Partner merytoryczny: Eleven Sports

Głośny apel w stronę kibiców. Syn legendy prosi o jedno

Maksym Drabik ponownie zwrócił się do kibiców. Chodzi o noc sylwestrową, podczas której hucznie wita się Nowy Rok. 26-latek jakiś czas temu wrócił do mediów społecznościowych i prosi, żeby nie strzelać fajerwerkami, które mają negatywny wpływ na zwierzęta i naturę. To nie pierwszy tego typu apel w jego wykonaniu. Sam zawodnik posiada własne zwierzę. Jeśli chodzi o 2025 rok, to będzie on dla niego niezwykle kluczowy. Polak, startujący w barwach INNPRO ROW-u Rybnik, musi udowodnić, że zasługuje na dalsze starty w PGE Ekstralidze. W przyszłym sezonie dosłownie będzie walczył o swoją przyszłość.

Maksym Drabik przygląda się próbie toru.
Maksym Drabik przygląda się próbie toru./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński

Maksym Drabik ponownie nie przechodzi obojętnie wobec tradycji, którą witamy Nowy Rok. Powszechne stało się już, że tego dnia strzela się fajerwerkami. Polak stanowczo się temu sprzeciwia. Wskazuje na problem zwierząt, które mają dużo wrażliwszy słuch od ludzi i podczas tej celebracji wpadają w panikę oraz szkodliwy wpływ na otaczające nas środowisko.

Wyrok usłyszał 2 lata po fakcie, nowe oblicze gwiazdy

26-latek wykorzystał do tego swoje media społecznościowe. Wydaje się, że żużlowiec wrócił już na dobre do internetu. W sierpniu bieżącego roku założył nowe konto, na którym opublikował już ponad setkę swoich zdjęć. Wcześniej zrezygnował z prowadzenia konta tuż po aferze dopingowej, kiedy spadła na niego fala krytyki.

Drabik wpadł podczas finału PGE Ekstraligi w 2019 roku. Choć teoretycznie powinien być zdyskwalifikowany z jazdy w sezonie 2020, to wyrok usłyszał dopiero rok później. Wrócił w 2022 roku jako zupełnie wycofana postać. Olewał swoje obowiązki, rok temu nie pojawił się na zgrupowaniu Włókniarza, nie rozmawiał z dziennikarzami i nie przychodził na spotkania ze sponsorami. Startując w Lublinie miał nawet osobną szatnię.

Barkom Każany Lwów - Asseco Resovia Rzeszów. Skrót meczu. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

Biznesmen blokuje transfer, chodzi o setki tysięcy złotych

Najpewniej byłoby to traktowane drugorzędnie, gdyby nie to, że jego dyspozycja sportowa podupadła. Poprzedni rok zupełnie rozłożył go na łopatki. Sezon kończył bez zaufanych mechaników, bez dobrego sprzętu i właściwie bez klubu. Rękę wyciągnął do niego dopiero Krzysztof Mrozek z INNPROW ROW-u Rybnik. 

Choć finalnie Włókniarz nie chciał go mieć w składzie, to kilka tygodni wcześniej podpisali porozumienie. Drabik je później zerwał, więc Michał Świącik domaga się odszkodowania w wysokości 300 tysięcy złotych. Sternik Włókniarza stara się blokować transfer, domagając się także rozliczenia z kwoty na przygotowanie do sezonu. Tutaj chodzi o 800 tysięcy złotych.

Najpewniej wszystko rozejdzie się po kościach i Drabik zostanie dopuszczony do rozgrywek. To będzie dla niego ostatnia szansa. W drużynie z Rybnika ma być liderem zespołu, wyróżniającą się postacią. W zasadzie musi taki być, jeśli nadal chce startować w PGE Ekstralidze. 2-krotny mistrz świata walczy teraz o swoją przyszłość w tym sporcie.

Maksym Drabik./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Maksym Drabik/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Maksym Drabik na prezentacji Włókniarza./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem