Zagłębie Sosnowiec - Legia Warszawa 2-3 w 20. kolejce Ekstraklasy
Zagłębie Sosnowiec przegrało 2-3 z Legią Warszawa w spotkaniu 20. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy. Głupota części kibiców w Sosnowcu, którzy w momencie kiedy ich drużynie szło przerwali mecz idiotycznym pokazem pirotechnicznym. Z 2-1 dla Zagłębia w samej końcówce, zrobiło się 3-2 dla Legii. Dzięki wygranej legioniści objęli prowadzenie w tabeli Ekstraklasy. Mają na koncie 39 punktów.
Przed meczem trener Legii Ricardo Sa Pinto wściekał się, że przeciwko jego zespołowi zagra wypożyczony z Warszawy do Sosnowca Vamara Sanogo. Beniaminek zapłacił zapisaną w kontrakcie kwotę, ponad 100 tys. złotych, byleby najskuteczniejszy w tym sezonie zawodnik mógł wystąpić w ostatnim tegorocznym meczu. Był zresztą jednym z najlepszych na boisku, a z trybun jego grę obserwowali skauci Hamburger SV i FC Basel.
Po łomocie w niedzielnym meczu z Lechem Poznań 0-6 gospodarze zaczęli ostrożnie. Z kolei mistrz Polski grał o pozycję lidera. Na Stadionie Ludowym trzeba było jednak wygrać.
Tymczasem zaczęło się sensacyjnie, bo w 8. minucie do siatki legionistów trafił krytykowany za wcześniejsze mecze Piotr Polczak. Doświadczony obrońca świetnie trafił głową, zdobywając drugiego gola w tym sezonie. Asystę przy tej bramce zaliczył Żarko Udoviczić. W odpowiedzi huknął z woleja Carlitos, ale nad poprzeczką.
Podrażnieni goście ruszyli do bardziej zdecydowanych ataków. W 13. minucie Polczak o mało co nie umieścił piłki w siatce, tyle że swojej bramki. Po dośrodkowaniu Adama Hlouszka interweniował tak, że bramkarskim kunsztem musiał się wykazać Dawid Kudła. Skończyło się tylko na rzucie rożnym dla przyjezdnych, po którym chybił William Remy. Legioniście przejęli inicjatywę i rozgrywali piłkę od nogi do nogi. W 17. minucie sosnowiczanie reklamowali rękę po zagraniu Remy'ego. Dośrodkowywał Szymon Pawłowski. Sędzia Mariusz Złotek po sygnale od arbitrów VAR przerwał grę, żeby zobaczyć wszystko jeszcze raz na monitorze. Ostatecznie nie zdecydował się na podyktowanie karnego.
W 25. minucie kapitalną interwencją popisał się Kudła. Z kilkunastu metrów mocno uderzył Sebastian Szymański, ale bramkarz Zagłębie zdołał obronić strzał. Dwie minuty później Carlitos z wolnego trafił w mur zespołu z Sosnowca. Goście sporo strzelali, ale niecelnie. Miejscowi z kolei jak wypalili, to od razu było groźnie. W 33. minucie po dobrej akcji w wykonaniu tria Heinloth - Sanogo - Wrzesiński i strzale tego ostatniego, dobrą interwencją musiał się wykazać Majecki. Zaraz potem czarnoskóry napastnik Zagłębia uderzał zza pola karnego, ale ponad poprzeczką, a chwilę później chybił w sytuacji sam na sam, posyłając piłkę obok słupka. To był okres dobrej gry zespołu Valdasa Ivanauskasa, w której wyróżniał się duet Pawłowski - Sanogo.
Drugą połowę goście zaczęli z jedną zmianą, Pawła Stolarskiego na boisku zastąpił chorwacki napastnik Sandro Kulenović. Pierwsze minuty rozgrzały zmarzniętą publiczność. Już pierwsza akcja zespołu z Warszawy dała im gola. Z wolnego dobrze dośrodkował Andre Martins, a świetnym uderzeniem głową popisał się Remy, który, podobnie jak Polczak, zdobył bramkę numer 2 w obecnych rozgrywkach.
Przyjezdni byli przekonani, że wszystko wróciło na dobre dla nich tory, ale w 49. minucie było już 2-1 dla beniaminka! Trafienie, ale samobójcze zaliczył król strzelców Ekstraklasy poprzedniego sezonu Carlitos. Po kolejnym dobrym dośrodkowaniu Udoviczicia głową posłał futbolówkę do siatki swojej bramki... Majecki był bezradny, a radości zawodników Zagłębia nie było końca.
Gospodarze wcale nie zamierzali się bronić. W 58. minucie dobrze z dystansu uderzył Konrad Wrzesiński, ale skończyło się tylko na rzucie rożnym. Na boisku nie było widać, kto jest mistrzem Polski, a kto zajmuje ostatnie miejsce w tabeli Ekstraklasy...
W 61. minucie Wrzesiński zamiast dobrze zagrać Sanogo, to nabił Wieteskę. To mógł być gwóźdź do trumny dla legionistów. Nic dziwnego, że przy linii bocznej wściekał się o tą sytuację trener Ivanauskas. Potem znowu błysnął Kudła broniąc piłkę po strzałach Nagya oraz Martinsa. Portugalczyk nie zdołał pokonać bramkarza Zagłębia z kilku metrów, trafiając go w... głowę.
W 70. minucie sędzia Złotek przerwał grę po tym, jak kibice na Ludowym urządzili sobie przedwczesny noworoczny popis pirotechniczny. Przerwa w grze trwała prawie 8 minut! Jakim kibicem trzeba być, żeby w momencie, kiedy dobrze idzie, przerwać grę swojej drużyny?
Fani gospodarzy "dopięli" swego. Przerwa pomogła gościom, wybijając miejscowych z rytmu. Dodatkowo zmęczony Sanogo opuścił boisko, który z przodu wiązał legionistów. W 84. minucie z wolnego, po faulu Heinlotha, w słupek trafił Martins, a piłkę do pustej bramki dobił Hlouszek. Cztery minuty później z prawej strony dośrodkował Kucharczyk, a kolejnego gola głową w dzisiejszym meczu zdobył młody Kulenović. Druga połowa została przedłużona aż o 12 minut!
Legia ostatecznie wygrała i co najmniej do soboty wieczorem, do meczu Lechii z Górnikiem będzie liderem Ekstraklasy, mając póki co lepszy bilans bramkowy od gdańszczan. Beniaminek z Sosnowca kończy rok z ledwie 12 punktami na koncie. Nie musiało jednak wcale tak być...
zich
Zagłębie Sosnowiec - Legia Warszawa 2-3
Bramki: 1-0 Piotr Polczak (8.), 1-1 William Remy (47.), 2-1 Carlitos (49. samobójcza), 2-2 Adam Hlouszek (84.), 2-3 Kulenović (88.)
Żółte kartki: Dominik Nagy, Sando Kulenović - Legia.
Sędziował: Mariusz Złotek (Stalowa Wola). Widzów: 3554
Zagłębie: Dawid Kudła - Michael Heinloth, Piotr Polczak, Mateusz Cichocki, Patrik Mraz - Konrad Wrzesiński, Bartłomiej Babiarz (69. Dejan Vokić), Sebastian Milewski (90. Arkadiusz Jędrych), Szymon Pawłowski, Żarko Udoviczić - Vamara Sanogo (80. Adam Banasiak).
Legia: Radosław Majecki - Paweł Stolarski (46. Sandro Kulenović), Mateusz Wieteska, William Remy, Adam Hlouszek - Cafu, Andre Martins (90. Inaki Astiz), Michał Kucharczyk, Sebastian Szymański, Dominik Nagy - Carlitos (83. Jarosław Niezgoda).