"Miętowy" do siatki trafił w 87. minucie i dał drużynie wygraną. Do momentu strzelenia bramki, czyli praktycznie przez cały mecz, prezentował się bardzo słabo. - Przyznaję, zagrałem słabe spotkanie. Muszę jednak dodać, że czułem się gorzej na boisku, podobnie jak cały zespół. Było widać, że Górnik jest świeższy, wyprzedza nas o ułamek sekundy - mówi napastnik ŁKS-u. Zespół trenera Pyrdoła wyciągnął jednak wnioski z poprzedniego słabego występu z Wartą. Łodzianie w Poznaniu przegrali bowiem bardzo wysoko, tracąc aż cztery bramki. - Teraz w obronie zagraliśmy konsekwentniej i było tego widać efekty. Udało się też coś strzelić, co daje nam trzy punkty. Styl wygranej nie był najlepszy, ale za dwa tygodnie nikt już o tym nie będzie pamiętaj. Najważniejsze jest zwycięstwo - dodaje. Przed łodzianami, których teraz czeka starcie z Podbeskidziem Bielsko-biała, jest jeszcze wiele pracy. - Z Łęczną ta gra nie układała się najlepiej. Czuliśmy też w nogach, że nie ma tej pary, brakuje sił. Musimy złapać trochę świeżości - nie ukrywa Mięciel. Piotr Tomasik