Nikola Bartunkova w kwietniu zajmowała 226. miejsce w rankingu WTA, najwyższe w karierze. W 2022 roku dotarła do półfinału juniorskiego French Open, rok później zagrała w finale juniorskiego Wimbledonu. Latem ubiegłego roku brała udział w turnieju BNP Paribas Warsaw Open, korzystając z "dzikiej karty". W lutym i marcu tego roku pobrano od niej próbki, które wykazały obecność w jej organizmie trimetazydyny. Tenisistka została tymczasowo zawieszona. Zebrały się nad nią czarne chmury. Za zażywanie tej samej substancji rosyjska łyżwiarka figurowa Kamiła Walijewa straciła złoty medal olimpijski i przypłaciła to czteroletnią dyskwalifikacją. Godziny do meczu Świątek w BJK Cup, a już znamy pierwsze rozstrzygnięcie. Niespodzianka Nikola Bartunkova wraca do gry. Jest drugą Czeszką zdyskwalifikowaną za doping Ta historia doczekała się jedna innego finału. W czwartek Międzynarodowa Agencja Integralności Tenisa (ITIA) ogłosiła, że czeska tenisistka nie naruszyła przepisów antydopingowych świadomie. Zakazany specyfik znalazł się w jej krwi przypadkowo, był to efekt zanieczyszczenia suplementu zawierającego ekstrakt z ostropestu plamistego. Jak czytamy, Bartunkowa zgodziła się na sześciomiesięczną dyskwalifikację. A że na jej poczet wliczany był okres tymczasowego zawieszenia, zawodniczka może od razu wrócić na kort. - Nie zrobiłam nic złego, potępiam doping. Cieszę się, że mogę wrócić i grać mecze. To był bardzo trudny czas. Cieszę się, że znaleźliśmy źródło skażenia. Dziękuję wszystkim, którzy wspierali mnie i nie przestali we mnie wierzyć - powiedziała szczęśliwa nastolatka, cytowana przez rodzime media. Bartunkova zajmuje obecnie 488. lokatę w rankingu WTA. Jest drugą Czeszką zdyskwalifikowaną za wykrycie w organizmie środków dopingowych. Do tej pory niechlubnym wyjątkiem pozostawała Barbora Strycova, odsunięta od gry w 2013 roku.