Początek należał zdecydowanie do mistrza olimpijskiego z Pekinu. W drugiej rundzie Anglik huknął lewym sierpowym, posyłając rywala na "deski". Ten powstał na osiem, lecz za moment znów leżał, nie dochodząc do siebie jeszcze po pierwszym nokdaunie. W trzecim starciu popularny "Chunky" trzepnął Dirrella kolejnym lewym sierpowym i gdyby nie liny, Andre zapewne znów byłby liczony. Czwarta i piąta odsłona trochę się wyrównała, jednak w szóstej pięściarz z Londynu zaskoczył oponenta kilka razy tym razem przednią, prawą ręką odczepnymi hakami. I nagle stanął w miejscu! Od siódmej do dziesiątej rundy DeGale przestał praktycznie zadawać ciosy. Dirrell z kolei rósł z każdą minutą i był coraz pewniejszy siebie. Jeśli nawet dochodziło do jakiś spięć, to za każdym razem akcję kończył i akcentował Amerykanin. Wygrana Jamesa wisiała na włosku, ale wrócił do gry i dzięki dwóm ostatnim starciom dowiózł zwycięstwo do końca. Wygrał u wszystkich sędziów, choć Alan Davis wygłupił się punktacją 117:109. Dwaj pozostali typowali 114:112, co zdecydowanie bardziej odpowiadało realnemu przebiegowi walki. DeGale został pierwszym brytyjskim bokserem, który zdobył złoty medal olimpijski, a następnie wywalczył zawodowe mistrzostwo świata. "To niewiarygodne uczucie, kiedy przechodzi się do historii"- powiedział DeGale.