Partner merytoryczny: Eleven Sports

Zaskakujący werdykt w walce Usyk - Fury. Wielkie show w starciu tytanów

Ołeksandr Usyk (23-0, 14 KO) i Tyson Fury (34-2-1, 24 KO) znowu pokazali, że są prawdziwymi legendami boksu. Na gali w Rijadzie pięściarscy kibice z całego świata zobaczyli prawdziwe bokserskie szachy. Podobnie jak w pierwszym pojedynku, obaj nie dawali pola do popisu rywalowi. Każda runda była bardzo wyrównana, trudno było wskazać, kto przeważa i kto prowadzi na kartach punktowych. Ostatecznie bój zakończył się po pełnych dwunastu rundach, a decyzja o triumfie pozostała w rękach sędziów. Wszyscy punktowali 116-112, co było delikatnym zaskoczeniem, bowiem dawało to aż cztery rundy przewagi Ukraińcowi. Bój punktowała nieoficjalnie także sztuczna inteligencja, która wytypowała jeszcze inny werdykt.

Fury - Usyk
Fury - Usyk/Richard Pelham/AFP

Wielki boks powrócił do stolicy Arabii Saudyjskiej. Rijad stał się prawdziwą mekką największych pięściarskich wydarzeń ostatnich lat. To tam między innymi odbyła się pierwsza konfrontacja pomiędzy Usykiem a Furym. Przypomnijmy, że wówczas miejsce miał niesamowicie wyrównany i emocjonujący bój.

Początkowo Brytyjczyk miał przełamanego Ukraińca i to on dyktował warunki w walce, później jednak urodzony na Krymie wojownik przejął schedę i mądrze punktował Fury'ego, nawet raz powalając go na deski. Ostatecznie Ołeksandr Usyk zwyciężył przez niejednogłośną decyzję sędziów i zgarnął wszystkie najważniejsze pasy wagi ciężkiej.

Tym razem na szali pojedynku zawisły trzy zamiast czterech pasów, WBC, WBA i WBO. Czempionat IBF, którego wcześniejszym posiadaczem był Usyk musiał zostać zwakowany. Jego kolejnym posiadaczem został Daniel Dubois.

Wydarzeniu jak zawsze towarzyszyła duża ceremonia, budująca napięcię przed walką. Zanim pięściarze udali się do ringu nastąpił solowy występ perkusisty, który zagrał znaną w bokserskim świecie i nie tylko piosenkę Survivor "Eye of the Tiger". Po późniejszej oprawie audio-wizualnej pierwszy między linami pojawił się Michael Buffer, który już legendarnym okrzykiem zaprosił zawodników na środek stadionu. Na scenie pojawił się "Król Cyganów", zaraz później zameldował się mistrz Ołeksandr Usyk.

Tyson Fury już podczas spojrzenia twarzą w twarz powiedział coś do rywala i zabójczym wzrokiem próbował rozpocząć walkę jeszcze przed gongiem. W końcu wybrzmiał pierwszy sygnał i rozpoczęło się rewanżowe "starcie tytanów". Brytyjczyk był zdecydowanie cięższy i większy niż w pierwszej walce. Różnica warunków fizycznych była widoczna gołym okiem. Już od pierwszej rundy obaj bokserzy nie dawali sobie pola przewagi, obaj starali się wywierać presję.

Do ciekawej sytuacji doszło pod koniec drugiej odsłony, panowie trafili się cios za cios i obaj delikatnie zachwiali się na nogach. Wydawało się, że mocniej trafił "Król Cyganów". Usyk tymczasem konsekwencje kontynuował swoją taktykę, mieszał płaszczyzny ciosów i cały czas pracował szybko na nogach.

36-latek z Wythenshawe mocno trafił w piątej rundzie ciosem podbródkowym, po minucie trafił dobrym lewym na tułów. Można było zauważyć, że Ukrainiec nieco zwolnił swoje tempo, a skoncentrowany "Gypsy King" szukał swoich pojedynczych szans. Na półmetku mistrz znowu przycisnął i trafił kilkoma ciosami. Po sześciu odsłonach trudno było wskazać, kto może wygrywać starcie na kartach punktowych. Najbardziej prawdopodobny byłby remis 57-57.

Ołeksandr Usyk coraz śmielej zaczynał atakować Fury'ego, który stał się nieco bardziej statyczny. W ósmej i dziewiątej rundzie zawodnik z Wysp zdał sobie sprawę, że nie może dawać rywalowi się rozkręcać, więc przestawał walczyć na wstecznym i nie odstępował na krok. Mijała runda za rundą i nadal trudno było wytypować, kto jednoznacznie prowadzi. Żaden nie mógł przełamać oponenta i nałożyć swojego stylu. Sędziowie punktowi na pewno mieli dużą zagwozdkę, wystawiając noty po każdym pojedynczym starciu.

Bój wkroczył w fazę mistrzowską, przed wojownikami były ostatnie dwie rundy. Na twarzach obu zawodników było widać małe rany wojenne, obaj mieli podbite oko. Runda nr 11 znowu była bardzo równa, ale końcówkę nieco mocniej zaakcentował "The Catt". Przyszedł czas na ostatnią rundę, na początku szybki i nadal świeży Usyk trafił ciosem prostym, później uderzył dobrze w kontrze.

Fury chciał pokazać charakter i serce do walki, gonił przeciwnika i starał się trafić, ale Ukrainiec był czujny do ostatnich sekund. Obaj chcieli pokazać swoją siłę i przekonać sędziów do swojego zwycięstwa. Tutaj kalkulacja już się skończyła, obaj postawili na atak. Po końcowym gongu "Król Cyganów" uniósł rękę do góry, a Ołeksandr Usyk uklęknął i spojrzał w kierunku nieba.

Ostatecznie wszystko zostało w rękach sędziów, którzy byli jednomyślni i jednakowo typowali werdykt walki - 116-112. Co ciekawe, przy tym pojedynku testowano również po raz pierwszy "czwartego sędziego", którym była sztuczna inteligencja śledząca ruchy i ciosy pięściarzy. System musi jeszcze zostać nieco dopracowany, bowiem wytypowano dwie remisowe rundy 10-10, co jest niezgodne z regulaminem. Natomiast końcowy werdykt AI to 118-112 na korzyść Ołeksandra Usyka.

Tyson Fury/AFP
Ołeksandr Usyk/AFP
Rewanż Usyk-Fury zaplanowany na 21 grudnia. WIDEO/Associated Press/© 2024 Associated Press
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem