Liga Europejska: Żalgiris Wilno - Lech Poznań 1-0
Lech Poznań po kompromitującej grze przegrał z Żalgirisem w Wilnie 0-1 w pierwszym meczu 3. rundy eliminacji Ligi Europejskiej. Rewanż za tydzień w Poznaniu. W porównaniu do wysokich apanaży Lecha, piłkarze Żalgirisu są półamatorami z poborami na poziomie 1,5 tys. euro miesięcznie!
Było to kolejne spotkanie Lecha Poznań z gatunku ciężkich do oglądania. Trener Mariusz Rumak co rusz tłumaczy, że część jego zawodników dopiero dochodzi do formy, bo w okresie przygotowawczym leczyła kontuzje. Następny bardzo słaby mecz w wykonaniu "Kolejorza" pozwala już jednak na stwierdzenie, że zespół nie jest zbyt dobrze przygotowany do sezonu. Trudno w składzie Lecha wskazać zawodnika, który byłby w stanie pociągnąć zespół.
W bramce Lecha stanął ponownie Krzysztof Kotorowski, który zawalił bramkę w ostatnim ligowym spotkaniu z Cracovią. - Mówiłem już, że jeden błąd nie wpływa na to, iż bramkarz traci miejsce. Decyduje forma sportowa - mówił tuż przed meczem w Wilnie trener gości.
W 44. minucie Kotorowski do spółki z Manuelem Arboledą zawalił gola, który dał Żalgirisowi jak najbardziej zasłużone prowadzenie 1-0. Po dośrodkowaniu Egidijusa Vaitkunasa Kolumbijczyk tylko przyglądał się, jak w górę skacze Mantas Kuklys. Trudno ocenić, czy pomocnik Żalgirisu dotknął piłkę głową, ale to jemu oficjalnie został zapisany gol.
Arboleda mylił się jeszcze kilkakrotnie - aż dziwne było, że Rumak postawił właśnie na niego, a nie na Huberta Wołąkiewicza. Kolumbijczyk słabo spisał się także w poprzednim meczu, który Lech rozegrał na sztucznej nawierzchni w Finlandii. Wtedy też miał udział przy golu Honki.
W 37. minucie przegrał pojedynek biegowy z Kamilem Bilińskim, a ten uderzył jednak w interweniującego Kotorowskiego. Piłka ponownie odbiła się od Arboledy, który miał szczęście, że nie został autorem samobója. Dodajmy jeszcze, że w 35. minucie Litwini zdobyli gola po ładnej akcji Vaidasa Silenasa, ale strzelający Rytys Leliuga był tuż przed ostatnim Tomaszem Kędziorą i asystent sędziego głównego podniósł chorągiewkę.
W obronie Lech prezentował się więc bardzo słabo, w ataku - niewiele lepiej. Poznaniacy spodziewali się, że Żalgiris cofnie się na własną połowę i będzie szukał swoich szans w zagraniach na wysuniętego Bilińskiego. Tak rzeczywiście było. Rumak przed meczem mówił: - Mamy kilka wariantów gry, ale przygotowaliśmy się też na atak pozycyjny.
Żalgiris Wilno - Lech Poznań 1-0. Galeria
Trudno powiedzieć, w jaki sposób Lech się przygotował, bo do 25. minuty nie przeprowadził żadnej godnej odnotowania akcji. Dopiero wtedy w sytuacji strzeleckiej znalazł się Łukasz Teodorczyk, ale został zablokowany. Cztery minuty później wicemistrzom Polski wyszła nawet akcja z dwoma zagraniami z pierwszej piłki. Co z tego, skoro po niezłych zagraniach Kaspera Hamalainena i Szymona Pawłowskiego Teodorczyk był na spalonym. Jeszcze w 43. minucie groźnie głową uderzył Ubiparip, aczkolwiek metr obok bramki. I na tym wyliczanie ofensywnych zapędów wicemistrza Polski można właściwie zakończyć.
Wydawało się, że w przerwie coś się w grze Lecha musi się zmienić, a piłkarzami być może wstrząsną mocne słowa trenera. Nic z tego - wciąż lepszy był wicemistrz Litwy. Żalgiris nie miał może dogodnych sytuacji, ale zawstydzał rywali, bo nie pozwalał im opuścić nawet własnej połowy. A nawet gdy Lechowi udało się wyjśc w przewadze trzech na dwóch, to akcję zakończył w bardzo zły sposób Ubiparip.
W ostatnim kwadransie role się odwróciły. Litwini opadli z sił, teraz to Lecha atakował. Dalej jednak w bardzo nieudolny sposób, a jedynym godnym odnotowania momentem był celny strzał Ubiparipa, po którym musiał w końcu interweniować bramkarz Armantas Vitkauskas. Jeszcze w 89. minucie piłkę na nodze w polu karnym miał rezerwowy Bartosz Ślusarski, ale on z kolei właściwie podał futbolówkę bramkarzowi. A cztery minuty później sędzia z Serbii zakończył mecz, który zakończył się kompromitacją poznańskiej drużyny.
Rewanż - za tydzień o godz. 19 w Poznaniu.
Andrzej Grupa
III runda el. Ligi Europejskiej:
Żalgiris Wilno - Lech Poznań 1-0 (1-0)
Bramka: 1-0 Kuklys (44.).
Żółte kartki: Georgas Freidgeimas (Żalgiris); Tomasz Kędziora, Kasper Hamalainen, Marcin Kamiński, Kebba Ceesay (Lech).
Sędziował: Vlado Glodjovic (Serbia). Widzów: ok. 5,5 tys.