Tylko jednego zawodnika brakuje, by Jerzy Brzęczek mógł w najbliższym meczu z Ukrainą wystawić jedenastkę złożoną wyłącznie z zawodników, grających niegdyś w Lechu Poznań. Cieszy, że nasz jedynak w europejskich pucharach dostarcza reprezentacji przede wszystkim wychowanków - jak Jan Bednarek, czy nowe objawienia: Jakub Moder oraz Kamil Jóźwiak.A przecież na listopadowym zgrupowaniu zabraknie kilku piłkarzy, którzy wciąż są w kręgu zainteresowań selekcjonera. Mowa choćby o Marcinie Kamińskim i Dawidzie Kownackim, którzy byli już powoływani przez Brzęczka, a obecnie obaj wracają w Niemczech do formy po poważnych kontuzjach. W tym gronie są także inni piłkarze, jak np. Alan Czerwiński, który gościł na październikowym zgrupowaniu kadry. Prześledźmy, jacy piłkarze trafili do reprezentacji Polski dzięki stacji o nazwie "Kolejorz". Łukasz Fabiański W Lechu od lipca 2004 do stycznia 2005 r.Jedynie pozycja bramkarza jest w tej układance wciśnięta nieco "na siłę". Fabiański w Polsce wypromował się dzięki grze w Legii Warszawa, a później już jako bramkarz Arsenalu, Swansea oraz West Ham United. W "Kolejorzu" golkiper spędził zaledwie pół roku, tuż przed swoimi 20. urodzinami. Rozegrał tylko jeden mecz w pierwszej drużynie Lecha. Z pobytem Fabiańskiego w Poznaniu wiąże się ciekawa anegdota. Młody bramkarz występował wówczas przede wszystkim w rezerwach. Raz, przy potężnych brakach kadrowych, został ustawiony jako napastnik i... zdobył nawet bramkę! Jan Bednarek W Lechu od lipca 2012 do czerwca 2017 r.Gdy w czerwcu 2017 roku Southampton płaciło za Bednarka 6 mln euro, środkowy obrońca był najdrożej sprzedanym piłkarzem Ekstraklasy w historii. Dziś jest podstawowym obrońcą "Świętych" i reprezentacji Polski.Do Poznania trafił jako 16-latek z MSP Szamotuły. W Ekstraklasie debiutował już półtora roku później, mając 17 lat i pięć miesięcy. Później rozwijał się na wypożyczeniu w Górniku Łęczna, by po powrocie stać się kluczowym piłkarzem Lecha.Obecnie trudno wyobrazić sobie wyjściową jedenastkę reprezentacji Polski bez Jana Bednarka. To piłkarz, który stopniowo przejmuje obowiązki szefa defensywy od Kamila Glika. Tomasz Kędziora W Lechu od lipca 2010 roku do lipca 2017 r.Na swoim koncie uzbierał aż 151 występów w dorosłej drużynie Lecha Poznań. Choć do Dynama Kijów odszedł krótko po 23. urodzinach, nieraz zakładał opaskę kapitańską "Kolejorza". Był także kapitanem młodzieżowej reprezentacji Polski.Na prawej obronie w kadrze rywalizuje z innymi byłymi piłkarzami Lecha - Bartoszem Bereszyńskim oraz Robertem Gumnym. Jak widać, szkolenie bocznych defensorów wychodzi poznańskiej akademii szczególnie dobrze.Co ciekawe, w Dynami także długo grał razem z byłym kolegą z "Kolejorza" - Tamasem Kadarem, a niedawno do klubu z Kijowa dołączył inny ekslechita Wołodymyr Kostewycz. Robert Gumny Wychowanek. W Lechu do września 2020 r.W Poznaniu był naturalnym następcą Kędziory, w znakomitym stylu wchodząc w buty starszego kolegi. Długo wydawało się, że Gumny dysponuje jeszcze większym talentem niż poprzednik, ale jego rozwój został nieco storpedowany przez kontuzje.Pochodzący z poznańskiego Łazarza, wychowanek Lecha z krwi i kości. W przeszłości był o krok od drogiego transferu do Borussii Moenchengladbach, ale do Bundesligi ostatecznie trafił dopiero przed dwoma miesiącami. Piłkarz przyjął ofertę niemieckiego Augsburga.Teraz przed 22-latkiem zadanie wywalczenia sobie miejsca w składzie drużyny z Bundesligi. Jeśli to osiągnie, w kadrze też prędzej czy później stanie się ważną postacią. Dotychczas w biało-czerwonych barwach bez debiutu, choć oko na nim zawieszał już nawet Adam Nawałka. Bartosz Bereszyński W Lechu od lipca 2008 do stycznia 2013 r.Bereszyński to z pewnością "wyrzut sumienia" włodarzy "Kolejorza". Zimą 2013 roku 21-latek został oddany za zaledwie 100 tysięcy euro do Legii Warszawa. Tam stał się czołowym prawym obrońcą ligi, czterokrotnie zdobywając mistrzostwo Polski i trzykrotnie Puchar Polski.Z Lechem także sięgnął po "majstra" w sezonie 2009/10, ale jego udział w triumfie był znikomy, bo ograniczył się do zaledwie dwóch występów. Najlepszym podsumowaniem relacji Lech - Bereszyński była zresztą bramka przeciwko byłemu klubowi, która w 2014 roku przypieczętowała mistrzostwo Polski dla Legii Warszawa."Bereś" przeszedł drogę, podobną do tej Łukasza Piszczka. W Lechu występował jeszcze w ataku lub jako skrzydłowy - z biegiem czasu znalazł swoje miejsce na prawej stronie defensywy, a w reprezentacji Polski - czasem jako lewy obrońca.