teraz ma na to środki.

Lech na właściwym torze - odc. 21 /INTERIA.TV/INTERIA.TV

Lech Poznań tego lata zrobił kilka mocnych transferów. Przyszli tu: Iworyjczyk Adriel Ba Loua (najdroższy piłkarz w historii klubu, wart 1,2 mln euro), Portugalczycy Joel Pereira i Pedro Rebocho, Szkot Barry Douglas, chorwacki napastnik Roko Baturina, a także Artur Sobiech i Radosław Murawski jeszcze z zimy. Tak intensywnego okienka Kolejorz nie miał od 2017 roku, kiedy sam mówił o "skoku na mistrzostwo". Skoku zresztą nieudanym, gdyż - jak pamiętamy - w 2018 roku poznaniacy swoją szansę zaprzepaścili.

Od tamtej pory Lech wielokrotnie zmieniał trenerów (po Nenadzie Bjelicy przyszedł Ivan Djurdjević, potem Adam Nawałka, Dariusz Żuraw i wreszcie Maciej Skorża), zmieniał też koncepcje transferowe. W 2018 roku ściągał zawodników głównie z Portugalii, mieli oni załatać bieżące dziury, aczkolwiek Pedro Tiba i Joao Amaral okazali się wzmocnieniem aż do dzisiaj. W każdym razie było to okno dość oszczędne, podobnie jak i kolejne w 2019 roku. I to mimo tego, że wówczas doszło do wymiany kadry Lecha. Zwolniono mnóstwo rozczarowujących dotąd piłkarzy, a w ich miejsce przyszli nowi. Problem w tym, że byli to gracze dobrani według zawodnej koncepcji.

Lech Poznań: Robimy takie transfery, na jakie nas stać

Lech Poznań widzi to inaczej. W jego opinii, obaj nie byli niewypałami, ale dobrymi piłkarza na "ówczesne możliwości Lecha". Piotr Rutkowski na przykład powiada, że klubu nie było dwa lata temu stać na takie wydatki, jakie ponosi teraz. Także zeszłego lata sprowadzał zawodników głównie bez kontraktu - nawet Mikael Ishak takowym był - czy też ich wypożyczał (Awwad, Kaczarawa i inni). Wszystko zmienił rok 2020.

Gdy ostatnio rozmawiałem z prezesem Piotrem Rutkowskim, mówił o tym, że Lech w zasadzie nigdy nie zmieniał swojej koncepcji transferowej, ale dopiero teraz może realizować cele bez odbijania się od finansowej ściany. Rok temu kupienie Adriela Ba Louy czy innych graczy tego okna było wykluczone, a teraz jest możliwe. Głównie z tego powodu, że Lech zarobił w 2020 roku fortunę na transferach (z rekordową sprzedażą Jakuba Modera za 11 mln euro) i grze w pucharach. Nadmienił też, że Lech wielu tych pieniędzy dotąd nie dostał, gdyż przychodzą one w ratach, co trzeba brać pod uwagę. 

Inaczej mówiąc, Lech dokonał letnich transferów pod wpływem okoliczności takich jak zawalony kolejny sezon, ale i możliwości takich jak napływ części - jak się okazuje - gotówki zarobionej w zeszłym roku. Trzeba też pamiętam, że lwią część zysków Kolejorz przeznaczył na obsługę działalności bieżącej i budowę centrum badawczo-rozwojowego we Wronkach. Transfery pochłonęły niecałe 3 mln euro.

Lech Poznań podpisuje umowę z Adrielem Ba Louą/Przemysław Szyszka/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem