Partner merytoryczny: Eleven Sports

Jedna z ośmiu, które ograły Świątek. Koszmar trwa, czwarty taki Szlem z rzędu

Jeszcze na początku zeszłego roku Weronika Kudiermietowa była w czołowej dziesiątce tenisistek świata, jesienią w Tokio - w drodze po końcowy triumf - pokonała nawet Igę Świątek. To był wyjątek, bo od kilkunastu miesięcy Rosjanka ma olbrzymie problemy w tourze, a potwierdziły się one w Londynie. Wimbledon to bowiem czwarty wielkoszlemowy turniej, z którym pożegnała się już w pierwszej rundzie. Po 199 minutach przegrała z inną zawodniczką próbującą odzyskać dawny blask - Barborą Krejčíkovą.

Weronika Kudiermietowa
Weronika Kudiermietowa/ROB PRANGE/Spain DPPI/DPPI via AFP/AFP

Jeszcze półtora roku temu wydawało się, że Weronika Kudiermietowa może próbować przedostać się do grona najlepszych zawodniczek świata, jesienią 2022 roku wskoczyła do TOP 10 rankingu WTA, dobrze zaczęła poprzedni sezon: o ćwierćfinału i półfinału turniejów w Adelajdzie. Jeszcze do Australian Open przystąpiła jako dziewiąta rakieta świata. I mimo, że w 2023 roku pokonała tak Igę Świątek (w Tokio), Arynę Sabalenkę, jak i Coco Gauff, to właśnie w poprzednim roku zaczął się jej zjazd w rankingu.

Kluczem okazały się fatalne turnieje wielkoszlemowe: zeszłoroczny Wimbledon był ostatnim, w którym przebrnęła pierwszą rundę. Miała jednak pecha, w drugiej rundzie trafiła na Markétę Vondroušovą, późniejszą triumfatorkę. W US Open przegrała pierwszą potyczkę z Bernardą Perą, w Australian Open z Viktoriją Golubic, a we French Open: z Marie Bouzkovą. I jakby tego było, straciła rozstawienie, które pozwalało jej uniknąć potencjalnych gwiazd już na samym początku.

Barbora Krejčíková/SEBASTIEN BOZON/AFP

W Londynie wpadła więc na Barborę Krejčíkovą, byłą wiceliderkę rankingu WTA, która też próbuje wrócić tam, gdzie już była. I też ma sporo problemów, choć głównie związanych ze zdrowiem.

Trzy godziny i 19 minut walki. Decydowały detale, w drugiej rundzie zagra Barbora Krejčíková

Obie stworzyły w Londynie niesamowite widowisko, może nawet z największą dramaturgią w tej edycji kobiecego Wimbledonu. Trwało 199 minut,  było pełne zwrotów akcji w każdym secie. W pierwszym wszystko w swoich rękach miała Rosjanka, prowadziła 4:2, później - jeszcze przed tie-breakiem, wywalczyła sobie cztery piłki setowe. I co z tego, skoro Czeszka ostatecznie doprowadziła do tego trzynastego gema, a w nim ani razu nie straciła punktu przy swoim serwisie.

W drugiej partii to z kolei Krejčíkova uciekała rywalce, prowadziła 5:4, była o dwie piłki od awansu, a później jeszcze 6:5. Kudiermietowa się jednak wybroniła, a tie-breaka rozgrywała już na swoich zasadach. Szybko odskoczyła na 5-0, wygrała zaś 7-1.

Weronika Kudiermietowa/SEBASTIEN BOZON/AFP

Decydował więc trzeci set, może nawet jeszcze bardziej emocjonujący, choć pozbawiony tego decydującego rozdania. Czeszka wygrywała już 5:3, za chwilę serwowała po drugą rundę i... dała się przełamać do zera. Ona też wywalczyła jednak za moment breaka, a kolejnej okazji już nie zmarnowała.

Awansowała do drugiej rundy, w niej spotka się z Katie Volynets. Drogę do czwartej rundy nie ma otwartą, to wiązałoby się z awansem w rankingu WTA. Kudiermietową czeka zaś zapewne kolejny spadek.

Magdalena Fręch vs. Beatriz Haddad Maia. SKRÓT. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport
Barbora Krejcikova/JOE SCARNICI / GETTY IMAGES NORTH AMERICA / Getty Images via AFP/AFP
Weronika Kudiermietowa/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem