Sebastian Mila: Jeszcze nie ochłonąłem
Sebastian Mila, jeden z bohaterów piłkarskiej reprezentacji w meczach z Niemcami i Szkocją w eliminacjach Euro 2016, przyznał, że jeszcze nie ochłonął po wydarzeniach na Stadionie Narodowym. - W piątek będę już musiał jednak żyć meczem z Piastem - powiedział.
Pomocnik Śląska Wrocław w meczu eliminacji Euro 2016 z Niemcami wygranym przez "Biało-czerwonych" 2-0 strzelił jednego z goli. W starciu ze Szkocją po wejściu na boisko ponownie był jedną z jaśniejszych postaci. Sam zawodnik przyznał po powrocie ze zgrupowania do Wrocławia, że ciągle żyje tym, co się wydarzyło w Warszawie na Stadionie Narodowym.
- Ciężko mi ochłonąć i cały czas żyję w tej prywatnej euforii. To wszystko fantastycznie się ułożyło - Niemcy, bramkarz Manuel Neuer, gol. To się zapięło w niewiarygodną klamrę. Będę do końca życia o tym pamiętał i będę wdzięczny trenerom Adamowi Nawałce i Tadeuszowi Pawłowskiemu - dodał.
W spotkaniu ze Szkocją po efektownej indywidualnej akcji najpierw świetnie zagrał do Kamila Grosickiego, który trafił w słupek, a później sam mógł posłać piłkę do siatki.
- Ja chyba miałem łatwiejszą sytuację niż "Grosik". Źle jednak obliczyłem prędkość piłki i moje uderzyłem nie było dobre. Jestem rozczarowany, bo mogło to być trafienie, które by nam dało trzy punkty. Wolałbym takie sytuacje w przyszłości wykorzystywać. Co do sytuacji z atakiem na Roberta Lewandowskiego, to powinna być czerwona kartka. Robert ma solidne ochraniacze, a mimo wszystko rywal zrobił w nich dziurę, a więc proszę sobie wyobrazić, jak mocny to był atak - podkreślił Mila.
Po dobrym występie i kontuzjach kolegów z reprezentacji wydawało się, że Mila może zacząć starcie ze Szkotami od pierwszej minuty. Tak się jednak nie stało, ale sam zawodnik nie ma o to pretensji do selekcjonera Nawałki.
- Doskonale rozumiem swoją rolę w drużynie narodowej. Pierwsze założenie jest zawsze takie, że to drużyna ma mieć korzyść ze mnie. A drugie jest takie, że swoją postawą nie chcę nadszarpnąć autorytetu trenerów, bo to oni wysyłając mnie na boisku, jakby ręczą za moją grę. Nie ma dla mnie problemu, że w Śląsku jestem liderem, a w kadrze jokerem. Mogę dalej grać po 15, czy 20 minut w kadrze. Nie ma dla mnie problemu - zapewnił zawodnik.
Mila ma w tej chwili 32 lata, ale trener Śląska twierdzi, że wiek nie jest żadnym problemem, bo jego zawodnik na takim poziomie, jak prezentuje ostatnio, może grać jeszcze przez trzy sezony. - I nie ma w tym żadnych nadzwyczajnych metod. Dobrze się odżywia, dobrze trenuje, to forma jest - zaznaczył Pawłowski.
Sam piłkarz, opisując atmosferę w reprezentacji powiedział, że jest coraz lepsza.
- Widać, że każdy wie, po co przyjeżdża i po co gra. Może to być dziwne, ale czasami brakuje detali, aby to funkcjonowało. Trener Nawałka dopracowuje wszystko i to widać na boisku. Nasza walka w obu spotkaniach była heroiczna. Też zauważyli to chyba kibice, którzy nas dosłownie nieśli. To nie jest próba przypodobania się, bo to najprawdziwsza prawda, że kibice są w stanie wydobyć z zawodników dodatkowe zasoby energii - wspominał Mila.
Na zakończenie pomocnik Śląska stwierdził, że cały czas żyje, tym, co się wydarzyło, ale od piątku będzie musiał już przestawić się na myślenie o ligowym spotkaniu z Piastem Gliwice.
- Nie tylko dziennikarze mi nie pozwalają zapomnieć o meczach z Niemcami i Szkocją, ale też sąsiedzi. Kiedy wróciłem do domu na moim miejscu parkingowym była ogromna flaga Polski z napisem "dziękujemy" i biało-czerwone balony. Muszę przeprowadzić dochodzenie, kto to zrobił - żartował Mila.
Niespodzianka czekała też na niego w klubowej szatni, gdzie dostał od kolegów ze Śląska ogromne swoje zdjęcie z meczu z Niemcami z podpisem "marzenia się spełniają".
Mecz Śląska z Piastem zostanie rozegrany w sobotę, początek o godz. 15.30.