Partner merytoryczny: Eleven Sports

Polski klub wstaje z kolan. Rośnie kolejna potęga

Dekadę temu nie było ich nawet na mapie, a już za rok chcą walczyć o PGE Ekstraligę. Hunters PSŻ Poznań jest rewelacją minionych rozgrywek. Klub skazywany na pożarcie i rychły spadek namieszał w fazie play-off i prawie wyeliminował późniejszego zwycięzcę ligi INNPRO ROW Rybnik. Już w tym roku obiekt na Golęcinie ma zmienić się nie do poznania. Priorytetem jest oświetlenie stadionu i odwodnienie liniowe, żeby spełnić wymogi infrastrukturalne. Zainteresowanie żużlem wśród kibiców stale rośnie, co dobitnie widać po frekwencji na trybunach. Dodajmy, że działacze mają trudne zadanie, bo stolica Wielkopolski jest zdominowana przez fanów Lecha Poznań, lidera PKO BP Ekstraklasy.

Na zdjęciu: Jakub Kozaczyk (w środku)
Na zdjęciu: Jakub Kozaczyk (w środku)/Sandra Rejzner/materiały prasowe

- Chciałbym przeprowadzić atak na Ekstraligę w 2026 roku. Dlaczego szybko? Już trzeci rok jestem prezesem, następny sezon będzie czwartym, a w piątym będziemy walczyć - wyznał nam w sierpniu Jakub Kozaczyk. Prezes PSŻ-u Poznań po sezonie 2023 chciał to wszystko rzucić. Ostatecznie znów podjął się wyzwania i drużyna sprawiła wielką niespodziankę.

Ogromna niespodzianka, klub wstał z kolan

Nic nie dzieje się przypadkowo. Choć dwa lata temu PSŻ formalnie spadł z Metalkas 2. Ekstraligi, to finalnie zajął miejsce zespołu z Landshut. Teraz zaplecze najlepszej ligi świata także stało się ligą zawodową, więc każdy klub startujący w tych rozgrywkach musi mieć zarejestrowaną spółkę na terenie Polski. To uratowało klub z Poznania.

Budując pierwotnie skład na starty w Krajowej Lidze Żużlowej byli skazywani na ponowny dół tabeli. Eksperci byli bezlitośni i nie widzieli dla nich większych szans. Tymczasem do samego końca walczyli o finał. Przegrali dopiero półfinałową rywalizację z późniejszym zwycięzcą ligi z Rybnika.

Real Betis - Getafe. Skrót meczu. WIDEO (Eleven Sports)/Eleven Sports/Eleven Sports

Mieli startować na innym stadionie

PSŻ był już nawet gotowy na ewentualny awans. W przypadku startów w PGE Ekstralidze ścigaliby się w Pile, ponieważ ich obiekt spełnia warunki infrastrukturalne. Obecnie właśnie to jest największą przeszkodzą Poznania. Stadion Golęcin już w tym roku ma przejść małą rewolucję. Priorytetem jest oświetlenie oraz odwodnienie liniowe.

Potrzebna jest jeszcze plandeka, remont wieżyczki sędziowskiej oraz zmiana nachylenia łuków dostosowana do panujących standardów. To ostatnie miałoby nieco zwiększyć widowisko, na które niejednokrotnie narzekano przy okazji zawodów w Poznaniu.

Czeka ich trudny sezon, ten transfer może się zemścić

Jednak już w tym roku będą musieli się bronić rękami i nogami przed spadkiem. Na papierze wydaje się, że zajmą miejsce w dolnej czwórce. Zmiana systemu rozgrywek sprawia, że nawet zajmując piąte miejsce po rundzie zasadniczej jest się zagrożonym spadkiem do niższej klasy rozgrywkowej. Wystarczy jeden gorszy okres lub plaga kontuzji, żeby wszystkie plany wzięły w łeb.

Tym bardziej, że wymiana Aleksandra Łoktajewa na Bartosza Smektałę nie musi być wcale korzystna. To właśnie Ukrainiec był sercem tej drużyny i ratował ją z opresji w kluczowych momentach. Do tego jego styl jazdy pozwalał na brawurowe ataki. Tego Smektała może nie spełnić. W dodatku zagadką jest dyspozycja Ryana Douglasa. Australijczyk musi udowodnić, że poprzedni sezon nie był jednorazowym wyskokiem.

Kibice PSŻ Poznań./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Kibice Lokomotivu na meczu w Poznaniu/Sandra Rejzner/Flipper Jarosław Pabijan
Ryan Douglas/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem