Partner merytoryczny: Eleven Sports

Legia upokorzona w derbach! Kończy rok na przedostatnim miejscu w tabeli

Legia Warszawa zakończyła swoje występy w tym roku w PKO Ekstraklasie. Zaczęła ten rok w niebie, skończyła w piekle. Takiej huśtawki nastrojów nie było w żadnym polskim klubie. O przegranym 0-3 meczu z Radomiakiem Radom kibice będą chcieli, jak najszybciej zapomnieć, jak i o ostatnich trzech miesiącach 2021 roku.

Legia - Radomiak w Ekstraklasie. Lirim Kastrati i wymowny obrazek...
Legia - Radomiak w Ekstraklasie. Lirim Kastrati i wymowny obrazek.../JACEK PRONDZYNSKI/FOTOPYK/Newspix

Rozpoczął się on od wyjazdowej porażki 0:1 z późniejszym spadkowiczem Podbeskidziem Bielsko-Biała. Potem była seria 15 meczów bez porażki i mistrzostwo Polski wywalczone na cztery kolejki przed końcem sezonu. Latem też było wspaniale, bo Legia Czesława Michniewicza wywalczyła awans do Ligi Europy. Później jednak spadła do piłkarskiego "piekła", przegrywając 12 meczów w rundzie jesiennej i do ostatniego meczu roku przystępowała z przedostatniej pozycji, po tym jak przeskoczyły ją w tabeli Warta Poznań i Górnik Łęczna. 

Ostatni mecz w roku Legii zaplanowano z Radomiakiem. Zaprzyjaźnieni kibice od początku głośno dopingowali oba zespoły. Obok dobrej zabawy na "Żylecie" mieliśmy też niestety tradycyjny już festiwal wyzwisk w stronę prezesa Legii, a tym razem skierowany także w prezydenta Radomia. W imię hasła " Za braćmi, jak w dym" tuż po rozpoczęciu spotkania na dobre kilka minut zadymiono racami cały stadion przy Łazienkowskiej. 

Legia - Radomiak. Wściekły Artur Boruc

Generalnie jednak atmosfera do gry w piłkę podczas Derbów Mazowsza była niezła. Stadion zapełnił się w dwukrotnie większym stopniu niż na środowym meczu z Zagłębiem Lubin. Wynik tamtego meczu (4-0) też się pewnie do tego przyczynił. Podobnie, jak osoba Aleksandara Vukovicia.

"Vuko" znowu nastroił swoich piłkarzy do walki. Mistrzowie Polski przeważali od pierwszej minuty. Dobre sytuacje mieli Rafael Lopes (dwie) i Josue, ale fantastycznie bronił Filip Majchrowicz.

Cafe Futbol. Ojrzyński o sytuacji w Legii: Dokonano najlepszego możliwego wyboru w kwestii trenera. WIDEO (Polsat Sport)/Polsat Sport/Polsat Sport

Pierwsza połowa powinna się skończyć remisem 0:0, ale po "zadymianiu" sędzia Krzysztof Jakubik doliczył do niej sześć minut. I dosłownie chwilę po tej decyzji Legia straciła bramkę. Jedno z pierwszych ofensywnych wyjść gości zakończyło się rzutem rożnym. Po jego wykonaniu pod bramką Artura Boruca powstało olbrzymie zamieszanie, próbował strzelać Karol Angielski, ale piłkę wepchnął piłkę do siatki biodrem Mateusz Wieteska.

ZOBACZ TEŻ: Ekstraklasa. Kontuzja sędziego, Lech wygrywa w 99. minucie!

Po tym samobóju Boruc był wściekły na swojego kolegę i rzucił w niego piłką. Na szczęście nie obrazili się na siebie, bo w 63. min Wieteska uratował swojego bramkarza, wybijając piłkę z bramki, kiedy Boruc wyszedł z niej i został przelobowany przez Luisa Machado.  

Legia - Radomiak. Koszmary wróciły

Powróciły koszmary z nieudolnej kadencji trenera Marka Gołębiewskiego. Legioniści po stracie gola znowu się pogubili i pod ich bramką kotłowało się coraz mocniej. Legia atakowała, ale tak bez wiary i przekonania. Radomianie widząc, że przywiezienie trzech punktów ze stadionu mistrza Polski jest całkiem realne, atakowali coraz odważniej. 

Chwilę po sytuacji Machado piłka znowu poszybowała w pole karne Boruca. Mateusz Hołownia przegrał główkowy pojedynek z Mauridesem i od 64. min było już 0-2. Ten gol znowu przypomniał kibicom Legii kogo obwiniają za kolejne porażki i znowu z "Żylety" leciały wyzwiska w kierunku prezesa i dyrektora sportowego. Niestety musieliśmy ich słuchać aż do końca spotkania.

Vuković nie okazał się cudotwórcą. W meczu z Radomiakiem swój zespół ustawił zbyt ofensywnie. Bartosz Slisz sam musiał walczyć w środku pola z dobrze zorganizowanymi gośćmi. Po skrzydle przez pierwsze 45 min biegał za to bezproduktywny i piłkarsko niezbyt mądry Lirim Kastrati. Dopiero po stracie drugiego gola na boisku pojawił się jeden z bohaterów spotkania z Zagłębiem Bartłomiej Ciepiela i wspomógł zmęczonego Slisza. Tym razem jednak młody piłkarz nie będzie tak chwalony, jak kilka dni temu.  W 88. min po faulu Ciepieli na Filipę Nascimento sędzia po analizie VAR podyktował karnego. Wykorzystał go Angielski i Legia zakończyła ten mecz rozgromiona na własnym stadionie 0:3 przez beniaminka na przedostatnim miejscu w tabeli. Wiosną mistrza czekać będzie ciężka walka o utrzymanie.


INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem