Pożary lasów w Los Angeles i okolicznych regionach wybuchły we wtorek 7 stycznia, a z powodu niskiej wilgotności i silnych wiatrów, szybko się rozprzestrzeniły. Żywioł doprowadził do zniszczeń tysięcy budynków, a niemal 180 tys. osób musiało się ewakuować. Wiadomo też o co najmniej dziesięciu ofiarach śmiertelnych. Wśród poszkodowanych jest Gary Hall Jr., czyli 10-krotny mistrz olimpijski. 50-letni dzisiaj Amerykanin dwukrotnie sięgał po złoto indywidualnie w pływaniu na 50 m w stylu dowolnym - w Sydney i Atenach, do tego dorzucił trzy tytuły wywalczone w drużynie. Na swoim koncie ma także trzy srebra i dwa brązowe krążki. Wszystkie stracił w wyniku pożaru. "To było gorsze niż jakikolwiek film o apokalipsie, jaki kiedykolwiek widzieliście, tysiąc razy gorsze" - relacjonował w rozmowie z "Sydney Morning Herald". Dramatyczna relacja byłego pływaka. Tak opisuje pożar w Los Angeles Były pływak mieszka w dzielnicy Palisades, która jest jednym z regionów najbardziej dotkniętych żywiołem. To właśnie tam, jak opowiadał 50-latek, ludzie w panice opuszczali swoje domy i próbowali ewakuować się samochodami. Gdy jednak utknęli w korku na Bulwarze Zachodzącego Słońca, porzucali auta i uciekali pieszo. "W Los Angeles panuje chaos. Byliśmy otoczeni płomieniami. Żar spadał na mnie, gdy wskakiwałam do samochodu. Miałam czas, by złapać psa i zabrać tylko kilka rzeczy osobistych" - wyznał. Jak zdradził Amerykanin, w wyniku pożaru stracił nie tylko swoje medale olimpijskie, ale też pozostały dobytek. Dom utytułowanego sportowca został zniszczony, a w sieci ruszyła już zbiórka pieniędzy na rzecz Halla Jr. Dramat Agaty Wróbel, straciła wzrok. Błyskawiczna reakcja związku