Wisła Kraków - Lech Poznań 0-1 w 20. kolejce Ekstraklasy
Wisła Kraków przegrała 0-1 z Lechem Poznań w 20. kolejce piłkarskiej Ekstraklasy. Ładne uderzenie najlepszego na boisku Pedra Tiby dało "Kolejorzowi" bramkę na wagę zwycięstwa w Krakowie i awansu na trzecie miejsce w lidze. Spotkanie oglądał tłum fanów, wśród których zasiedli nowi właściciele Wisły - Vanna Ly i Mats Hartling.
- Po owocach ich poznacie. Musimy wykazać się cierpliwością do 28 grudnia - tak dyrektor sportowy Wisły Arkadiusz Głowacki skomentował spotkanie z przedstawicielem nowych władz klubu - Adamem Pietrowskim.
Vanna Ly z Alelegi i Mats Hartling z Noble Capital Partner zrealizowali pierwsza obietnicę - przyjechali do Krakowa i przed meczem odwiedzili drużynę w hotelu. Spotkali się ze sztabem szkoleniowym. Później z loży honorowej kibicowali "Białej Gwieździe". W sobotę o godz. 13 przedstawią się prezydentowi Krakowa Jackowi Majchrowskiemu i zaprezentują plany inwestycyjne, na czele których jest budowa największej w Europie Środkowej akademii szkoleniowej.
Przejęcie klubu przez Ly i Hartlinga ziści się dopiero wówczas, gdy fundusze przeleją na konto klubu 12,2 mln zł, co ma nastąpić najpóźniej do 28 grudnia.
Mecz był największym wydarzeniem nie tylko dla Krakowa, ale też dla całej Lotto Ekstraklasy w ostatnich miesiącach. Oto trzeci najbardziej utytułowany polski klub balansuje i albo spadnie w przepaść, albo wybije się w górę dzięki zmianie właściciela. Jeśli przelew nie nadejdzie, Wisła zbankrutuje.
Kolejnym smaczkiem spotkania był powrót pod Wawel wychowanka Wisły i byłego jej trenera Adama Nawałki, tyle że w roli trenera Lecha.
Na początku tygodnia bilety na hit Wisła - Lech sprzedawały się niespecjalnie, ale po ogłoszeniu, że "Biała Gwiazda" jest blisko zmiany właściciela, który na dodatek ma się zjawić na meczu, ludzie chętniej ruszyli do kas. W efekcie na trybunach zasiadło prawie 23 tys. fanów, to druga frekwencja sezonu przy Reymonta, po wrześniowym meczu z Lechią, na którym zasiadło o 600 kibiców więcej.
Kwadrans przed spotkaniem setki ludzi stały jeszcze w kolejkach do wejścia. Między kibicami zaczynało robić się nerwowo, bo czas upływał, a niektórzy do bram mieli jeszcze dobrych 50 metrów. Gdy jeden z nich próbował wepchnąć się do kolejki, o mały włos nie został z niej usunięty siłą. Zamiast tego zarządzono... głosowanie, po którym został jednogłośnie oddelegowany na sam koniec. - Ile ludzi przyszło, najwcześniej wejdziemy na drugą połowę - narzekali kibice.
"Wisełka nigdy nie zginie!" - skandowali kibice, a wcześniej uroczyście podziękowano za grę w "Białej Gwieździe" Zdenkowi Ondraszkowi, który od nowego roku przenosi się do FC Dallas. Ondraszek ryknął do mikrofonu: "Jazda! Jazda! Jazda!", a ponad 20 tys. gardeł odpowiedziało mu "Biała Gwiazda!".
Dodatkowym smaczkiem spotkania była 99. rocznica założenia w Krakowie PZPN-u, w którym to akcie aktywni byli działacze zarówno Wisły, jak i Cracovii.
Przed spotkaniem zarządzono minutę ciszy na cześć górników, którzy stracili życie podczas wybuchu w Karwinie.
Choć nie tylko bramek, ale też sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo, nikt nie narzekał na nudę. Spotkanie było wyrównane. W 6. min Marcinowi Wasielewskiemu nie udało się dośrodkowanie i ... Lech mógł prowadzić, ale piłka odbiła się od poprzeczki! Później Tibor Halilović zablokował strzał Joao Amarala, oddany z siedmiu metrów. Gdyby nie to, "Kolejorz" prowadziłby 1-0.
Odpowiedź znalazł Martin Kosztal. Zakręcił piłkę w kierunku dalszego rogu, ta minimalnie minęła słupek. Kontra Amarala i mocne uderzenie, które z trudem obronił Mateusz Lis, mogły z kolei dać powodzenie ekipie Nawałki (34. min).
Po zbyt krótkim wybiciu Marcina Wasilewskiego Wołodymyr Kostewycz huknął tuż nad poprzeczką. Podobnie jak chwilę później Tibor Halilović, po złym wyprowadzeniu piłki przez gości.
W 38. min wiślacy zagrozili po rzucie rożnym - główki Marcina Wasilewskiego i dobitkę Dawida Korta obronił Matusz Putnocky.
Po zmianie stron Kamil Wojtkowski mógł skarcić Lecha za kolejny błąd w wyprowadzeniu piłki z pola karnego, ale zamiast uderzać z 16 m, zabawił się w drybling i... boisko okazało się być za krótkie. W 59. min zagroził Lech, po akcji prawą flanką. Uderzenie głową Christiana Gytkjaera robinsonadą obronił Mateusz Lis.
Po godzinie gry Wisła gasła, a Lech utrzymywał tempo gry, dlatego miał coraz więcej miejsca przed polem karnym. Wykorzystał to Pedro Tiba ładnym uderzeniem po ziemi w lewy róg z 17 m. Lis był bez szans. Po zejściu Vulneta Bashy przewaga "Kolejorza" w drugiej linii była wyraźna.
Na trzy minuty przed końcem wyrównać próbował Kosztal, jednak Putnocky obronił jego strzał z dystansu. Na więcej "Białej Gwiazdy" w obecnym stanie kadrowym nie było stać. Ekipa Macieja Stolarczyka przezimuje na ósmym miejscu.
Nowi właściciele Wisły naocznie mogli się przekonać, że rzesze wiernych kibiców i waleczność piłkarzy to nie wszystko. Konieczne są inwestycje w zespół. Ofensywa rozsypała się po kontuzjach Jesusa Imaza, Rafała Boguskiego i pauzie Ondraszka, a w odwodzie zostali tylko leciwy Paweł Brożek i żółtodziób Maciej Śliwka.
Na święta życzymy polskiej piłce, aby ziściła się piosenka kibiców: "Wisełka nigdy nie zginie!"
Wisła Kraków - Lech Poznań 0-1 (0-0)
Bramka: 0-1 Pedro Tiba (75.)
Wisła Kraków: Mateusz Lis - Jakub Bartkowski, Marcin Wasilewski, Zoran Arsenić, Rafał Pietrzak - Kamil Wojtkowski (86. Maciej Śliwa), Vullent Basha (62. Patryk Plewka), Dawid Kort (90. Matej Palczić), Tibor Halilović, Martin Kosztal - Marko Kolar.
Lech: Matusz Putnocky - Marcin Wasielewski, Thomas Rogne, Nikola Vujadinović, Wołodymyr Kostewycz - Tymoteusz Klupś (83. Piotr Tomasik), Pedro Tiba, Łukasz Trałka, Joao Amaral (90. Hubert Sobol) Maciej Makuszewski - Christian Gytkjaer (76. Paweł Tomczyk).
Sędziował Paweł Raczkowski z Warszawy.
Widzów: 22491
Z Krakowa Michał Białoński, Piotr Jawor
Więcej na ten temat
Betclic 1 Liga 12.12.2024 | Wisła Kraków | 1 - 1 | Miedź Legnica | |
Betclic 1 Liga 15.02.202518:00 | Wisła Kraków | - | Znicz Pruszków |