Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lech Poznań utknął z transferami w pomocy. I mówi: "Nie skończyliśmy"

Rozmowy z Radosławem Murawskim nie zostały zakończone, a od ich przebiegu Lech Poznań uzależnia swoje dalsze ruchy w środku pola. To tutaj potknął się po tym, jak uporał się z linią defensywy. I to potknięcie teraz na niego rzutuje.

Lech Poznań. Paweł Wojtala dla Interii: Lech mnie rozczarowuje. Wideo/Zbigniew Czyż/TV Interia

Lech Poznań jest bowiem teraz nazywany ironicznie "królem zimowego okienka", jego transfery nazywane są dramatem, chociaż w styczniu dość sprawnie wzmocnił defensywę Bartoszem Salamonem i Antonio Miliciem, pozbywając się Karlo Muhara i Djordje Crnomarkovicia. Klub obrywa jednak teraz za to, że nie udało mu się kupić Radosława Murawskiego, który był jego numerem jeden, jeśli chodzi o wzmocnienie środka pola. Kupienie byłego piłkarza Piasta Gliwice było jednak niemożliwe od samego początku - Turcy po prostu nie chcieli go sprzedawać. Nie dało się więc zapłacić tyle, ile żądali, gdyż nie żądali w ogóle. Jedyną szansą było owo rozwiązanie kontraktu z racji zaległości Denizlispor wobec Radosława Murawskiego. I na tę opcję grał Lech. Ona nie wypaliła, bowiem Turcy zaległości spłacili.

Dopiero teraz można spróbować rozmawiać z nimi o kupnie zawodnika, aczkolwiek na razie klub Denizlispor wciąż nie chce go sprzedawać. Może zmieni zdanie, gdy jego spadek zostanie przypieczętowany. Stąd Lech zamierza rozpocząć rozgrywki w 2021 roku bez nowego środkowego pomocnika, aby przekonać się, czy opcja sprowadzenia Radosława Murawskiego w drodze wykupu jest realna. Nieoficjalnie wiemy, że Kolejorz jest skłonny zapłacić sporo. Czy aż 1 milion euro? Pewnie przy zaledwie pół roku do końca umowy się zawaha, ale przy Bułgarskiej usłyszeliśmy, że i takie pieniądze poznański klub mógłby położyć.

Sprawę może ułatwić dogadanie się z Polakiem, tak aby podpisał z Lechem kontrakt od 1 lipca, gdy jego umowa z Denizlispor wygasa. Gdyby klub z Poznania miał już ten kontrakt z piłkarzem, wtedy rozmowy z Turkami mogłyby być konkretniejsze.

Lech Poznań nadal chce Murawskiego

W każdym razie Lech Poznań nadal Radosława Murawskiego chce i zamierza na nim budować środek pomocy - najpóźniej latem. Od tego, czy uda się go wyciągnąć z Turcji teraz, czy za pół roku, czy w ogóle zależą dalsze ruchy Kolejorza. 

Podpisanie umowy z Radosławem Murawskim od lipca oznaczać będzie, że teraz Kolejorz sprowadzi do środka pola kogoś na półrocznym wypożyczeniu - trener Dariusz Żuraw nie chce bowiem pozostać w obecnym stanie kadrowym. Natomiast jeżeli nie uda się porozumieć z zawodnikiem i nie zechce on przyjść do Poznania o lipca, wtedy Kolejorz sięgnie po pomocnika numer dwa ze swojej listy - będzie to już obcokrajowiec.

Decyzje w tej materii zapadną jednak prawdopodobnie dopiero w lutym, co pozwoli też zorientować się w sytuacji Denizlisporu i Radosława Murawskiego w tej ekipie. Wcześniej Lech chce sprowadzić nowego skrzydłowego oraz napastnika, prawdopodobnie na wypożyczenie, gdyż numerem jeden w ataku Lecha jest MIkael Ishak, a dodatkowo poznański klub chce mocno pompować Filipa Szymczaka. W grę nie wchodzi Kostarykańczyk Felicio Brown Forbes, gdyż on w tym sezonie grał już w barwach dwóch polskich klubów - Rakowa Częstochowa i Wisły Kraków. Trzeci nie wchodzi w grę.

Radosław Murawski jeszcze w barwach US Palermo/Slawomir Mielnik/Polska Press/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem