Klubowe MŚ: Real Madryt zagra o trzeci triumf z rzędu
Real Madryt może dziś, po raz trzeci z rzędu, sięgnąć po triumf w Klubowych Mistrzostwach Świata w piłce nożnej. W tym celu musi pokonać w Abu Zabi mistrza ligi Zjednoczonych Emiratów Arabskich - Al-Ain FC.
"Królewscy" cieszyli się ze zwycięstwa w Champions League w trzech ostatnich sezonach, a w finałach klubowych MŚ pokonali najpierw Kashima Antlers, a rok później - brazylijskie Gremio. Choć w tym sezonie gra Realu jest niestabilna, czego efektem było zwolnienie Julena Lopeteguiego i zatrudnienie Argentyńczyka Santiago Solariego, to jednak nie ma wątpliwości, że to klub z Europy jest faworytem.
Solari jako zawodnik Realu triumfował w Pucharze Interkontynentalnym (poprzedniku rozgrywek w obecnym formacie) w 2002 roku. Sześć lat wcześniej również wystąpił w finale, ale jego River Plate Buenos Aires przegrało z Juventusem Turyn. Argentyńczyk ma nadzieję, że sięgnie po to trofeum ponownie, a po raz pierwszy jako trener.
"Uwielbiam te rozgrywki, bardzo podoba mi się pomysł rywalizacji pomiędzy najlepszymi drużynami poszczególnych konfederacji. Jak miałem 13, 14 lat, specjalnie chodziłem na wagary, żeby oglądać mecze klubowych MŚ" - przyznał szkoleniowiec w wywiadzie dla serwisu fifa.com.
Solari przyznał też, że możliwość poprowadzenia "Królewskich" w tym turnieju to tak naprawdę spijanie śmietanki, bo sam pracuje z pierwszym zespołem dopiero od końcówki października.
"Ten finał to zasługa tej grupy piłkarzy, którzy po raz kolejny triumfowali w Lidze Mistrzów. To niezwykłe osiągnięcie, a teraz zawodnicy mają swoją nagrodę - zagrają w finale o kolejne trofeum" - podkreślił Argentyńczyk.
Real rozpoczął udział w turnieju od półfinału, w którym pokonał Kashimę Antlers 3-1 po hat-tricku Walijczyka Garetha Bale'a. Japońskiej ekipie nie udał się zatem rewanż za finał sprzed dwóch lat, kiedy "Królewscy" wygrali 4-2 po dogrywce.
Rywalem podopiecznych Solariego będzie ekipa Al-Ain FC, która w barażu poradziła sobie z mistrzem Oceanii Team Wellington, w ćwierćfinale - ze zwycięzcą afrykańskiej Ligi Mistrzów Esperance Tunis, natomiast w półfinale niespodziewanie wyeliminowała zdobywcę Copa Libertadores - River Plate.
"W finale nie ma już większego znaczenia, z kim się gra. Skoro jakiś zespół dotarł tak daleko, to nie stało się tak bez powodu. Rywale wygrali trzy mecze, aby tu dotrzeć, i zdobyli wiele goli. Musimy pokazać się z jak najlepszej strony, jeśli mamy ich pokonać" - uważa Solari.
Al-Ain FC jest drużyną nieznaną przeciętnemu kibicowi w Europie, dość rozpoznawalny jest za to jeden z jej piłkarzy - 32-letni reprezentant Szwecji Marcus Berg. Doświadczony napastnik ma szansę po raz pierwszy w karierze triumfować w rozgrywkach międzynarodowych.
"Zasłużyliśmy na to, żeby być w tym finale. Pokazaliśmy wszystkim wartość klubu. Jesteśmy dumni z tego, co osiągnęliśmy, i ze stylu, w jakim tego dokonaliśmy. Marzyliśmy o tym od samego początku, od kiedy triumfowaliśmy w ekstraklasie. Wszyscy nasi rywale w klubowych MŚ to mistrzowie kontynentów, więc przynajmniej na papierze nie mieliśmy szans dotrzeć tak daleko" - ocenił Berg.
Szwed uważa, że Al-Ain FC nie stoi na straconej pozycji w finale, jednak obawia się o kondycję fizyczną drużyny.
"Trudność polega na tym, że rozegraliśmy trzy mecze w krótkim okresie. Nie będzie łatwo, ale musimy się zregenerować, zachować pozytywny nastrój i wykrzesać wszystkie siły, jakie nam pozostały. Real to silna drużyna i bez wątpienia jest faworytem, ale w futbolu wszystko jest możliwe" - dodał.
Spotkanie w Abu Zabi zostanie rozegrane o godz. 17.30. Trzy godziny wcześniej o trzecie miejsce zagrają argentyński River Plate Buenos Aires, zdobywca Copa Libertadores, oraz triumfator azjatyckiej Ligi Mistrzów Kashima Antlers.