Sabalenka odpowiedziała na finał Igi Świątek. Wszystko rozstrzygnie się w Australian Open
Iga Świątek w sobotę nad ranem zapewniła Polsce awans do finału United Cup, pokonując po kapitalnym boju w Sydney Jelenę Rybakinę. Kilka godzin później na kort w Brisbane wyszła Aryna Sabalenka. Liderka światowego rankingu osiem razy wychodziła z opresji, gdy break pointy miała Mirra Andriejewa. Później zaś rozstawiała nastolatkę po kątach i zrewanżowała się za zeszłoroczną porażkę w ćwierćfinale Rolanda Garros. Wygrała 6:3, 6:2 i w niedzielę też zagra o tytuł i 500 rankingowych punktów.
Choć obie najlepsze tenisistki świata - Iga Świątek i Aryna Sabalenka - grają w dwóch różnych turniejach, to obie imprezy mają rangę WTA 500. To zaś oznacza, że można w nich zdobyć 500 punktów. Rok temu Iga tyle właśnie zdobyła, Sabalenka w Brisbane przegrała w finale z Jeleną Rybakiną. Ona w teorii może więc w Queenslandzie powiększyć swój dorobek, warunkiem jest zdobycie tytułu.
W niedzielę bardzo się do tego przybliżyła. Choć i tak wiadomo, że sprawa pozycji numer jeden w rankingu WTA rozstrzygnie się wkrótce w Melbourne. Tam Sabalenka będzie na musiku.
WTA 500 w Brisbane. Aryna Sabalenka w opałach na początku spotkania. A później raz przełamała Mirrę Andriejewą. I już poszło
Sabalenka już w pierwszym gemie przekonała się, że łatwo jej nie będzie. Musiała walczyć o ten punkt przez ponad osiem minut, broniła trzech break pointów. Zaskoczeniem było to, że Białorusinka nie posyłała z serwisu "pocisków" z prędkością po 180-190 km/godz. Tu piłka rzadko osiągała 170, przeważnie były to wartości rzędu po 150-160 km/godz. Za to kierunkowe, które dawały jej przewagę. W forhendowych akcjach nie zwalniała zaś ręki, uderzała po bokach, zmuszała nastolatkę do biegania.
Mirra zaś odpowiadała tym samym.
Andriejewa zrobiła ogromny postęp w kwestiach serwisowych, szybko zyskiwała przewagę po podaniu. Tak było w trzech pierwszych gemach, ale już w czwartym - stało się inaczej. Sabalenka poczuła, że to jest ten moment, gdy można załatwić sprawę, wreszcie uzyskać znaczącą przewagę. I ją wykorzystała, odskoczyła na 5:3. Za moment zaś w końcu podniosła moc swoich serwisów do 180 km/godz, po 47 minutach zapisała seta na swoje konto (6:3).
Drugi set niemal kalką pierwszego. 17-lata z Syberii miała szanse, Sabalenka nie pozwoliła na żaden zwrot
Liderka światowych list była już tylko jedną partię od awansu do finału i co najmniej wyrównania punktowych zdobyczy z poprzedniego roku. Wtedy gładko przegrała z Jeleną Rybakiną, teraz na swoją przeciwniczkę czekała już Polina Kudiermietowa, młodsza i mniej znana z sióstr, którą na początku następnego tygodnia czekają... kwalifikacje do Australian Open.
Trudniejszą przeprawę 26-letnia zawodniczka z Mińska miała mieć więc w sobotę, ale starcie z Andriejewą rozgrywała bardzo dobrze taktycznie. Broniła break pointów, a swoją szansę, gdy się tylko pojawiła, od razu wykorzystała.
I podobnie zostało już do końca spotkania. Andriejewa kolekcjonowała kolejne okazje do przełamania, szóstą w meczu miała już w drugim gemie drugiego seta, ale właśnie wtedy Aryna odpowiedziała jej asem. No i w kolejnym... sama przełamała młodszą koleżankę, z którą niedawno tworzyła zespół w World Tennis League. A skoro prowadziła już z przełamaniem, to trudno było uwierzy w jakiś zwrot i nagły cud.
Ten nie nastąpił, Rosjanka nie potrafiła tym razem przejąć inicjatywy w dłuższych fragmentach.
Awans do półfinału oznacza, że Sabalenka zapewniła sobie miejsce w finale i co najmniej zachowa punktowy stan posiadania w rankingu WTA. A na pewno powiększy przewagę nad Igą, jeśli w niedzielę ogra Polinę Kudiermietową.