Reprezentacja Polski. Beenhakker szukał „piranii”, a Nawałka „żołnierza”. Kim dla Sousy będzie Slisz?
Ostatnie miesiące Bartosza Slisza przypominają rozpędzający się pociąg. Młody pomocnik Legii Warszawa stał się jednym z ulubieńców Czesława Michniewicza, a niedawno wpadł w oko samemu Paulo Sousie. Czy 21-letni piłkarz może stać się dla selekcjonera tym, kim dla Adama Nawałki był Krzysztof Mączyński?
Dla Adama Nawałki najwierniejszym żołnierzem środka pola był Krzysztof Mączyński. Leo Beenhakker poszukiwał "piranii", widząc ją w Michale Pazdanie i Łukasza Trałce. A Franciszek Smuda znalazł sobie za zachodnią granicą Eugena Polanskiego, którego odzyskał dla reprezentacji Polski tuż przed mistrzostwami Europy w 2012 roku.
Paulo Sousa swoimi pierwszymi decyzjami udowodnił, że zamierza zmienić hierarchię środkowych pomocników. Kto wie czy największym wygranym ostatnich tygodni nie będzie Bartosz Slisz z Legii Warszawa, który szybko wpadł w oko selekcjonerowi. Czy najdroższy piłkarz w historii PKO BP Ekstraklasy może stać się jego żołnierzem?
Droższy od Rakiticia
1,84 mln euro - rok temu dokładnie tyle Legia przelała na konto Zagłębia Lubin. Na kwotę złożyło się 1,5 mln euro opłaty transferowej i podatek VAT. Taki był koszt zakupu młodzieżowego reprezentanta i jednego z najbardziej perspektywicznych zawodników w Ekstraklasie. To też rekord ligi, który do tamtego momentu także należał do Legii. Cztery lata wcześniej mistrzowie Polski zapłacili Lechii Gdańsk za Ariela Borysiuka milion euro, a dodatkowe 150 tys. dorzucili w ramach bonusu po transferze piłkarza do Anglii. W 2020 roku samodzielnym rekordzistą został Slisz.
- Było zainteresowanie z Niemiec czy Włoch, ale Legia była najkonkretniejsza. Choć muszę przyznać, że zaskoczyła mnie tą ofertą. Na początku myślałem trochę o wysokiej kwocie, ale nie jest to już dla mnie istotne. Dziś mogę się tylko cieszyć z tego, że docenił mnie największy klub w Polsce. Chociaż niedawno widziałem mema, że kosztowałem więcej niż... Rakitić - żartuje Slisz, nawiązując do transferu Ivana Rakiticia, który zimą 2020 roku przeniósł się z Barcelony do Sevilli za nieco ponad milion euro.
Teraz najdroższy piłkarz Ekstraklasy znalazł uznanie w oczach Paulo Sousy. Mimo iż selekcjoner oglądał pucharowy mecz Legii z Piastem Gliwice (który legioniści przegrali 1:2), to docenił Slisza i postanowił dać mu szansę. Na razie umieścił pomocnika w szerokim składzie kadry - obok Bartosza Kapustki z Legii czy Sebastiana Kowalczyka z Pogoni Szczecin - ale coraz więcej wskazuje na to, że 21-latek lada dzień może znaleźć się w grupie graczy, których czekają eliminacyjne mecze z Węgrami, Andorą i Anglią.
Z Ekstraklasy do reprezentacji?
Z jednej strony kolejka kadrowiczów stojąca przed Sliszem jest długa. To Grzegorz Krychowiak, Piotr Zieliński, Mateusz Klich, Sebastian Szymański, Karol Linetty czy Jakub Moder. Z drugiej 21-latek ma swoje atuty. Na przykład w przeciwieństwie do Modera gra regularnie (w tym sezonie zanotował już 26 meczów). Jest też w dużo lepszej formie niż Linetty, którego Torino znajduje się w strefie spadkowej Serie A. Poza tym z ostrą rywalizacją Slisz spotkał się już na Łazienkowskiej, gdy tuż po transferze do Legii musiał bić się o miejsce w składzie z Domagojem Antoliciem i André Martinsem.
Choć pochodzący ze Śląska pomocnik postanowił pozostać w Polsce i nie poszedł drogą Szymona Żurkowskiego czy Jakuba Modera, którzy szybko wyjechali z Ekstraklasy, to ma już na koncie zagraniczne epizody. Jako nastolatek przebywał na testach w Virtusie Entella i Nordsjaelland. - Mogłem tam zostać, ale nie czułem, że to odpowiedni moment. We Włoszech miałem fajne przetarcie, ale jeszcze ciekawiej było w Danii. Tam trenowałem z seniorami i przekonałem się jaki jest przeskok między piłką juniorską a seniorską - mówi Slisz i wspomina Stanislava Lobotkę, obecnie pomocnika Napoli, którego spotkał w Farum: - Stano był wtedy w tej samej agencji menadżerskiej, co ja. Wziął mnie pod swoje skrzydła, spędzał ze mną czas. Co ciekawe, był z nami także Marcin Listkowski, który gra teraz w Lecce, a który, podobnie jak ja, nie chciał zostać w Danii. Został tam za to Lobotka, który już wtedy był zawodnikiem Nordsjaelland. Później poszedł do Celty Vigo, a później do Napoli.
Mógł być judoką - został piłkarzem
Czy Slisz będzie dla Sousy tym, kim dla Nawałki był Mączyński, a dla Beenhakkera Pazdan? Zawodnika Legii wyróżnia jego waleczność i nieustępliwość. Do tego Slisz imponuje odpowiedzialnością i koncentracją. Pewnie dlatego Alan Czerwiński nazywał młodszego kolegę "N’Golo Kanté", a inni koledzy mówili na niego "Odkurzacz". Wszystkie te cechy jak ulał pasują także do judo, które piłkarz kiedyś trenował.
- Jak ma się starszego brata, to często idzie się w jego ślady. Więc ja, podobnie jak mój brat, zapisałem się na judo. Zapamiętałem z tych treningów tylko jeden chwyt: dźwignię na rękę. Długo jednak nie potrenowałem, bo przyszło lato i... było mi za ciepło w kimonie - śmieje się Slisz i dodaje: - Gdybym został przy judo, mógłbym być w tym dobry. Mam taki charakter, że muszę wygrywać za wszelką cenę... Jestem mega wkurzony nawet wtedy, gdy przegram ze znajomymi w grę planszową. Od razu chcę zaczynać kolejną rozgrywkę. Na myśl przychodzi mi teraz Kuba Błaszczykowski, który ma podobną wolę zwycięstwa, co ja. Co prawda nie znam go osobiście, ale czytałem jego biografię i zauważyłem podobne cechy. Myślę, że w życiu piłkarza to kluczowe.
To wszystko może sprawić, że poszukujący nowych rozwiązań portugalski selekcjoner postawi na legionistę. Szczególnie, że poważną kontuzję ma Jacek Góralski, który występuje na tej samej pozycji, co Slisz. Jeśli 21-letni defensywny pomocnik utrzyma wysoką formę, może okazać się wielkim wygranych ostatnich tygodni.