Falubaz wydał kosmiczne pieniądze. Po tym transferze będzie intruzem
Stelmet Falubaz Zielona Góra się nie zatrzymuje. Ściągnęli wicemistrza świata juniorów Damiana Ratajczaka, który ma za zadanie być liderem formacji młodzieżowej. To jednak pierwszy raz, kiedy nie będzie jeździł w swoim macierzystym klubie. Budzi to spore obawy, czy na pewno da sobie radę. - Obawiam się o losy Ratajczaka, czy on sprosta wyzwaniu. Zapłacili ogromne pieniądze, Ratajczak musi się z tym liczyć, że musi się spłacić - mówi Jan Krzystyniak w rozmowie z Interia Sport.
Falubaz się zbroi na całego. Widać to po ruchach transferowych drużyny. Najpierw po 8 latach wyrwali Leona Madsena z Krono-Plast Włókniarza Częstochowa. Teraz wypożyczyli Damiana Ratajczaka, który jest uważany za jeden z największych talentów swojego pokolenia.
Powinien zostać w Unii?
Mocne reakcje kibiców spotkały się z wypożyczeniem Polaka. Większość fanów FOGO Unii Leszno krytycznie odebrała ten ruch, dając zawodnikowi czytelny sygnał. Z pewnością czytanie tego typu komentarzy nie było łatwe dla młodzieżowca.
- W formacji młodzieżowej Unii był liderem i tutaj też będzie. Ja zawsze radziłem młodym zawodnikom kontynuować początek kariery w miejscu, w którym się wychowali. Jest im wtedy łatwiej, nawet ściany pomagają. Mają parasol ochronny, co też oczywiście nie zawsze wpływa korzystnie. Jednak jest niesiony przez klub, kibiców i środowisko - twierdzi Krzystyniak.
- Jak idzie do innego klubu to zaczyna być traktowany obojętnie przez zawodników, kibiców. Patrzą na niego jak na intruza, który chce wygryźć innych ze składu i pozbawić większej ilości jazdy - dodaje.
Zapłacili duże pieniądze
W środowisku mówi się, że za wypożyczenie Unia może dostać nawet ponad 300 tysięcy złotych. Sam zawodnik podobno ma otrzymać gażę 700 tysięcy za podpis i 7 tysięcy za punkt. Takie warunki uczyniłby go jednym z najlepiej zarabiających młodzieżowców w całej Polsce.
- Działacze Falubazu zapłacili za wypożyczenie ogromne pieniądze. Na pewno też więcej otrzymuje sam zawodnik. Ratajczak musi się z tym liczyć, że musi się spłacić. Zapłacili taką ogromną kasę, więc musi to zwrócić w postaci dobrych punktów. To spora presja na tak młodego zawodnika, nie wiadomo czy sobie poradzi. Takie ruchy może się sprawdzają w 10-20 procentach - przekonuje były menedżer.
Będzie mieć pod górkę?
Wydaje się to oczywiste, że presja na młodzieżowcu będzie coraz większa. W końcu kibice w Polsce oczekują, że zacznie jeździć coraz lepiej na miarę potencjału wicemistrza świata juniorów.
- Obawiam się o losy Ratajczaka, czy on sprosta wyzwaniu. Kibice też go nie będą klepać po ramieniu. Przyszedłeś, wziąłeś duże pieniądze, więc wymagamy dobrego wyniku, tak uważają kibice. Z każdej strony ma teraz pod górkę - kończy legenda polskiego żużla.