Partner merytoryczny: Eleven Sports

Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 3-3 w meczu 5. kolejki Ekstraklasy

Przed spotkaniem nad Krakowem przeszła potężna burza. Niewiele brakowało, by właśnie przez to mecz został odwołany. Brakowało jedynie gradu, ale „grad goli” padł już na boisku. Wisła zremisowała z Lechią 3-3.

Maciej Jankowski strzelił dwa gole w meczu z Lechią
Maciej Jankowski strzelił dwa gole w meczu z Lechią/fot. Jacek Bednarczyk/PAP

Kibice aż do godz. 16.30 zastanawiali się czy wsiadać do samochodu, autobusu czy tramwaju i jechać na stadion przy ul. Reymonta. Kilka godzin wcześniej nad Krakowem przeszła bowiem potężna burza. W momencie zrobiło się ciemno, a ulewa podtopiła obiekt, na którym miał się odbyć mecz. Woda zalała m.in. szatnię gości, strefę do przeprowadzania wywiadów i tunel prowadzący z szatni na boisko. Murawa była jednak w porządku i delegat PZPN pozwolił na rozegranie spotkania.

Zza chmur wyszło słońce i mecz rozpoczął się punktualnie. Z większą werwą ruszyli gospodarze, który po nieudanym występie w Pucharze Polski (przegrana z Ruchem Chorzów 1-2), chcieli się zrehabilitować. Efekty przyszły niespodziewanie szybko, bo już po 11 minutach podopieczni Kazimierza Moskala wygrywali 2-0.

Najpierw z prawej strony piłkę dokładnie dośrodkowywał Rafał Boguski, a do strzału głową przymierzał się Paweł Brożek, Tuż nad nim przeleciał jednak, jak niegdyś Michael Jordan, Wilde-Donald Guerrier. Haitańczyk staranował napastnika i pewnie uderzył.

Pięć minut później było już 2-0. Znów w roli głównej wystąpił Guerrier, który wypracował gola Maciejowi Jankowskiemu. Piłkarz Wisły przymierzył i strzelił tuż przy słupku gdańszczan. 0-2 po 11 minutach to nokaut dla Jerzego Brzęczka, trenera gości, bo przed meczem zapowiadał, że właśnie w Krakowie jego zespół przełamie złą passę (Lechia jeszcze nie wygrała w lidze).

Nie minęło kilka minut, a goście zdobyli kontaktową bramkę. Przeprowadzili przy tym piękną akcję, a w ostatniej fazie Jakub Wawrzyniak dograł idealnie na głowę Daniela Łukasika. Radosław Cierzniak tym razem był bez szans.

Szczególnie słabo wyglądała gra gości w defensywie. Budowany za duże pieniądze zespół, nie radził sobie z atakami rozsądnie grającej Wisły. Reprezentacyjni obrońcy - Grzegorz Wojtkowiak, Jakub Wawrzyniak i Rafał Janicki - w defensywie wyglądali jak dzieci we mgle. Adam Nawałka musi się poważnie zastanowić, czy w takiej formie którykolwiek z nich zasługuje na powołanie na mecz z Niemcami.

Selekcjoner nie powinien mieć za to wątpliwości, kto powinien partnerować Grzegorzowi Krychowiakowi. Kolejne kapitalne zawody rozgrywał bowiem Krzysztof Mączyński, który z przytupem wrócił do naszej ligi. Imponował spokojem, rozsądkiem i dokładnością, czego nie można powiedzieć o Sebastianie Mili.

Druga część także zaczęła się od mocnego uderzenia. Lechia udowodniła, że nie zamierza jeszcze składać broni, a gola zdobył Lukas Haraslin. Piłka jeszcze odbiła się od Macieja Jankowskiego, który chwilę potem mógł zostać bohaterem spotkania.

Znów błąd w obronie popełnili goście, a Jankowski zachował się w polu karnym jak rasowy snajper. Bez przyjęcia i chwili zawahania uderzył mocno i precyzyjnie, a Marić mógł tylko odprowadzić piłkę wzrokiem.

Wisła Kraków zremisowała z Lechią Gdańsk. Galeria

Zobacz galerię
+2

Lechia wciąż próbowała, przejęła inicjatywę, ale jej akcje były bez polotu. Inna sprawa, że goście nie potrafili wykorzystywać prezentów od rywali. Po rzucie wolnym i ogromnym zamieszaniu w defensywie Wisły, przez kilka sekund piłka była w powietrzu, a z bramki wyszedł Cierzniak. Efekt? Mizerny, bo żaden z graczy Lechii nie wyskoczył do szybującej piłki.

Brzęczek przeprowadzał zmiany, ale niewiele one wnosiły. Nieporadna Lechia jeśli już stwarzała sytuacje, to w ostatniej fazie brakowało jej graczom pewności siebie. Nic dziwnego, bo tę buduje się zwycięstwami, a gdańszczanie po meczu w Krakowie są jedną z trzech drużyn w lidze, która jeszcze nie wygrała.

Wisłę ponosiła fantazja, bo nawet Jankowski zdecydował się na strzał przewrotką z... 16 metrów! Napastnik chyba już myślał, że zostanie okrzyknięty bohaterem spotkania, ale tak się nie stało. Nonszalancja w grze szybko się zemściła, bo pięć minut przed końcem meczu wyrównał Mario Malocza - najlepszy z obrońców gości.

W ostatnich minutach gospodarzy uratował też słupek. Pod koniec nie popisał się sędzia, który odgwizdał faul Guerriera na bramkarzu Lechii. Trybuny przy Reymonta zareagowały błyskawicznie. Rozległo się potężne buczenie, przez które nawet nie było słychać ostatniego gwizdka arbitra. Spotkanie usatysfakcjonowało chyba tylko kibiców. Obejrzeli sześć bramek i aż dziewięć żółtych kartek po ostrej grze, która nijak nie przypominała "meczu przyjaźni".

Remis 3-3 podtrzymuje dwie serie. Lechia wciąż czeka na pierwszą wygraną, a Wisła po zwycięstwie i czterech remisach wciąż jest niepokonana w tym sezonie.

Łukasz Szpyrka, Kraków

Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 3-3 (2-1)

Gole: Guerrier (6. min.), Jankowski (11.), (58.) - Łukasik (18.), Haraslin (52.), Malocza (86.).

Żółte kartki: Guerrier, Burliga, Cywka, Głowacki - Wawrzyniak, Łukasik, Mila, Kuświk, Janicki.

Wisła: Cierzniak - Jović, Głowacki, Guzmics, Burliga - Uryga, Boguski, Jankowski, Mączyński, Guerrier - Brożek (72. Cywka).

Lechia: Marić - Wojtkowiak (73. Stolarski), Janicki, Malocza, Wawrzyniak - Makuszewski, Borysiuk, Mila (62. Wiśniewski), Łukasik, Nazario (46. Haraslin) - Kuświk.

Widzów: 11 115.

Sędziował: Tomasz Kwiatkowski z Warszawy.

Wisła Kraków zremisowała z Lechią Gdańsk. Galeria

Zobacz galerię
+2


INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem