Legia - Dinamo. Nie można powtórzyć historii ze Steauą Bukareszt
Legia Warszawa osiem lat temu biła się o Ligę Mistrzów z zespołem zbliżonej klasy, czy kultury piłkarskiej i też w pierwszym meczu po dobrej grze zremisowała na wyjeździe 1-1. Co ciekawe, podobna była też całą otoczka, łącznie z dyskusją o przekładaniu meczu ligowego. Mecz Legia - Dinamo Zagrzeb we wtorek o godz. 21, transmisja w TVP Sport.
Mowa o końcu sierpnia 2013 r. i meczach IV rundy kwalifikacji Champions League z mistrza Rumunii Steauą Bukareszt. Trener Jan Urban musiał wtedy grać mecz ligowy z Lechią Gdańsk. Legia przegrała 0-1, a na boisku poza bramkarzem Duszanem Kuciakiem biegali sami rezerwowi.
Legia w eliminacjach Ligi Mistrzów. Niech Dinamo nie powtórzy Steauy
Legia stała wówczas przed wielką szansą na historyczny awans, ale emocje skończyły się już w 9. minucie meczu tuż po drugim golu dla Rumunów. Gospodarze wyszli na wypełniony po brzegi stadion zdenerwowani i sparaliżowani stawką meczu. Dwa błędy popełnili obrońcy i Kuciak i było po meczu. Wtedy...
Steaua spokojnie kontrolowała przebieg spotkania, ale Legia ostatecznie ten mecz zremisowała 2-2 po golu Jakuba Rzeźniczaka w ostatnich sekundach meczu. Steaua awansowała, bo gole strzelone na wyjeździe liczyły się podwójnie. Teraz w tym meczu byłaby dogrywka, ewentualne karne.
Nowe przepisy pozwalają na spokojniejszą grę. I tego przed meczem z Dinamem Zagrzeb oczekuję przede wszystkim. Nauczka sprzed lat pokazuje, jak ważne jest dobre wejście w mecz. Nie można bać się rywala, denerwować od samego początku, kiedy ma się za sobą 30 tysięcy fanatycznych kibiców. Po fatalnym początku Legia ze Steauą nie grała już źle, ale na odrobienie strat było już za późno. Wtedy.
Dinamo Zagrzeb ma dziurę na lewej obronie
Ivica Vrdoljak i inni chorwaccy obserwatorzy meczu na zagrzebskim Maksimirze podkreślali, że największym atutem Legii były skrzydła. Choć siła wahadeł mistrzów Polski została dobrze zdiagnozowana, to Chorwatom trudno będzie się im przeciwstawić. W bocznych rejonach boiska nie mają bowiem piłkarzy tej klasy, co Filip Mladenović i Josip Juranović. Ten drugi, reprezentant Chorwacji, zagra na przeciw piłkarza, który nie ma dużego doświadczenia w grze na lewej obronie. Bartol Franjić zastępuje od początku sezonu Joszko Gvardiola, sprzedanego do RB Lipsk na 13 mln euro. Brak lewego obrońcy to największa dziura w składzie Dinamo. Juranović będzie mógł udowodnić swoim rodakom, że to właśnie jemu należy się miejsce w pierwszym składzie reprezentacji, a nie będącemu na Euro w słabej formie Sime Vrsljko z Atletico Madryt.
CZYTAJ TAKŻE: Czesław Michniewicz: Oczekuję tego, co w Zagrzebiu
Po drugiej stronie boiska nie było w Zagrzebiu dla Dinama lepiej, choć na prawej obronie gra tam doświadczony Stefan Ristovski. Mladenović radził sobie jednak łatwo z Macedończykiem, który po udziale w Euro 2020 nie jest jeszcze w pełni formy. Dużo kłopotów sprawiał mu Luquinhas i właśnie w tym miejscu boiska powinniśmy spodziewać się największego zagrożenia ze strony Legii.
Defensywa Legii grała w Zagrzebiu bardzo dobrze. Artur Jędrzejczyk, Mateusz Wieteska i Maik Nawrocki nie mieli łatwego zdania. Do formy wrócił bowiem najlepszy napastnik ligi chorwackiej Bruno Petković. Potężny atakujący, strzelił pierwszego gola od marca i był najlepszym graczem na boisku. To na niego Dinamo liczy najbardziej i na niego warszawska defensywa powinna najbardziej uważać.
Największym plusem przełożenia meczu Legii z Zagłębiem Lubin będzie kilka dni oddechu dla Andre Martinsa. Legia nie ma obecnie zmiennika dla niego i Bartosza Slisza. Trener Czesław Michniewicz musi na swoich defensywnych pomocników chuchać i dmuchać. Kontuzja jednego z nich mogłaby się okazać taktyczną katastrofą. Osoby odpowiedzialne za transfery w Legii muszą znaleźć jeszcze jednego piłkarza na tę pozycję i to jeszcze przed kolejną rundą kwalifikacji. Obraz słaniającego się na nogach Martinsa, który nie mógł zejść z boiska, bo nie miał kto za niego wejść, to niezłe zobrazowanie nieudolności transferowej Legii. Podobnie, jak brak zmiennika dla Mladenovicia.
Ferencvaros wzorem dla Legii Warszawa
Obrona jest pewna, Artur Boruc w formie, środek pola załatany, skrzydła nie do zatrzymania, podobnie jak Luquinhas. Doświadczenie w Lidze Mistrzów też jest. Trener Michniewicz zdziwił się, że grało w niej aż sześciu jego piłkarzy - Boruc, Mladenović, Mahir Emreli, Josue, Andre Martins i Mateusz Wieteska.
Legia przed rewanżem ma dużo atutów. Wciąż jednak mniej niż goście. Oprócz Petkovicia, jedną akcją losy meczu są w stanie odmienić także Luka Ivanusec, Mislac Orsić, czy Lovro Majer. Szczęściem Legii w sierpniu żaden z nich nie jest jeszcze w pełni formy. Rok temu podobną słabość jeszcze mocniejszego wówczas kadrowo Dinama potrafili wykorzystać piłkarze Ferencvarosu Budapeszt, którzy wyrzucili ich z gry o Ligę Mistrzów w tej samej fazie rozgrywek. Dokonali tego dzięki bramce Gergo Lovrencsicsa (ex Lech Poznań) i świetnej grze stopera Adnana Kovacevicia (ex Korna Kielce). Poziom Ekstraklasy okazał się więc wystarczający na najbardziej utytułowany klub Chorwacji. Legioniści mogą więc przystąpić do gry bez zbędnych kompleksów.