Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lech rusza na podbój Litwy

- Będą zmiany w składzie, bo ostatnio zagraliśmy słabo - mówi przed meczem z Żalgirisem Wilno trener Lecha Poznań Mariusz Rumak. W czwartek w stolicy Litwy "Kolejorz" rozpocznie walkę o awans do czwartej rundy kwalifikacji Ligi Europejskiej.

Mariusz Rumak, trener Lecha
Mariusz Rumak, trener Lecha/Bartosz Jankowski/PAP

W rozgrywkach pucharowych Lech wygrał oba spotkania z Honką Espoo z Finlandii, ale już w kraju w dwóch pierwszych kolejkach odnotował tylko dwa remisy - na dodatek po słabej grze. Trener wicemistrza Polski Mariusz Rumak zdaje sobie sprawę z tego, że kolejny tak słaby występ, jak przeciwko Cracovii, już się nie może powtórzyć. - Nigdy człowiek nie powinien być spokojny, ale powinniśmy zagrać o wiele lepiej niż ostatnio w Poznaniu. Nie sądzę, by w mojej drużynie było inne podejście do spotkań pucharowych i ligowych. Po prostu, wypadł nam słabszy mecz, który i tak mogliśmy wygrać. Zawsze po takim spotkaniu jest złość i niedosyt, a później może się wkraść drobna niepewność. Widziałem jednak reakcję swoich piłkarzy i wierzę, że wszystko będzie dobrze - mówi szkoleniowiec.

Zdaniem Rumaka zmiany, których dokonał w składzie przed spotkaniem z Cracovią, były konieczne. - Przy tylu rotacjach styl gry zawsze ucierpi. Dla pewnej grupy zawodników to wciąż jest jednak okres przygotowawczy. Jeżeli dopuścimy do tego, by grali tylko ci, którzy normalnie pracowali przed sezonem, to będziemy mieli problemy w październiku. Część kadry nie jest w formie, ale oni muszą występować. Kebba Ceesay grał pierwszy raz, Tomek Kędziora drugi, Bartek Ślusarski  też niewiele, a Szymek Pawłowski meczami wraca do formy. Wierzę, że punkty stracone z Cracovią przyniosą nam lepszą jakość właśnie w październiku czy listopadzie. Jako trener muszę podjąć to ryzyko - ocenia Rumak.

Żalgiris Wilno jest liderem litewskiej ekstraklasy, Kamil Biliński najlepszym strzelcem  tamtejszych rozgrywkach, a zespół do sukcesów prowadzi polski szkoleniowiec Marek Zub. Przewagę informacyjną dotyczącą rywala powinni mieć więc Litwini. Rumak jednak zaprzecza: - Zapewniam, że wiem bardzo dużo o Żalgirisie, tyle, ile trener Zub o Lechu. To zespół z określoną taktyką i profilem. Oglądaliśmy ich na żywo w Armenii, widzieliśmy trzy, cztery poprzednie spotkania. Nie sądzę, by mogli nas czymś zaskoczyć, ale my lecimy do Wilna przede wszystkim po to, by zagrać swoją piłkę - mówi trener Lecha.

W samolocie znajdzie się miejsce dla 24 piłkarzy, w tym dla Rafała Murawskiego, który wciąż nie może grać. - Zabieram wszystkich zdrowych, także Luisa Henriqueza, a nawet część kontuzjowanych piłkarzy, by zespół był razem. Meczową osiemnastką podam po dzisiejszym treningu w Wilnie - zdradza trener. Jego zdaniem Żalgiris wcale nie jest zespołem lepszym of Honki Espoo, poprzedniego rywala "Kolejorza". - Honka budowała grę krótkimi podaniami, starała się być przy piłce. Żalgiris bardziej prostymi sposobami próbuje przedostać się pod bramkę rywala. Nie powiem, że Honka była słaba, ale raczej nieprzyzwyczajona do tego, że to rywal może mieć inicjatywę. W Finlandii ich to nie spotykało, a w starciach z nami - tak. Dlatego, gdy im zabieraliśmy piłkę, gubili się w obronie. Nie widze jednak w składzie takiej indywidualności, jaką w Honce był Abdoulaye Meite - ocenia Rumak.

Mecz Żalgirisu z Lechem rozpocznie się w czwartek o godz. 18.30 polskiego czasu.

Andrzej Grupa

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem