Partner merytoryczny: Eleven Sports

Wisła Kraków - Raków 3-2. Emocjonujący komentarz właściciela Rakowa

- Wróciliśmy z dalekiej podróży i wyszarpaliśmy punkty w bardzo ważnym dla obu stron meczu - triumfował po pokonaniu beniaminka trener Wisły Artur Skowronek. Jeszcze bardziej emocjonujący był komentarz pomeczowy właściciela Rakowa Michała Świerczewskiego.


Wisła Kraków. Artur Skowronek po meczu z Rakowem Częstochowa. Wideo/INTERIA.TV

Odkąd Michał Świerczewski łoży na klub z Częstochowy Raków pnie się w górę, zyskał awans do PKO Ekstraklasy i wcale nie jest w niej chłopcem do bicia, chociaż gra stale na wyjeździe, wobec modernizacji macierzystego stadionu.

W środę w Krakowie częstochowianie sprawiali lepsze wrażenie, mieli przewagę przez większą część meczu, a jednak, przez gapiostwo w końcówce oddali prowadzenie i musieli wracać bez punktów. Gdy jeszcze trzy godziny później okazało się, że Jagiellonia zapunktowała, Raków stracił kompletnie szanse na awans do czołowej ósemki, która po raz pierwszy odkąd jest dzielona tabela wyklarowała się jeszcze przed 30. kolejką.

Na stadionie przy Reymonta można było odnieść wrażenie, że odkąd się rozpadało, a bardziej intensywny deszcz zaczął padać po bramce na 1-2 Felicio Brown-Forbesa, drugie życie złapał Wisła, napędzana akcjami i podaniami Kuby Błaszczykowskiego. Zagrania Kuby przyczyniły się do bramki na 2-2, którą głową zdobył Rafał Janicki, a także do tej najważniejszej, jaką precyzyjnym uderzeniem z 15. m zdobył Vukan Savićević.

Świerczewski nazwał sprawę wprost: to było frajerskie stracenie punktów.

"Dziś znów bolesna lekcja dla nas. Po raz kolejny jesteśmy lepsi i frajersko tracimy punkty. W tym elemencie chyba zostaniemy mistrzami tego sezonu. Gratulacje dla Wisły Kraków za wykorzystanie naszej słabości. Udanego wieczoru dla Dawida Błaszczykowskiego, Tomasza Jażdżyńskiego i Jarosława Królewskiego" - napisał na Twitterze Michał Świerczewski.

Ekstraklasa. Kontrowersja w meczu Lechia - Cracovia. "Pasy" powinny kończyć w osłabieniu? Wideo/INTERIA.TV

Trener Rakowa Marek Papszun nie tracił głowy, choć oczywiście żałował porażki.

- Myślę, że kontrolowaliśmy to spotkanie, przegrywaliśmy dość szybko, nadgoniliśmy straty i wtedy zadziało się coś dziwnego. Przeciwnik odrobił - to się zdarza. Tracimy drugą bramkę właściwie w dość błahych okolicznościach i przegrywamy. Myślę, że zupełnie zasłużenie, natomiast taki jest sport i zasłużenie czy nie, wyjeżdżamy z zerowym kontem i szykujemy się do następnego meczu. Graliśmy dobrze i na pewno się nie poddajemy, w kolejnym meczu z Zagłębiem Lubin będziemy chcieli za wszelką cenę wygrać - zapowiedział Papszun.

- W żaden sposób się nie cofnęliśmy przy prowadzeniu 2-1. Po prostu był stały fragment, który wynika tez czasami z gry, popełniliśmy tam błąd i przeciwnik zdobył bramkę - dodał. 

Artur Skowronek, mimo wygranej, znalazł się w ogniu trudnych pytań, bo też nie takiej gry Wisły po restarcie wszyscy oczekiwali.

- Ja też bym chciał, aby Wisła dominowała w każdym meczu i walczyła o mistrzostwo Polski, ale realia są takie, że gramy o utrzymanie i wytargaliśmy punkty w bardzo ciężkim spotkaniu - tłumaczył.

- W sytuacji, w której znalazła się nasza drużyna, najważniejsze było właśnie zwycięstwo i ten cel osiągnęliśmy po bardzo trudnym meczu. Spodziewaliśmy się rzeczywiście, że będziemy musieli wyszarpać trzy punkty i tak właśnie się stało - dodał.

- Było bardzo dużo pressingu, presji przeciwnika na naszej połowie, bardzo dużo kontaktowej pracy, dlatego cieszę się, że drużyna na to odpowiedziała tym samym. Byliśmy zdecydowani, aktywni i dlatego też wróciliśmy z dalekiej podróży w tym meczu. Przeżyliśmy trudne momenty, ale jako zespół pokazaliśmy charakter i dlatego bardzo gratuluję piłkarzom, że walczyli dalej o swoje, że się nie załamali w trudnym momencie meczu, tylko pokazali, że naprawdę jesteśmy drużyną - cieszył się trener Skowronek.

MB

Wiślacy Lukas Klemenz i Hebert zatrzymują Felicio Brown Forbesa z Rakowa.//Łukasz Gągulski/PAP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem