Partner merytoryczny: Eleven Sports

Właściciel Falubazu buduje potęgę. Ponad 20 milionów, gwiazdy wystawią wysoki rachunek

Stelmet Falubaz poczynił ogromne wzmocnienia. 7-krotny mistrz Polski zakontraktował czołowego zawodnika PGE Ekstraligi, Leona Madsena. W najbliższym czasie dojdzie również do finalizacji wypożyczenia 19-letniego Damiana Ratajczaka. Wszystko po to, żeby klub z Zielonej Góry znów po latach zaatakował strefę medalową. - Szanse są bardzo duże. Wymagania finansowe również na to wskazują - mówi Jacek Frątczak w rozmowie z Interia Sport. - Proszę sobie wyobrazić, ile taki zespół, z taką gwiazdą jak Leon Madsen, może kosztować. Z całą pewnością zobowiązanie w stosunku do kibiców jest zaciągnięte - przyznaje przewodniczący Komisji Sportu w Radzie Miasta Zielona Góra. Budżet Falubazu w przyszłym roku może wynieść nawet w granicach 23-25 milionów złotych.

Zamyślony Leon Madsen.
Zamyślony Leon Madsen./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński

Leon Madsen, a już niedługo także oficjalnie Damian Ratajczak, wesprą Stelmet Falubaz w przyszłym sezonie. Właściciel Stanisław Bieńkowski buduje potęgę, która w najbliższym czasie ma zamiar piąć się coraz wyżej. 

- Pozyskanie prawdziwej armaty, czołowego zawodnika od lat, Leona Madsena i jednego z najlepszych juniorów w kraju, Damiana Ratajczaka, służą ku temu, żeby zaatakować pierwszą czwórkę. Szanse są bardzo duże. Kluczem do sukcesu będzie zdrowie. Jeśli nic złego pod tym kątem się nie wydarzy, to celem musi być górna czwórka - komentuje Jacek Frątczak.

Głośny transfer talentu z Leszna, Unia może tego pożałować

- Wymagania budżetowe również na to wskazują. Proszę sobie wyobrazić, ile taki zespół, z taką gwiazdą jak Leon Madsen, może kosztować. Z całą pewnością zobowiązanie w stosunku do kibiców jest zaciągnięte - podkreśla były menadżer. Nieoficjalnie kontrakt Madsena ma wynosić aż 1,8 miliona złotych za podpis i 15 tysięcy złotych za punkt. Budżet klubu z Zielonej Góry na 2025 rok może sięgać nawet w granicach 23-25 milionów.

Wypożyczenie Ratajczaka pozwoli wypełnić dziurę na pozycji juniorskiej, która powstała po odejściu Krzysztofa Sadurskiego. Poziom sportowy 19-latka wskazuje na to, że sztab szkoleniowy będzie mógł praktycznie co mecz wykorzystywać go w pełnym zakresie (Ratajczak pojedzie 5, a czasami może nawet 6 biegów). Natomiast czkawką może się to odbić jego macierzystemu klubowi z Leszna.

Pozyskanie takiego zawodnika, choćby na jeden rok, to już duży sukces. Jest to jednak wielka strata dla Unii Leszno. To chyba Damian głównie tego chciał i obawiał się utraty kontaktu z najlepszymi zawodnikami. Z jakiegoś powodu tak długo zwlekano z decyzją. W mojej ocenie łatwiej jest się utrzymać, niż awansować. Oby nie było tak, że za rok ktoś sobie będzie pluł w brodę, dopuszczając do tego transferu. Na pewno Falubaz zyskuje powtarzalnego i mocnego zawodnika, patrząc na jego dokonania sportowe i potencjał. Damian jest również w stanie uzupełniać deficyty na pozycji U24

~ tłumaczy.

Groźna sytuacja w meczu Plusligi! Siatkarz przeskoczył... ławkę. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

Byli w grze o mistrza świata

Jeśli chodzi o U24, to zielonogórzanie w pewnym momencie mogli wykorzystać chwilowe zawirowania na giełdzie transferowej. Jakub Miśkowiak ostatecznie nie podpisał przedłużenia umowy z ebut.pl Stalą Gorzów. Po byłego mistrza świata juniorów sięgnął zatem BayerSystem GKM Grudziądz. 

- Jeśli Kuba zacznie z poziomu, z jakiego kończył sezon, to mogą tego żałować. Patrząc z perspektywy całego sezonu, można mieć jednak pewne wątpliwości. Średnia w żużlu też niejednokrotnie potrafiła być myląca - kontynuuje.

- Jego głównym problemem było odnalezienie odpowiedniej prędkości w silnikach. Pojawiały się różne wahania w kwestii doboru jednostek. Falubaz ma jednak Damiana, który nominalnie startuje w trzech wyścigach, ale pozostają mu jeszcze dwa dodatkowe, w których może zniwelować deficyty zawodnika U24 - kończy Frątczak.

Leon Madsen/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Piotr Protasiewicz na finale DME na żużlu./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Damian Ratajczak i Grzegorz Zengota/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem