Partner merytoryczny: Eleven Sports

Wisła Kraków – Lechia 2-2 w 7. Kolejce PKO Ekstraklasy

Wielkie emocje w Krakowie i powrót z dalekiej podróży Białej Gwiazdy! Wiślacy przegrywali 0-2, ale po dwóch golach stopera Michala Frydrycha uratowali remis. Drugiego gola czeski defensor zdobył w ostatniej sekundzie meczu. Lechia w pierwszym spotkaniu pod wodzą Tomasza Kaczmarka pokazała się również z dobrej strony i była bliska wygranej.

Hajto ostro o Szczęsnym! "Zlekceważył sytuację, nie był skoncentrowany" (POLSAT SPORT) Wideo/Polsat Sport/Polsat Sport

Nowy trener Lechii Tomasz Kaczmarek oparł się na tym samym składzie, jaki wystawiał jego poprzednik Piotr Stokowiec. Zmienił tylko bramkarza - Duszana Kuciaka zastąpił Zlatanem Alomeroviciem i manewr ten się opłacił.

Po pokonaniu Legii Wisła chciała podtrzymać dobrą serię na własnym stadionie, tym bardziej, że przed meczem świętowano jej najwyższe zwycięstwo w historii całej ligi (15-0 z TKM Toruń, 11 września 1927 r., sześć goli Henryka Reymana), a Yaw Yeboah odbierał nagrodę dla najlepszego piłkarza sierpnia PKO BP Ekstraklasy.

Bardzo szybko krakowianie mogli użądlić. Konrad Gruszkowski po zagraniu Forbesa, który rozmontował defensywę rywali razem z Yeboahem, przegrał pojedynek ze Zlatanem Alomeroviciem. Ofensywnie usposobiony boczny obrońca Wisły powinien umówić się na ćwiczenie strzałów podcinką z ich mistrzem Tomaszem frankowskim, czy Kazimierzem Kmiecikiem, którego ma przecież w sztabie.

Wysoki pressing Lechii i gol Kubickiego

Lechia nauczyła się na błędach Legii i bardziej pieczołowicie pilnowała Brown Forbesa. Michał Nalepa wychodził za nim nawet na połowę krakowian. Na dodatek gdańszczanie ogryzali się dośrodkowaniami. Po jednym z nich Michal Frydrych zdjął piłkę z głowy Nalepy.

Lechia pozwoliła się wyszumieć Wiśle, po czym założyła wzorowy pressing, odzyskała piłkę na jej połowie i strzeliła bramkę, na którą zapracował cały zespół. W finale Maciej Gajos zauważył w polu karnym Ilkaya Durmusa. Ten trafił w poprzeczkę, a z dobitką głową do pustej bramki pospieszył Jarosław Kubicki.

Już po upływie czterech minut wyrównać mógł Jan Kliment, jednak kopnął za wysoko z 15 m. Zlatan Alomerović rozłożył szeroko ręce, wyrażając pretensje do swych kolegów, którzy nie przypilnowali wiślaka.  

Z kolei Gajos był bliski uzyskania drugiej bramki dla Lechii, jednak jego uderzenie po kontrze Tomasza Makowskiego na róg sparował Kieszek.

Najbardziej koncertową akcje wiślacy rozegrali w 42. min, gdy Yeboah podał w tempo do Gruszkowskiego, ten wycofał do Patryka Plewki. Wydawało się, że musi paść wyrównanie, lecz pomocnik "Białej Gwiazdy" trafił w Alomerovicia!

Gdańszczanie zrewanżowali się, podwyższając prowadzenie tuż przed zejściem na przerwę. Po faulu Frydrycha na Łukaszu Zwolińskim perfekcyjnie z rzutu wolnego pod poprzeczkę trafił Ilkay Durmus. Paweł Kieszek nie zdążył ze skuteczną interwencją, mimo iż piłka zmierzała w środową część bramki, a nie w okienko.

Wisła zmarnowała osiem rzutów rożnych w I połowie

W I połowie Wisła zmarnowała aż osiem rzutów rożnych. Najlepiej rozegrała ten ostatni, gdy po podaniu Yeboaha Frydrych przedłużył głową w kierunku dalszego słupka, jednak nikt nie zamknął akcji.

Krakowianie starali się być aktywni na skrzydłach. Na prawym szalał Gruszkowski, na lewym Hanousek napędzał ataki. Nie przejmował się, że czasem nie ma z kim rozegrać piłki. Po prostu biegł z nią do przodu, ile sił w nogach, zdobywając teren. Podopiecznym Adriana Guli brakowało jednak wykończenia akcji.

W drugiej połowie "Biała Gwiazda" walczyła ambitnie. Samo bieganie to było za mało na mądrze ustawioną Lechię, która zablokowała skrzydła Wisły, a środek krakowian nie stwarzał zagrożenia. By to zmienić Adrian Gula wprowadził Gieorgija Żukowa i Dora Hugiego. Festiwal niewykorzystanych kornerów trwał w najlepsze i nie zmienił tego Serafin Szota, którego główka minęła cel.

Dobre zmiany Guli, Hugi napędził Wisłę

Za to Hugi napędził Wisłę. Po jego strzale Brown Fornes instynktownie skierował piłkę w kierunku bramki. Alomerovicia uratował słupek.

Krakowianie w końcu dopięli swego po trzynastym rzucie rożnym! Tym razem korner został krótko rozegrany. Piłka trafiła na Hugi podał do Frydrycha, ten obrócił się z piłkę i huknął w okienko!

Gospodarze chcieli pójść za ciosem, lecz ciężko im było złapać właściwy rytm. Lechia oddalała grę od własnej bramki i sprytnie kradła czas, w iście starym włoskim stylu. Co rusz któryś jej zawodnik wymagał pomocy medycznej.

Sędzia doliczył do II połowy aż sześć minut, jednak wiślacy długo nie mogli zagrozić bramce rywala w tym okresie. Grali z pominięciem drugiej linii, to się wiązało ze stratami. Na dodatek w ostatnich dwóch minutach musieli sobie radzić w dziesiątkę, gdyż Szota dostał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę za faul na Conrado.

W ostatnim akcie krakowianie znowu wykorzystali rzut rożny - czternasty w meczu (!), podczas gdy Lechia miała tylko jeden. Hugi dograł na dalszy słupek, a Frydrych piękną główką umieścił piłkę przy słupku, wprawiając w stan siódmego nieba wszystkich fanów "Białej Gwiazdy".

W ogólnym rozrachunku remis jest sprawiedliwy. Wisła po tej kolejce w najgorszym wypadku będzie czwarta. Lechia zajmuje piątą pozycję w PKO BP Ekstraklasie.

7. kolejka PKO BP Ekstraklasy

Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 2-2 (0-2)

Bramki:

0-1  Jarosław Kubicki (23. Głową), 0-2 Ilkay Durmus (45.+1), 1-2 Michal Frydrych (72. Z podania Hugiego), 2-2 Frydrych (90.+7 głową z podania Hugiego)

Wisła: Kieszek - Gruszkowski (86. Starzyński), Frydrych, Szota, Hanousek - Yeboah (90. Sobol), Plewka (66. Żukow), El Mahdioui, Szkvarka (86. Savić), Kliment (66. Hugi) - Brown Forbes.

Lechia: Alomerović - Żukowski, Nalepa, Malocza, Pietrzak - Ceesay (73. Biegański), Makowski, Kubicki (73. Conrado), Gajos (80. SezonienkoO, Durmus (80. Kopacz) - Zwoliński.

Sędziował Paweł Raczkowski z Warszawy.

Żółte kartki: Kliment, Brown Forbes, Szota oraz Kubicki, Zwoliński, Sezonienko.

Czerwona kartka: Szota (90.+3 za drugą żółtą).

Widzów: 15 869

Michał Białoński, Kraków

Michał Frydrych/Krzysztof Porebski / PressFocus / NEWSPIX.PL/Newspix

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem