Primera Division. Wyniki, tabela i statystyki - kliknij tutaj! Nikt nie mógł spodziewać się tego, że w historii Barcelony tak wielkie znaczenie odegra miejsce, które kiedyś służyło za zwyczajną wiejską farmę. Historia La Masii (z katalońskiego: masia - farma) sięga początku XVIII wieku, kiedy budynek służył uprawiającym pola rolnikom. W latach 50-tych ubiegłego stulecia grunty wraz z domostwem stały się własnością klubu FC Barcelona. Budynek został nieco przebudowany i od połowy lat 60-tych służył jako siedziba klubu. Barca rosła w siłę i wkrótce okazało się, że La Masia na potrzeby administracyjne jest zwyczajnie za mała. W końcówce lat 70-tych budynek - z inicjatywy Johana Cruyffa - zaczął pełnić rolę internatu dla młodych piłkarzy Barcelony, którzy pochodzili spoza miasta. Akademia została stworzona na wzór szkółki Ajaksu Amsterdam - najlepszej wówczas w Europie. Założyciele centrum treningowego w Katalonii postanowili zbierać największe talenty nie tylko z regionu, ale także zza granicy. Szybko okazało się, że efekty przerosły najśmielsze oczekiwania. Na boiskach wokół historycznego budynku swoje talenty szlifowały wielkie gwiazdy światowego futbolu. Nazwa La Masia nie była już kojarzona tylko z budynkiem, ale z całym systemem szkolenia Barcelony. Do dzisiaj chętnych, by uczyć się futbolu w sercu Katalonii, są tysiące. Dawna farma jest oczywiście zbyt mała, by ich pomieścić i od 2011 roku ma już tylko symboliczne znaczenie. Ośrodek szkoleniowy Barcelony znajduje się obecnie około 8 km od miasta, w miejscowości San Juan Despi. Jest w pełni nowoczesny, a jego powierzchnia jest dziesięciokrotnie większa niż legendarnej farmy. Katalończycy nie zapominają jednak o historii - pełna nazwa ośrodka brzmi La Masia - Centre de Formacio Oriol Tort. O magii szkółki Barcelony i jej słynnych wychowankach rozmawiamy z byłym zawodnikiem "Dumy Katalonii", a także m.in. Sportingu Gijon i Polonii Warszawa - Andreu. Interia: La Masia kiedyś była tylko budynkiem, czymś w rodzaju internatu, a dzisiaj jest prawdziwą legendą i miejscem kultowym dla fanów Barcelony. Jak to się stało? Andreu: - La Masia to symbol wielkości Barcy i tego, że w Katalonii zawsze pracowali wizjonerzy, którzy mieli swój pomysł na futbol. Znaczenia "farmy" dla historii klubu nie da się przecenić. Do szkółki trafiają już dzieci. Na początku jest zabawa, a potem zaczyna się katorżnicza praca. To dzięki niej wychowały się tu setki zawodników, którzy potem reprezentowali barwy Barcelony lub innych klubów w Hiszpanii i Europie. Ty zaliczasz się do tej drugiej grupy. Przez lata grałeś w grupach młodzieżowych Barcelony, ale w pierwszym zespole zaliczyłeś tylko króciutki epizod. Jak właściwie trafiłeś do La Masii? - Skauci Barcelony obserwują mnóstwo turniejów dla dzieci i młodzieży. Wypatrzyli mnie na mistrzostwach Hiszpanii dziewięciolatków i zaproponowali moim rodzicom, żebym spróbował sił w klubie. Oczywiście się zgodziliśmy. Po kilku tygodniach spośród kilkunastu chłopców, zostało trzech najlepszych. Nawet nie wiesz jak się cieszyłem, że byłem w tej trójce! Co było dalej? - Przede wszystkim byłem jednym z tych, którzy nie mieszkali w budynku La Masii, tylko w domu rodzinnym. Moja rodzina pochodzi z Barcelony, więc to nie było konieczne. Szybko poznałem natomiast wielu chłopaków z różnych rejonów Hiszpanii, którzy mieszkali w internacie - wśród nich był np. niepozorny i trochę skryty dzieciak, który nazywał się Andres Iniesta. Jak często trenują młodzi piłkarze w La Masii? - Od 9 do 16 roku życia zawodnicy mają 3-4 treningi w tygodniu. Zajęcia odbywają się po południu, wcześniej gracze mają normalne lekcje w szkole. Od ukończenia 16 roku życia wszystko jest już bardziej profesjonalne - piłkarze trenują pięć razy w tygodniu, a w weekend jest mecz. Na co szczególnie zwracają uwagę trenerzy w akademii Barcelony? - Zawsze starają się dostrzec w zawodniku jakąś szczególną umiejętność, ale przede wszystkim przywiązują wagę do tego, by piłkarze myśleli na boisku nieszablonowo i błyskawicznie podejmowali decyzje. Bardzo często zdarza się, że odpadają chłopcy, którzy mają dobre warunki fizyczne i wysokie umiejętności w danym momencie, bo trenerzy orientują się, że ci zawodnicy nie rozwiną się już bardziej. A rozwój to podstawa. Wielu dobrych zawodników odpada, ale ty byłeś w La Masii przez 12 lat. Przeszedłeś całą drogę od trampkarza do seniora. Jakie są twoje najlepsze wspomnienia? - Wiesz, właściwie cały ten okres wspominam bardzo dobrze. Uzyskanie promocji do kolejnych roczników było ogromnym wyzwaniem, a mnie udało się przejść całą ścieżkę. Niezwykłą rzeczą było zwycięstwo w mistrzostwach Hiszpanii do lat 18, ale najlepsze wspomnienie to debiut w pierwszej drużynie w meczu towarzyskim z Olympique Marsylia. Trenerem był wówczas Frank Rijkaard. Przez lata miałeś okazję występować w drużynach z zawodnikami, którzy dziś są wielkimi gwiazdami. Który z nich był najlepszy? - Oczywiście Leo Messi, z którym grałem w Barcelonie B (rezerwy klubu - red.). Od razu było widać, że to ktoś wyjątkowy, po prostu magik. Wszyscy byliśmy kompletnie zaskoczeni, kiedy na treningach próbował okiwać każdego zawodnika po kolei. Był wtedy nastolatkiem i czasami się gubił, udawało nam się go zatrzymać. Dzisiaj to już nie takie proste! - Byli też inni wspaniali zawodnicy, jak Andres Iniesta czy Victor Valdes. Obaj byli dobrymi kolegami, wspólnie graliśmy w Barcelonie C. Nie uwierzyłbyś, jak bardzo nieśmiałym człowiekiem jest Iniesta. To jest coś niebywałego, że gwiazdor, który co tydzień gra przed tysiącami kibiców, jest tak skrytą osobą. Valdesa z kolei zapamiętałem jako zawodnika, który bezbłędnie grał nogami. Kiedy graliśmy w "dziadka", rzadko wchodził do środka, a to przecież bramkarz. Messi, Iniesta, Pique, Xavi, Fabregas - wszyscy wychowywali się jeszcze w "starej" La Masii. Dziś do dyspozycji klubu jest nowoczesny budynek, a adeptów szkółki jest znacznie więcej. Czy Barcelona nadal będzie produkowała piłkarskie gwiazdy? - Tak, myślę, że to się nie zmieni. Trenerzy w La Masii potrafią nie tylko wyszkolić zawodnika od podstaw, ale też oszlifować talent piłkarza, który trafia do klubu jako nastolatek - tak było przecież z Leo Messim. - Dzisiaj akademia Barcelony to ogromne przedsięwzięcie, a klub inwestuje w nie rocznie ponad 5 mln euro. W drużynach juniorskich grają utalentowani chłopcy z Afryki, Azji, Francji czy Ameryki Południowej, a najlepsi na pewno dostaną szansę gry w pierwszym zespole. Jestem przekonany, że przyszłość Barcy maluje się w jasnych barwach. Autor: Bartosz Barnaś