Partner merytoryczny: Eleven Sports

Bramkarz Lecha Poznań bohaterem derbów. Zapracował na zero

W kilku spotkaniach tego sezonu bramkarz Lecha Poznań nie miał nic do roboty, bo rywale nie byli w stanie oddać choćby jednego celnego strzału. Może dlatego Filip Bednarek był po derbach z Wartą zadowolony, że wreszcie sam przyłożył się do tego zera po stronie strat. Był nawet cichym bohaterem tego spotkania.

Bramkarz Lecha Filip Bednarek: Czuję się pewnie, miejsca nie oddam. WIDEO/INTERIA.TV/INTERIA.TV

W 16. minucie Bednarek najpierw intuicyjnie obronił nogą strzał z bliska Jaysona Papeau, a sekundę później dobitkę z piątego metra Adama Zrelaka. Do tego dochodzi jeszcze obrona strzału Szymona Czyża na początku drugiej połowy, gdy młodzieżowiec Warty strzelał z 15 metrów, a w doliczonym czasie świetna interwencja prawą ręką po strzale niemal w okienko Mateusza Czyżyckiego. To cztery dogodne sytuacje Warty zakończone celnymi uderzeniami, piątym był strzał Papeau na samym początku niemal z połowy boiska. Warta ma więc czego żałować, że przegrała 0-2. 

Filip Bednarek: Rosłem w trakcie meczu

Bramkarz Lecha Filip Bednarek nie krył nawet, że początek spotkania był dla jego drużyny trudny. - Musieliśmy tę Wartę rozpracować w głowach. Wysoko zawiesili poprzeczkę, w trudnych momentach udało mi się pomóc drużynie, dzięki czemu zagraliśmy pierwszą połowę na zero. W drugiej strzeliliśmy dwa gole po stałych fragmentach i chwała nam za to. Wykonujemy ciężką robotę na treningach, dużo nad tym pracujemy i fajnie, że w takich momentach to się opłaciło - mówił. Sam był zadowolony ze swojej postawy, po spotkaniu wyróżnił go trener Maciej Skorża. 

- Jako bramkarz staram się w tych newralgicznych momentach pomóc drużynie i ktoś, kto zna się na piłce, to wie, jak ważne są takie interwencje. Masz 0-0 i nie musisz gonić wyniku. To dodaje pozytywnej energii, a mi pozwala rosnąć w trakcie meczu, nabrać pewności siebie. Było zupełnie inaczej niż w kilku poprzednich spotkaniach, gdzie interwencji nie miałem w ogóle, bo nie było żadnych celnych strzałów, albo jeden, z którego padał gol, jak w Łęcznej. Fajnie więc, że dzisiaj na to zero mogłem zapracować, a nie tylko obrońcy i reszta drużyny - stwierdził Filip Bednarek.

Pyrki spadły z pleców piłkarzy Lecha Poznań

Co dała Lechowi pierwsza bramka zdobyta w 53. minucie przez Antonio Milicia? Bednarek opisuje to dość zabawnie: - Parędziesiąt kilo pyrek spadło z naszych pleców. Są takie momenty, gdy wiesz, że w meczach derbowych musisz konsekwentnie wykonywać swoją robotę, a przeciwnik przyjeżdża bronić swojej twierdzy. Musieliśmy zachować zimną krew, konsekwentnie dążyć do celu i wykonywać nasze zadania tak ofensywne, jak i defensywne. Wiedzieliśmy, że w końcu ten mur pęknie. Te pyrki spadły po pierwszym golu, a drugi gol dał nam jeszcze większego luzu i znowu dobrze zarządzaliśmy tym meczem - ocenił bramkarz Lecha.

Kolejny mecz Lecha Poznań - w środę przed południem

W środę Lech zagra w 1/8 finału Pucharu Polski - jego rywalem będzie Garbarnia Kraków. Spotkanie w Krakowie rozpocznie się nietypowo o godz. 11.45, co nie zdarzyło się w tych rozgrywkach od 21 lat. 

Transmisję przeprowadzi Polsat Sport.

Andrzej Grupa

Filip Bednarek z Lecha Poznań/ Adam Jastrzebowski/East News
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem