Gwiazdor rozbił bank, nie do wiary. Kontrakt za niemal 3 miliony złotych
Bayer System GKM Grudziądz zrobił świetny interes, sprowadzając dwa lata temu Maxa Fricke’a. Australijczyk rozwinął skrzydła i stał się czołowym zawodnikiem PGE Ekstraligi. Wcześniej uchodził wśród prezesów za jedną z ostatnich opcji, a dziś wzbudza zainteresowanie najlepszych klubów w Polsce. Wraz z tym rosną również jego zarobki. Kontrakt 27-latka okazał się sporym wydatkiem dla klubu z Grudziądza. Mistrz świata z 2024 roku zarobił niemal 3 miliony złotych. To kwota, jakiej wcześniej nie widział na oczy.
Kiedy Max Fricke przechodził do Grudziądza, twierdzono, że jak nie tutaj, to nigdzie. Chodziło oczywiście o jego wyniki. Wówczas mistrz świata juniorów z 2016 roku wciąż nie był w stanie w pełni uwolnić swojego potencjału. Spore problemy zaczęły się już jednak na samym starcie.
Znany inżynier ruszył na pomoc
Fricke początkowo miał problem z dopasowaniem się do grudziądzkiej nawierzchni. Pomagał mu osobiście brytyjski tuner Ashley Holloway, z którym spędził wiele godzin na obiekcie przy Hallera 4. W końcu się udało i to właśnie w tym klubie rozwinął skrzydła. Po raz pierwszy w karierze przekroczył średnią wynoszącą 2 punkty na wyścig w PGE Ekstralidze.
Z zawodnika, który był jedną z ostatnich opcji przy budowie składu, stał się łakomym kąskiem na giełdzie transferowej. W tym roku został zasypany ofertami z innych klubów, lecz pozostał wierny BayerSystem GKM-owi. Tutaj ma prawie wszystko. Tor, który mu pasuje i znakomite warunki kontraktowe. Brakuje tylko jednego.
Rozbił bank, niemal 3 miliony złotych
27-latek miał przed sezonem podpisać umowę opiewającą na 1,1 miliona złotych za podpis i 11 tysięcy złotych za punkt. To oznacza, że w 2024 roku, zdobywając 161 punktów i 11 bonusów, zarobił niemal 3 miliony. Takich pieniędzy dotąd nie widział oczy.
Do pełni szczęścia brakuje tylko walki o najwyższe cele. Nie wiadomo jednak, czy sprawdziłby się w tej roli. W Grudziądzu bryluje, bo jest postacią numer jeden. W takim Wrocławiu lub Toruniu byłby jednym z wielu. Pewną opcją był jeszcze Włókniarz Częstochowa. To byłaby jednak stricte zmiana dla zmiany. Tym bardziej, kiedy zewsząd słyszało się o rzekomych problemach finansowych w klubie spod Jasnej Góry.