Partner merytoryczny: Eleven Sports

Wisła Kraków - Jagiellonia Białystok 2-2 w 18. kolejce Ekstraklasy

Marko Kolar zdobył dwie bramki, czyli więcej niż przez ostatni rok, ale mimo to Wisła tylko zremisowała z Jagiellonią. W trakcie meczu wyzywano prezes Marzenę Sarapatę, którą kibice obwiniają za doprowadzenie Wisły do finansowej ruiny.

Race w trakcie meczu Wisła Kraków - Zagłębie Sosnowiec. Wideo/Piotr Jawor/INTERIA.TV

Do tej pory Kolar był głębokim rezerwowym. Czasem nawet nie łapał się do kadry meczowej, a na boisko wychodził raz na kilka tygodni. Łącznie zagrał 11 spotkań i tylko raz trafił do siatki. 

Przeciwko Jagiellonii po raz pierwszy w tym sezonie wystąpił w podstawowym składzie i to tylko dlatego, że nie mogli zagrać m.in. Jesus Imaz i Rafał Boguski. Wybór Kolara okazał się jednak strzałem w "dziesiątkę", choć nie dał Wiśle zwycięstwa, mimo że do przerwy krakowianie prowadzili 2-0.

Szczęścia jak za rok

Kolar może nie rozgrywał meczu życia, ale szczęścia miał tyle, jakby kumulował je przez cały pobyt w Krakowie. Pierwszą bramkę zdobył... złym przyjęciem. 23-letni Chorwat otrzymał długie podanie od Vullneta Bashy, ale źle zabrał się z piłką, a gdy próbował się poprawić, to przypadkowo skierował ją w kierunku bramki. We wszystko wmieszał się jeszcze Nemanja Mitrović i futbolówka wylądowała w siatce.

Przy drugim golu Zdenek Ondraszek zdołał dotknąć piłkę, dzięki temu minęła ona słabo gającego Mitrovicia i Kolar znalazł się w sytuacji, której trudno było nie wykorzystać.

- Cieszę się, że udało się dwa razy trafić, bo teraz powinno nam się grać łatwiej. Przed nami jednak jeszcze 45 minut i nie możemy odpuszczać - podkreślał w przerwie Kolar przed kamerami nc+.

Wściekły był za to Taras Romańczuk. - Nie wiem, co się z nami dzieje. Przyjechaliśmy wygrać, a nawet nie walczymy - denerwował się kapitan Jagiellonii.

Sektorówka kibiców Wisły Kraków/Krzysztof Porębski/Newspix

Metamorfoza gości

Białostocczanie w ciągu kilkudziesięciu sekund drugiej części zrobili jednak znacznie więcej niż w całej pierwszej połowie. Problem mieli tylko jeden - Mateusza Lisa. Bramkarz Wisły fenomenalnie poradził sobie z uderzeniami z dystansu i głową Marko Poletanovicia, a także uderzeniem z bliska Karola Świderskiego. Każdy z tych strzałów mógł wylądować w bramce, ale Lis spisał się świetnie.

Bramkarz Wisły nie miał  jednak nic do powiedzenia przy kolejnej próbie Poletanovicia. Wiślacy nie potrafili wybić piłki ze swojej pola karnego, aż w końcu trafiła ona do Serba, który przymierzył po długim słupku.

Za moment było już 2-2. Novikovas wrzucił piłkę w pole karne, a tam Cillian Sheridan bez problemu skierował ją głową do siatki. Od tej pory Jagiellonia coraz mocniej dociskała Wisłę, a sam Novikovas mógł skompletować hattrick. Krakowianie potrafili odpowiedzieć tylko groźnym strzałem Ondraszka i spotkania skończyło się 2-2.

Pierwsze bluzgi

W trakcie meczu trybuny po  raz pierwszy wyzywały prezes Marzenę Sarapatę. Powodem jest sytuacja w jakiej znalazł się klub - Wisła jest zadłużona na ok. 30 milionów złotych, od miesięcy nie płaci większości piłkarzy i jeśli szybko nie znajdzie się inwestor, to wiosną drużyna może przestać istnieć.

Wisła Kraków - Jagiellonia Białystok 2-2 (2-0) 

Bramki: Kolar (18. podanie Bashy), (36. podanie Ondraszka) - Poletanović (61.)., Sheridan (67. podanie Novikovasa).

Żółte kartki: Kort, Ondraszek - Pospiszil, Klemenz.

Wisła: Lis - Bartkowski, Wasilewski, Arsenić, Pietrzak - Kolar, Basha, Kort (84. Brożek), Plewka (76. Halilović), Kosztal (70. Bartosz) - Ondraszek;

Jagiellonia: Kelemen - Frankowski, Klemenz, Mitrović, Guilherme - Pospiszil (77. Kwiecień), Romańczuk, Poletanović (88. Machaj), Novikovas, Świderski (90. Klimala) - Sheridan.

Sędziował Tomasz Kwiatkowski z Warszawy.

Widzów: 13811.

Piotr Jawor

Piłkarz Wisły Kraków Dawid Kort (P) i Taras Romanczuk (L) z Jagiellonii Białystok/ Jacek Bednarczyk /PAP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem