Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lech Poznań stracił szansę skorzystania z klauzuli wykupu Niki Kwekweskiriego

Gruzin Nika Kwekweskiri został sprowadzony do Lecha Poznań tylko jako piłkarz zastępujący Radosława Murawskiego. Przez większość wiosny wchodził do gry z ławki, przez co Lech stracił możliwość skorzystania z klauzuli pozostawienia go na stałe. To spory błąd w ocenie potencjału zawodnika.

Lech Poznań. Trener Maciej Skorża po meczu z Rakowem Częstochowa. Wideo/Lech Poznań/INTERIA.TV

Kolejorz pozyskał gruzińskiego pomocnika Nikę Kwekweskiriego na zasadzie transferu definitywnego, ale tylko na pół roku. Piłkarz był wolny, jego kontrakt z Tobołem Kostanaj z Kazachstanu wygasł w styczniu. Lech Poznań sprowadził go awaryjnie, gdy okazało się, że zimą nie przyjdzie na Bułgarską polski pomocnik Radosław Murawski. 

Lech na wszelki wypadek zastrzegł sobie jednak opcję przedłużenia kontraktu o dwa lata. To znaczy, że jeżeli Gruzin by się sprawdził, mógł zostać w Kolejorzu na dłużej na skutek jednostronnej decyzji klubu. Jeżeli nie, miał odejść w lipcu i ustąpić miejsca Radosławowi Murawskiemu w lipcu i ustąpi miejsce Radosławowi Murawskiemu. Pomocnik Denizlispor ma trafić do Lecha 1 lipca, wcześniej turecki klub nie chciał go puścić.

Przez wiele tygodni Lech nie rozważał pozostawienia Gruzina, skoro ma w zanadrzu transfer byłego zawodnika Piasta Gliwice jako docelowego pomocnika na tej pozycji. Nika Kwekweskiri od początku traktowany był jako rozwiązanie tymczasowe i trener Dariusz Żuraw wystawiał go sporadycznie. W pięciu meczach ligowych i dwóch meczach Pucharu Polski wchodził on zawsze z ławki, aż tu nagle trener Żuraw odszedł, a tymczasowy szkoleniowiec Janusz Góra wystawił gruzińskiego gracza od pierwszej minuty starcia z Legią Warszawa. Stał się on odkryciem meczu, a Maciej Skorża podtrzymał jego pozycję w wyjściowej jedenastce.

I nagle pojawiła się nie rozważana serio dotąd koncepcja zatrzymania tego piłkarza. Przy czym teraz Kolejorz już nie może skorzystać z zapisanej w umowie klauzuli automatycznego przedłużenia umowy.

Lech Poznań stracił karty w sprawie Kwekweskiriego

Nika Kwekweskiri musiał bowiem rozegrać w pierwszym składzie Lecha minimum 60 procent meczów. Ten warunek został spełniony w zaledwie... trzech ostatnich pojedynkach Lecha. Biorąc pod uwagę, że do końca sezonu zostały tylko cztery, nie ma szans na wypełnienie tego minimum i spełnienie warunku. Poznaniacy stracili klauzulę i wynikający z niej przywilej, teraz muszą usiąść do negocjacji z Gruzinem jak każdy inny klub. 

Lech jest w lepszej pozycji niż zainteresowane Legia Warszawa czy Stal Mielec, jako że Nika Kwekweskiri już gra w jego barwach, a trener Maciej Skorża wyraźnie na niego stawia i Gruzin to wie. Występy w innym klubie to większa niewiadoma. Jak usłyszeliśmy przy Bułgarskiej, poznański klub chce go zatrzymać i jest gotów za to zapłacić, ale jeśli się nie uda, zawsze ma Radosława Murawskiego i jakoś sobie poradzi.

Nika Kwekweskiri wchodzi do gry w meczu Warta Poznań - Lech Poznań/JAKUB PIASECKI / CYFRASPORT / NEWSPIX.PL/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem