Rozstrzygnie się przyszłość polskiego klubu. Legenda nie ma złudzeń, to upadek dyscypliny
Sytuacja ebut.pl Stali Gorzów jest nie do pozazdroszczenia. Dzisiaj podczas obrad rady miejskiej Gorzowa Wielkopolskiego ma się wiele rozstrzygnąć. Zadłużony klub liczy na ratunek od miasta. Podobno znaleziono większość, aby przegłosować pomoc finansową dla zespołu. Bez tego ciężko liczyć na to, żeby Stal się uratowała. Finanse w żużlu budzą jednak ogromne kontrowersje. - Dyscyplina zmierza do wyniszczenia. Dla mnie to jest upadek żużla - grzmi ekspert Andrzej Koselski w rozmowie z Interią Sport.
Zadłużenie Stali Gorzów jest gigantyczne. Na koniec października zobowiązania gorzowskiego klubu wynosiły 13,3 milionów złotych. To kwota od której włos się jeży na głowie. Spłacenie tego nie będzie łatwe. Dla porównania najlepsze kluby w PGE Ekstralidze podobno dysponują kwotami na poziomie około 30 milionów rocznie. Więc zadłużenie to mniej więcej połowa z tego. To pokazuje skalę problemu.
Rozstrzygnie się przyszłość. Co zdecydują radni?
Sesja budżetowa rady miasta ma się zacząć około godziny 12. Nie jest znane, o której dokładnie godzinie, radni zajmą się sprawą Stali. Jednak ten dzień ma być dniem sądu ostatecznego. To właśnie dzisiaj ma zapaść decyzja, czy miasto wykupi część akcji w klubie, czy zainwestuje olbrzymie pieniądze w klub.
Nastroje wśród radnych są mieszane. Potrzeba 13 głosów, aby zdobyć większość, zakładając 100-procentową frekwencję radnych. Nie wiadomo jak wielu radnych się zachowa, bowiem ciężko przewidzieć, jak zagłosują niektórzy. W środowisku mówi się, że w klubie o wynik głosowania są spokojni, bowiem podobno udało się znaleźć większość. Niemniej, to głosowanie będzie na styk, bo wielu radnych sprzeciwia się finansowaniu Stali.
Upadek dyscypliny na horyzoncie
Największym problemem żużlowych klubów są koszta. Te w ostatnich latach urosły drastycznie. Przyczyną tego są wynagrodzenia zawodników, które na przestrzeni pięciu lat miały zwiększyć się nawet dwukrotnie. - Jak ja jeździłem warunki były jasne. Pierwsza liga miała 80 złotych za punkt i sprzęt klubowy. Druga miała 60 złotych za punkt. To było zapisane w regulaminie - mówi Andrzej Koselski. Ekspert sugeruje wprost, że brak limitów prowadzi do zderzenia z górą lodową.
Problemem jest coraz mniejsza ilość zawodników, a także niektóre z regulacji. - Nie wiem, dokąd to dotrze. Odkąd uwolniono wynagrodzenia, to dla mnie zaczął się powolny upadek żużla. Dyscyplina zmierza do wyniszczenia. Dla mnie to jest upadek żużla. Mamy chyba więcej obcych zawodników, niż swoich. Mówi się o szkoleniu, a nigdzie nie ma zapisów, żeby wykorzystany sprzęt oddać do klubu. Tego nie ma i nie będzie - kończy legenda bydgoskiej Polonii.