Partner merytoryczny: Eleven Sports

Filip Bednarek mówi, że pozazdrościł bratu. "Czuję, że ludzie są dumni"

- Widziałem mecze mojego brata przeciwko Legii Warszawa w 2015 roku. Widziałem, jak Lech Poznań wygrywał wtedy z Legią i co to znaczyło. Dla mnie, jako dla Wielkopolanina i kibica Lecha, to bardzo ważna wygrana - mówił po meczu w Warszawie bramkarz Kolejorza Filip Bednarek.

Legia - Lech. Maciej Skorża: Straciłem dwa lata życia. WIDEO/Zbigniew Czyż/INTERIA.TV

Lech Poznań wygrał z Legią Warszawa 1-0 na jej terenie. To niezwykle istotne zwycięstwo, bo pozwala poznaniakom utrzymać prowadzenie w tabeli, a Legia ma teraz aż piętnaście punktów straty (przy dwóch zaległych meczach). Znaczenie zwycięstwa przy Łazienkowskiej wykracza jednak daleko poza tabelę.

CZYTAJ TAKŻE: Lech Poznań jeszcze mistrzem nie został, ale wygrał dużo

Po meczu piłkarze Lecha świętowali wygraną nad Legią ze swymi kibicami, którzy przybyli do Warszawy bardzo licznie. Dla nich to bardzo istotny moment sezonu i ten wynik ma kolosalne znaczenie dla kibiców Kolejorza, którzy Legii nie lubią.

Wygrana zespołu Macieja Skorży jest teraz porównywana do tej z 2015 roku - przy czym ona nastąpiła w finałowej fazie sezonu i już bezpośrednio prowadziła po koronę mistrzowską. Teraz jeszcze do tego daleko. Po meczu Filip Bednarek przypominał jednak starcie ligowe w Warszawie sprzed sześciu lat, w którym grał jego brat Jan Bednarek (dzisiaj piłkarz Southampton FC).

Studio Ekstraklasa w każdy poniedziałek o 20:00/interia/materiały prasowe

Lech Poznań wygrał. Ludzie są teraz dumni

- Oglądałem mecze mojego brata Janka z trybuny. Widziałem ile te konfrontacje z legionistami znaczą dla kibiców Kolejorza. Jeździ za nim rzeza ludzi, to tłumy. Teraz też przyjechało ich do Warszawy mnóstwo, było ich słychać i wspierali nas mocno - mówił po wygranej 1-0 z Legią. -  Mamy trzy punkty i nie jest to więcej niż za pokonanie każdego innego rywala w lidze. Ale z drugiej strony, to sporo, bo jestem przekonany, że ludzie z Poznania są dziś z Lecha dumni i tym bardziej zaczynają żyć tym klubem. 

/Adam Starszyński/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem