ŁKS i Widzew jednak wywalczyły awans
I to w jakim stylu. Druga drużyna ŁKS na trzy kolejki przed końcem sezonu zapewniła sobie awans do trzeciej ligi – do tej pory nie przegrała nawet jednego meczu. Rezerwy Widzewa też zawstydziły seniorów i w przyszłych rozgrywkach zagrają w czwartej lidze.
ŁKS II nie pozostawił złudzeń ligowym rywalom. W 35. kolejkach piłkarze zdobyli 93 punkty, strzelili 122 gole, a stracili tylko 29. Wszystko wskazuje na to, że przełamią barierę stu punktów. W zespole gra młodzież z Akademii ŁKS, a więc w większości jeszcze juniorzy. Nie mieli jednak problemów z poradzeniem sobie z zespołami, w których nie brakowało doświadczonych zawodników. W meczu, w którym przypieczętowali awans do trzeciej ligi rozbili Borutę Zgierz 6:1.
- Od początku sezonu w każdym meczu chcemy utrzymywać się przy piłce i dominować nad rywalem, a dzięki temu stwarzać sytuacje. I zwykle udawało się pokazywać tę naszą filozofię gry. Cały rok pracujemy nad naszym stylem - zapewniał Marcin Matysiak, trener łodzian. - Każdy z zawodników, który jest w rezerwach, zdaje sobie sprawę, że jedyną drogą do pierwszej drużyny, to ciężka praca na treningach i odpowiednia postawa w meczach. Tylko to może przynieść zaproszenie do zespołu seniorów. Nie ma drogi na skróty.
Druga drużyna ŁKS została reaktywowana w sezonie 2015/2016 i zaczynała od najniższego poziomu rozgrywek - Klasy B. Sześć lat później jest już w trzeciej lidze, dwie klasy rozgrywkowe niżej od pierwszego zespołu. Ten jednak wciąż ma szanse, by po roku wrócić do ekstraklasy, bo wystąpi w barażach.
Rezerwy ŁKS świetnie poradziły sobie też w okręgowym Pucharze Polski. 23 czerwca staną przed szansą awansu do rozgrywek ogólnokrajowych. Zmierzą się wtedy w regionalnym finale Pucharu Polski z trzecioligową Unią Skierniewice.
Trudniejsza była droga do czwartej ligi rezerw Widzewa. Zespół reaktywowano w sezonie 2016/2017 w Klasie A. Po sezonie był już w okręgówce, ale na kolejny awans trzeba było czekać cztery lata. I nie pomagało nawet to, że w jednym z sezonów do zespołu dołączali zawodnicy z pierwszej drużyny. W obecnych rozgrywkach trener Jakub Grzeszczakowski korzystał niemal wyłącznie z wychowanków Akademii. Na stałe drużynę wzmocnili jedynie przesunięty odgórnie do rezerw Sebastian Rudol i Daniel Mąka, który rozpoczął także karierę trenerską. Zdarzało się, że czasem zawodnicy po kontuzjach czy chorobie jak Petar Mikuljić czy Merveille Fundambu do rytmu meczowego wracali dzięki występom w drugiej drużynie.
Rezerwy Widzewa też były bardzo skuteczne. W 31 meczach strzeliły 125 goli (czyli średnio cztery bramki). Wygrały 26 spotkań, a przegrały tylko dwa (trzy remisy). Awans świętowały już na pięć kolejek przed końcem rozgrywek. - Dla mnie zawsze jest mało goli. W każdym meczu powinniśmy dążyć do tego, że gdy prowadzimy 1:0, to robimy wszystko, by zdobywać kolejne bramki. Bardzo ważną rolę w tym awansie odegrało przygotowanie motoryczne. Sporo spotkań rozstrzygaliśmy właśnie w ostatnich 20 czy 30 minutach - podkreślał trener Grzeszczakowski. - Daniel Mąka i Sebastian Rudol wnieśli bardzo dużo do zespołu, przede wszystkim spokój i doświadczenie, którego może nam brakowało w rundzie jesiennej.
AK