To był fantastyczny spektakl w ringu, walka jakich kibice boksu są spragnieni. Naprzeciw siebie stanęli rówieśnicy, 29-letni Opetaia i Nyika, ale przewaga w doświadczeniu i umiejętnościach na rzecz pierwszego z wymienionych pięściarzy była zdecydowana. Zabójczy nokaut. Mistrz świata Jai Opetaia ma kamienie zamiast pięści Dotąd niepokonany Nowozelandczyk pokazał jednak wielki charakter, bo z pewnością nie każdy pięściarz, z zaledwie trzytygodniowym wyprzedzeniem, zdecydowałby się wejść do ringu z siejącym postrach Opetaią. Tu zaszły takie oto okoliczności, iż pierwotny rywal Australijczyka, Huseyin Cinkara (22-0, 18 KO) nabawił się kontuzji kostki, mówiąc wprost złamał kość i wypadł z pojedynku. Niebezpieczeństwo, że posiadacz pasa IBF w kategorii cruiser nie będzie miał z kim zaboksować, szybko zostało zażegnane. Gala w Broadbeach została utrzymana, a wielki czempion dostał gniewnego przeciwnika, właśnie Nyikę. Pretendent wszedł w pojedynek bez kompleksów, dzięki czemu widowisko od początku było bardzo efektowne. Niemniej widać było, że przewaga siły jest w piekielnych pięściach Opetai, ale rówieśnika z Nowej Zelandii premiował fakt, że dotąd był pięściarzem nienaruszonym i nierozbitym. Dzięki temu w pierwszych minutach dzielnie znosił uderzenia, wwiercające się w jego ciało z mocą młota pneumatycznego. A również sam był w stanie odgryzać się wielkiemu faworytowi. Polak bohaterem w teamie Usyka. Ukrainiec rewanżuje się unikalnym prezentem Walczący metodycznie Opetaia coraz bardziej kruszył rywala, aż przyszła czwarta runda. Piekielne sierpy spadały na jego głowę, aż w pewnym momencie, w półdystansie, Nyika zainkasował krótki prawy, który rzucił go na deski. Szybko się pozbierał, sędzia go liczył, a mistrz świata w tym czasie z uwagą nasłuchiwał podpowiedzi ze swojego narożnika. Arbiter wznowił tę rundę, gdy do końca pozostawała jedna minuta. Jednak to wystarczyło, by pretendent zaliczył bardzo ciężki nokaut. Ułożył się w pozycji, w której zastygł w bezruchu. Sędzia ekspresowo zaczął wzywać medyka, by zajął się zranionym sportowcem. Później szczęśliwie okazało się, że do niczego strasznego nie doszło, lecz niewątpliwie ta walka zabrała Nykli wiele zdrowia. Być może już nigdy nie będzie tym samym zawodnikiem. Pięściarze serdecznie podziękowali sobie w szatni, z kolei Opetaia już zapowiedział, że teraz celuje w skompletowanie wszystkich pasów w dywizji cruiser. W tym celu zapowiedział, że za kilka miesięcy pragnie konfrontacji z Gilberto "Zorro" Ramirezem (47-1, 30 KO), który chełpi się tytułami WBA i WBO. - Teraz będę gonił za unifikacją pozostałych pasów. Ramirez, idę po ciebie! - bojowo ogłosił boksujący z odwrotnej pozycji czempion.