Historia Bogdanki LUK Lublin liczy sobie dopiero 11 lat. Jeden z najmłodszych klubów PlusLigi szybko pnie się jednak po szczeblach rozwoju, a w tym sezonie, po transferze Wilfredo Leona, wdarł się do ścisłej ligowej czołówki. Debiut w pucharach zawdzięcza piątemu miejscu z poprzednich rozgrywek. I choć Puchar Challenge to najmniej prestiżowe europejskie trofeum, to jednak wtorkowe spotkanie było dla lublinian wyjątkowe. Po imponującym pierwszym meczu Bogdanka LUK pokazuje, że może starać się o powtórkę wyczynu PGE Projektu Warszawa, który wiosną wygrał całe rozgrywki i sięgnął po Puchar Challenge. Na debiut w europejskich pucharach trener Massimo Botti wystawił skład nieco przemeblowany w porównaniu do tego, który zazwyczaj wybiera na ligę. W rezerwie pozostali między innymi Wilfredo Leon, Kewin Sasak i Fynnian McCarthy. Niespodziewanie to siatkarze Maccabi rozpoczęli spotkanie lepiej, od prowadzenia 5:3 - problemem lublinian było przyjęcie. Te kłopoty trwały jednak tylko przez chwilę. Bogdanka LUK błyskawicznie odrobiła straty i objęła prowadzenie 8:5, a trener rywali przerwał grę. Od tej pory polski zespół zaczął się rozpędzać i powiększać przewagę. Punkt zagrywką zdobył Mateusz Malinowski, na co dzień rezerwowy atakujący lublinian. Aż pięć punktów blokiem dorzucił Jan Nowakowski. Polski zespół wygrał 25:16. Andrzej Wrona doczekał się po trzech latach. Wszystko oglądał jego ojciec Puchar Challenge. Bogdanka LUK Lublin nokautuje w drugim secie W drużynie z Izraela był polski akcent - rozgrywający Błażej Podleśny. 29-letni siatkarz od 2018 roku występuje za granicą: najpierw w Czechach, potem w Austrii i Szwajcarii. W pierwszej partii sprawił rodakom nieco problemów zagrywką, ale w drugiej Maccabi już od pierwszych akcji zostało z tyłu za rywalami. Lublinianie rozpoczęli bowiem od prowadzenia 5:0. Ten set okazał się jeszcze bardziej jednostronny niż poprzedni. Na boisku z czasem pojawił się Maciej Zając, na co dzień czwarty atakujący Bogdanki LUK. Kolejne dwa punktowe bloki dołożył Nowakowski, regularnie punkty zdobywał Malinowski. Skończyło się siatkarskim nokautem 25:11. Na trzecią partię wyszedł już niemal zupełnie rezerwowy skład Bogdanki LUK. Z podstawowych zawodników w szóstce pozostał tylko rozgrywający Marcin Komenda - co ciekawe zmieniony przez Bottiego w trakcie ostatniego spotkania ligowego z PSG Stalą Nysa. Ale początek seta był wyrównany. Po błędzie gospodarzy w przyjęciu był remis 6:6. Wyrównana walka trwała jeszcze przez kilka minut. W końcu, po asie serwisowym Zająca, gospodarze prowadzili 14:11. Bezpieczniejszą przewagę lublinianom dały kolejne punktowe bloki. Goście po raz pierwszy tego popołudnia dobili do granicy 20 punktów, ale na więcej nie było ich stać. Bogdanka LUK wygrała 25:20, pieczętując wygraną 3:0. MVP spotkania został wybrany Malinowski. Rewanżowe spotkanie zostanie rozegrane już w środę. Zgodnie z porozumieniem obu klubów, ten mecz również zostanie rozegrany w lubelskiej hali Globus. Zrezygnowała z kadry, błyszczy w klubie. Co za seria polskiej siatkarki