- Ważę 106 kg, a nie jestem gruby. Wiadomo, że coś sobie podjadłem, ale cały czas jestem w treningu. Docelowo już chyba podjąłem decyzję, że zostaję w wadze ciężkiej. Po pierwsze: w cruiser wyszła walka jak wyszła. Nie wiem, czy to przez zbijanie wagi, czy coś innego. Druga rzecz: jakby nie patrzeć boksowałem w wadze ciężkiej całą dekadę i nagle zmieniam wagę. Znam siebie, wiem tak mniej więcej co trzeba robić, jak tam się boksuje. No i to jest po prostu powrót... Na pewno najbliższa walka będzie w wadze ciężkiej. Co się okaże w przyszłości, tego nie wie nikt. Nawet ja sam nie wiem - powiedział w rozmowie z Rogozińskim pięściarz z Wieliczki. Popularny "Szpila" wrócił do wagi junior ciężkiej po ponad dziesięciu latach starciem z Siergiejem Radczenką w marcu tego roku w Łomży. Walka kompletnie nie poszła po jego myśli. Wygrał zdaniem sędziów na punkty, ale był to bardzo kontrowersyjny werdykt. Teraz wydaje się, że rewanż jest mało prawdopodobny. Dlaczego ten rewanż się oddalił? Po pierwsze Radczenko chciałby na pewno większych pieniędzy. Te pieniądze musiałby zapłacić Ukraińcowi promotor Szpilki, czyli Andrzej Wasilewski, który przecież nie tak dawno podpisał umowę ze Szpilką, na mocy której pięściarz zostanie niedługo wolnym zawodnikiem. Nie opłaca mu się więc wykładać większych pieniędzy na Radczenkę.Pamiętajmy też jedno - mimo że zapisy wejdą w życie, to Wasilewski może mieć w przyszłości kolejne propozycje dla Szpilki, czego nie ukrywa i na to czeka sam Artur. Jest kilka nazwisk na polskim rynku, które można zestawić w ringu ze "Szpilą" jako wolnym strzelcem. Radczenko nie pasuje do tych planów - prawdopodobieństwo przegranej Artura jest spore, więc dla Szpilki lepiej będzie wrócić z innym, pewnie słabszym rywalem, aby później dostać większą walkę.