Kamil Semeniuk olimpijski sezon reprezentacyjny z indywidualnej perspektywy miał raczej nieudany. W poprzednim bowiem przyjmujący naszej kadry był filarem zespołu prowadzonego przez Nikolę Grbicia i nikt nie wyobrażał sobie reprezentacji bez Semeniuka w pierwszym składzie. W tym sytuacja była zdecydowanie inna. Semeniuk na kadrę przyjechał w formie, która nie uprawniała go do gry w pierwszym składzie i według wielu kibiców wypadało się nawet zastanowić nad powołaniem na igrzyska w Paryżu. Reprezentant Polski w końcu dopiął swego, PZPS ogłasza. Pokonał innych wybrańców Grbicia Takich wątpliwości nie miał Nikola Grbić, który nie wyobrażał sobie kadry bez swojego przyjmującego, ale w Paryżu Semeniuk wielkiej roli nie odegrał. Podstawową parą przyjmujących był duet Tomasz Fornal - Wilfredo Leon i akurat ta dwójka w wielu momentach spisywała się bardzo dobrze, więc Semeniuk miał trudności z grą. Show Kamila Semeniuka. Poprowadził Perugię Po sezonie kadrowym nadszedł czas na powrót na klubowe parkiety, a tam Polak odnajduje się znakomicie. We włoskiej Perugii często jest jednym z liderów i kolejny popis swoich wielkich umiejętności dał we wtorkowy wieczór w Lidze Mistrzów siatkarzy. Polski siatkarz przyjechał do ojczyzny i dostał lanie. "Różnica poziomów" Perugia mierzyła się z francuskim Saint-Nazaire i wygrała 3:0, a bardzo wyraźnie do tego przyłożył swoją rękę właśnie Semeniuk. Polak zdobył aż 13 punktów, a cały mecz zakończył z bilansem punktowym na poziomie +12, co jest wynikiem bardzo dobrym. "Semen" wykonał czternaście ataków, z czego dziewięć zakończyło się punktem. Do tego dołożył jeden blok, sześć udanych obron oraz trzy asy serwisowe. Nieźle było także w przyjęciu, gdzie zatrzymał się na 46 procentach pozytywnego przyjęcia.