Był to pierwszy oficjalny turniej 38-letniego Nadala od igrzysk olimpijskich w Paryżu. Hiszpan w ostatnich latach występował zresztą rzadko, bo albo leczył urazy, albo pracował nad powrotem do formy po przerwie w treningach. Już wcześniej ogłosił, że po tegorocznej edycji Pucharu Davisa definitywnie zakończy karierę, a kolejny singlowy mecz miałby szansę rozegrać tylko wówczas, gdy jego rodacy odwrócili losy meczu z Holandią i awansowali do półfinału. "Czuję, że to był mój ostatni profesjonalny mecz singlowy" - powiedział jednak tenisista z Majorki po porażce z van de Zandschulpem. Oznacza, to, że nawet, w przypadku przejścia pierwszego rywala, raczej nie zobaczymy go już w grze pojedynczej. Potem tłumaczył także, iż w żądnym wypadku nie wpływał na kapitana kadry, Davida Ferrera, żeby wybrał jego do spotkania rozpoczynającego mecz z Holandią w Maladze. Tenis. Rafael Nadal wzruszył się podczas hymnu "Jeśli wygramy i dostaniemy się do półfinału, prawdopodobnie lepszym wyjściem będzie wybranie na moje miejsce Roberta Bautisty. Ale to nie moja decyzja" - stwierdził 38-latek. Nadal, który zdobył Puchar Davisa w latach 2004, 2008, 2009, 2011 i 2019, wraz z Serbem Novakiem Djokoviciem i Szwajcarem Rogerem Federerem jest uważany za jednego z trzech najlepszych zawodników w historii. Ma na swoim koncie 22 wygrane turnieje wielkoszlemowe, jest także mistrzem olimpijskim z Pekinu (2008) w grze pojedynczej i z Rio de Janeiro (2016) w grze podwójnej. W sumie w całej swojej karierze zdobył 92 tytuły imprez cyklu ATP. Zawodnik z Majorki wzruszył się podczas hymnu Hiszpanii przed meczem. "Miałem pełen emocji dzień i nerwy przed tym, co mogło być moim ostatnim meczem singlowym w roli profesjonalisty" - stwierdził. "Emocje, jakie towarzyszyły słuchaniu hymnu narodowego, po raz ostatni w roli profesjonalisty, były wyjątkowe, a te wszystkie uczucia jeszcze bardziej utrudniają sprawę" - powiedział Nadal.